Od  trzech lat z kawałkiem dzwonimy, piszemy, faksujemy, informujemy i błagamy o umowę i rachunek. Bez skutku. Gaz nadal mamy za darmo.

W pewnym momencie ofiarowaliśmy się nawet zapłacić rachunek za emigrantów, którzy pomieszkiwali w Casa di Giuseppe po śmierci Giuseppe, którzy nigdy nie uregulowali w gminie rachunków za wodę, i którzy nadal wiszą ENI 557 euro i 61 centów. Ale ENI się nie zgodził. Zapisał tylko nasze dane, czyli numer paszportu, adres domu, numer codice fiscale i obiecał przysłać umowę i rachunek.

I tak od trzech lat z kawałkiem, umowę dostajemy za dwa tygodnie, a rachunek zaraz po podpisaniu umowy.

W czerwcu przyszedł list od ENI. Instalują nowe liczniki elektroniczne i czy moglibyśmy skontaktować się z przedstawicielem w sprawie ustalenia terminów. Nowy licznik elektroniczny to piękna i mądra rzecz, ale nie jest mądrze zainstalować sobie coś, co pozwoli komuś w biurze odciąć nam gaz za jednym pstyknięciem guziczka tylko z tego powodu, że od trzech lat z kawałkiem nie płacimy rachunków za gaz.

Zadzwoniliśmy do ENI od liczników, że my chętnie i wogóle, ale czy moglibyśmy najpierw dostać rachunek? Okazało się, że ENI od liczników (biuro w Turynie) za rachunki nie odpowiada. Za umowy o gaz też nie. Z telefonu stacjonarnego Annymarii (my takowego nie mamy z racji nieuregulowanych rozmów emigrantków z krajem rodzinnym) zadzwoniliśmy na 800 700 600. Rachunek? Ależ jak najbardziej. Proszę tylko podać nam numerki z licznika. Będzie w skrzynce za dwa tygodnie.

Sprawę umowy i darmowego gazu wieś już omówiła dokładnie. Wszyscy są zgodni: nie ma co dopominać się o rachunek i udać, że się nic nie wie o planach modernizacji liczników. I cieszyć się, że nawet jeśli rachunek przyjdzie to nie będzie to rozliczenie za trzy lata z kawałkiem. W komputerach ENI gaz pobieramy od 28. maja 2010 roku i wieś uważa, że nie ma co bawić się w prostowanie i wyjaśnianie, bo to w ogóle nie eleganckie.

W opinii Renato powinniśmy dać na mszę w intencji i podziękować Padre Pio, bo tylko za wstawiennictwem świętego można dostać prezent w postaci darmowej dostawy gazu przez trzy lata z kawałkiem.

nasi w liguryjskim Monterosso. I obwieścili coś światu. I jak tu nie być dumną z rodaków?

od 19. listopada br. z powodu Ginestry, Warszawy i Mediolanu dostawa w włoszczyzny zostaje ograniczona do minimum na okres trzech tygodni. Wiernych czytelników informuję, że nie jest to zasłużony urlop a ciężka praca, gdyż jadę:
  • zbierać oliwki (wersja pierwotna) lub szukać tratturi (wersja nowa poprawiona na wypadek braku oliwek), 
  • spotkać się z wydawcą, właścicielką galerii, miłośnikiem Wenecji i opery oraz właścicielką moich krzeseł kinowych
  • oraz poznawać nieturystyczny Mediolan
czytamy Make Life Harder, o którym to projekcie dowiedzieliśmy się z Gazety i dzięki temu szukamy kul wersji łańcucha Gagarina i nowego kaloryfera (obecny przypala grzanki z serem, ketchupem, pesto i świeżymi kaparami bez pesto i kaparów).
Katedra w Trydencie i Il Mart w Rovereto

Włochy to nie tylko powiew historii, miasteczka na wzgórzu, wypłowiałe tynki rozmawiające z cyprysami o zachodzie słońca, butelka po chianti ze świeczką, O Sole mio i inne takie klimaty.

Dla tych, którzy lubią od czasu do czasu popatrzeć na współczesność, oto lista, niekoniecznie wyczerpująca, włoskich muzeów sztuki współczesnej:

Piedmont
Castello di Rivoli Museo d'Arte Contemporanea w Rivoli
CeSAC Centro Sperimentale per le Arti Contemporanee w Caraglio
GAM Galleria d'Arte Moderna e Contemporanea w Torino (Turyn)
CRAA Villia Giulia; Verbania

Emilia-Romagna
Galleria Civica w Modenie
MAMbo, Bologna (Bolonia)


Lombardia
Centro per l'Arte Contemporanea Luggi Pecci w Mediolanie
Museo del Novecento w Mediolanie
PAC - Padiglione d'Arte Contemporanea w Mediolanie
GAMeC, Bergamo
MA*GA w Gallarate (Varese)

Trentino/Górna Adyga
Fondazione Galleria Civica - Centro di Ricerca sulla Contemporaneita w Trento (Trydent)
Il Mart, Rovereto
Merano Arte w Merano/Meran
Museion w Bolzano/Bozen

Veneto
Galleria d'Arte Palazzo Forti, Verona (Werona)

Friuli - Venezia Giulia
GC.AC w Montefalcone

Lazio
GNAM w Rzymie
MACRO w Rzymie
Fondazione MAXXI w Rzymie 

Marche
Centro Arti Visive Pescheria w Pesaro


Toskania
Museo Marino Marini we Florencji
Palazzo Fabroni/Arti Visive. Pistoia
SMS Contemporanea; Siena


Campania
PAN|Palazzo delle Arti Napoli
w Neapolu Castel Sant'Elmo i Museo di Capodimonte miewają tymczasowe wystawy sztuki współczesnej. Do sprawdzenia na stronie MIBAC - SPMN

Sardynia
MAN w Nuoro



Włosi to śmierdzący lenie ogłosiła na forum pewna panna. Bezczelnie zamykają sklep o 13tej, a jej znowu zabrakło soli. Inna chciałaby pracować do 16, czyli nie tak jak Włosi, do 20, z dwugodzinną przerwą na obiad. Ona akurat chce mieć czas na inne, niż tylko praca, zajęcia. Chociaż i ona narzeka na ten paskudny włoski zwyczaj umawiania się na 9, przychodzenia o 11. A ona, biedna, wyjścia nie ma, bo choć kocha niemiecką punktualność i szwajcarską precyzję, to równie mocno kocha męża, który jest Kalabryjczykiem. 

No wzruszyłam się! Jedna cierpi bo nie może ugotować obiadu. I boli ją, że ludzie nie chcą być pracowici. Druga cierpi z powodu  niedogodnych godzin i z miłości, która wszystko wybaczy. Nawet bycie Kalabryjczkiem. A ja cierpię, bo siedzę na kanapie z laptopem i czytam głupie posty :D


W wsi wesele: Berlusconi podał się do dymisji. Idę odbijać butelkę i zaczynamy świętować!

Corriere della sera
Wyborcza
La Repubblica
dzisiaj uczyliśmy się jak robić razem zdjęcia: ja i mój nowy stary (czyli używany) aparat. Poszliśmy w plener. Aparat robił co chciał, a ja próbowałam nadążyć.

Schliersee

ponieważ ostatnio wyczerpała mi się inwencja i piszę tylko albo o zwiedzaniu, albo o gotowaniu, albo o obserwacjach włoskiego społeczeństwa, a jedyna próba pochwalenia się oczytaniem i znajomością blogosfery została ostro skrytykowana jako chamska, więc się przejęłam. I postanowiłam nauczyć się klasy. A jak można mieć klasę gdy pisze się na laptopie Dell Inspiron 6400, w którym zacinają się literki? Jak można pochwalić się elegancją stylu, gdy jako monitor ma się Fujitsu, i to analogowy?  Tak więc jako osoba z przyszłą klasą kupiłam sobie Toshibę (wiem, że więcej klasy miałabym z MacBookiem), dodatkową pamięć (no cóż, mózg mam pięćdziesięcioletni, a więc starej generacji; dodatkowe terabajty przydadzą się) i podkładkę pod nową myszkę. W związku z nowym osprzętowaniem wiążę wielkie nadzieje, zwłaszcza że tworzę przy okazji alternatywny imidż korzystając z Linuxa (Kubuntu).


 A tak w ogóle to jako osoba poszukająca klasy tydzień temu byłam w muzeum. I obejrzałam wystawę pokazującą nurty awangardy włoskiej. Ale ponieważ najbardziej podobały mi się obrazy L. Fontany i granat w biblii młodego neapolitańskiego artysty, więc nie wiem, czy jestem trendi i mam klasę, czy nadal pozostaję nieociosanyzm wieśniakiem i to w dodatku antyklerykałem?


Cantina Tramin, Alois + Tenutae Lageder, Elena Walch

można dyskutować (a wierzcie mi, dyskutowaliśmy przed dni dwa, aż się mam wino skończyło) czy wina z Górnej Adygi warte są ceny, którą się za nie płaci. A płaci się dużo.

I ile w tym kosztuje samo wino, a ile zaprojektowane opakowanie, ikony designu poustawione w winiarni, budynek ze stali i szkła, który jakoś pasuje i do winnic, i do Dolomitów, i do tyrolskiej achitektury miasteczka?

Cantina Tramin, Elena Walch, Abbazia di Novacella

Można się sprzeczać (a wierzcie mi, sprzeczamy się od dwóch dni) czy Kastelaz (gewürztraminer od Eleny Walch) wart jest 26 euro, które za niego zapłaciliśmy i czy lagrein  Lagedera wart jest zjazdu z autostrady. Nie mam jednak najmniejszej  wątpliwości że i do Magreidu (wł. Magré) i do Traminu (wł. Termeno) zjeżdża się z autostrady nie po to by pić, ale by patrzeć. I podziwiać. A jak ma się niezagospodarowane środki, to wino też można kupić. Złe napewno nie będzie, a estetyczne uczucia obudzone przez designerską butelkę wynagrodzą ból konta bankowego i ból głowy po sesji degustacyjnej z butelkami gewürztraminera w roli głównej.

Alois + Tenutae Lageder
loc. Tor Löwengang
v.lo dei Conti, 9
39040 Magré/Margreid (BZ)
www.aloislageder.eu

Cantina Tramin
Strada del Vino, 144
39040 Termeno/Tramin (BZ)
www.cantinatramin.it

Elena Walch
via A. Hofer, 1
39040 Termeno/Tramin (BZ)
www.elenawalch.com

Abbazia Novacella
fraz. Novacella
via dell' Abbazia
39040 Varna/Vahrn (BZ)
www.abbazianovacella.it
przy takim Trentino nasze Lacjum wygląda jak Opel kombi przy Audi A8, lub jak, nie przymierzając, moje zielone trampki przy butach Prady: Trydent odmalowany i pachnący świeżością. Rovereto się stroi: najładniejsze domy przy Piazza Rosmini zasłonięto rusztowaniami, wyświechtane Borgo Santa Maria straszy nowymi pastelowymi tynkami, a nasz ulubiony most przez Leno ocementowano, pozbywając się i drewnianej balustrady i skrzynek z pelargoniami, w których kiedyś wiedzieliśmy buszujące kolibry. Popatrz jakie duże pszczoły, powiedział wtedy JC.


Wystarczy jednak ruszyć się z Trydentu lub Rovereto w kierunku wschodnim i czar pryska. Całe wioski na sprzedaż. Dlaczego? Ano dlatego, że w latach 70., gdy śniegu było jakby więcej i leżał jakby niżej, postanowiono się zmodernizować i wzbogacić na narciarzach. Pobudowano wyciągi, hotele, restauracje. Tylko jakoś nikt nie wyliczył, że dwa miesiące w roku nie wystarczą by to wszystko utrzymać. Zaczęły się problemy, ale nie wyciągnięto z nich wniosków. A gdy przyszło opamiętanie, było już za późno. Ci, którzy mogli, podjechali w górę, gdzie śnieg leży dłużej, lub w dół, gdzie jest praca.  Eli mówi (a wie co mówi, bo jej ojciec pochodzi z Trentino), że dawne wioski narciarskie z zawiścią patrzą na tych, którzy w latach 70. nie chcieli przeć do nowoczesności. To do tych „wiejskich ćwoków, zacofanych pastuchów, nie kumających postępu” jeżdżą turyści na wiejskie sery, fotografowanie owiec i noclegi w drewnianych - a nie w betonowych - chałupach.
na imię dano mu Santa Maria di Cartignano. I było to chyba jeszcze za życia Benedykta z Nursii, który podobno miał w okolicy swoją pustelnię lub inną chałupkę. Ale może to być tylko taka miejscowa legenda, aby dodać prowincjonalnemu klasztorowi odrobinę znaczenia. Faktem jednak jest, że Santa Maria di Cartignano, gdy jeszcze był klasztorem, należał do zakonu benedyktyńskiego, a powiązany był z samym Montecassino. Jak wyglądały jego losy za rządów benedyktynów, trudno powiedzieć, zwłaszcza że klasztor żył z dala od najważniejszych nurtów.

Bez wdawania się w dyskusje na temat dokumentów, władców, nadań i rozkładu sił w regionie, przeskakujemy do XIII wieku: kościół, a właściwie klasztor, ma prawie 200 lat. Należy do Celestynów, zakonu jak najbardziej miejscowego, gdyż założonego w 1264 przez benedyktyna Pietro, zwanego Morrone, w Maielli,  położonego jakieś 20 km w linii prostej od Santa Maria di Carignano.

Celestyni zaczynają swój żywot jako zakon mnisi oparty na regule benedyktyńskiej, wspartej zasadami franciszkańskimi (ubóstwo i pokora) oraz ascezą kamedułów i grandmontanów. Najwyraźniej Celestynów, choć są zakonem wpływowym i wspieranym przez Andegawenów,  nie interesują nowinki architektonicznie, gdyż kościół - wtedy już trójnawowy -jest zdecydowanie niemodny. W wieku XIII panuje moda alla Cystersi, a więc krużganki, ozdobne i smukłe kolumny, świetliste wnętrza. Tymczasem Santa Maria di Cartignano ma przysadziste kolumny i fasadę, a łuki nawet nie próbują zwiastować strzelistości.

Wpływy Celestynów skończyły się jakieś 200 lat później, a sam zakon rozwiązano początkiem XIX wieku. Kościół próbowano jeszcze raz podźwignąć, ale chyba nic z tego nie wyszło, gdyż poza liściem konopii indyjskich wyrytym na ołtarzu, Santa Maria di Cartignano zachowała swój dawny urok: minimalistyczne rybki płyną na głowicach kolumn, apsyda nadal jest romańska, okienka przypominają szczeliny.

Celestyni: http://portalwiedzy.onet
Santa Maria di Cartignano: http://www.museonazionaleabruzzo.beniculturali.it
adres: przy SS153, w Bussi sul Tirino, Abruzja


Gnaliśmy jak wiatr SS153 za Ape zwożącą z gór kamienie, gdy po prawej stronie drogi pojawiły się wieże kościoła, jakieś portale, zwieńczenia łuków i wyraźny brak dachu. Ape skręciła w lewo w kierunku stawów hodujących gamberetti i le trote, a my pojechaliśmy dalej. Chcieliśmy zdążyć przed południem do kościoła św. Klemensa (S. Clemente in Casauria). Obiecaliśmy jednak, że wrócimy.

Powered by Blogger.