Imiennik naszej Freddie, Freddie Marcury, śpiewał
I’m travelling with the speed of light, czyli piosenkę o naszej małej czarnej.Dzisiaj obskoczyła salon, hol i kuchnię. Wyżarła Luckowi jego kurczaka z ryżem, Karolkowi tuńczyka z szynką. Była na oknie i na stole. Pozwoliła się pogłaskać (mnie) i powąchać (Darwinowi).
Przypomina nietoperza, czyli Paola Freddie Pipistrello :-)
Witamy Pannę Paolę!!! Czekaliśmy niecierpliwie. A tu proszę jaka dowcipna psotka ;-) verona
ReplyDeletejest jednocześnie urocza i szkaradna, to chyba jednak zaleta. Nigdy nie byłam kociarą, ale coraz częściej zastanawiam się nad sierściuchem i to właśnie dzięki Tobie i Twoim zdjęciom. :)
ReplyDeleteurode Devonow napewno mozna nazwac an acquired taste :-), nam sie bardzo podobaja. Zrezygnowalam dla nich z moich ulubionych, do tej pory, kotow syjamskich. I nie zaluje. Charakterne z nich zwierzaki. PS: Bardzo mi milo, ze ktos zarazil sie ode mnie miloscia do kotow.
ReplyDeletePiekna paskuda :))osobisie za devonami nie przepadam (wzorokow oczywiscie, bo osobiscie zadengo nie znam), ale za to zaloze sie, ze kwestia kocich klakow jest ci obca, i jest to duzy plus dal nich :))
ReplyDelete@funghetto
ReplyDeletedevony trzeba poznac osobiscie, bo osobowosci maja swietne. Oczywiscie jesli lubi sie koty, ktore we wszystko wlaza, laduja sie na kolana przy kazdej okazji i uwielbiaja jezdzic na ramionach najwyzszego czlonka rodziny :)