upał

Powietrze jest jak gęsta zupa. Nawet muchy przestały brzęczeć. O 10 rano słychać jedynie gdakanie kur i zatrzaskiwanie okiennic.

czwartek i 38 stopni

Z środy na czwartek zrobiło się lato. Wioska żyje więc między wschodem słońca i 8:30. Wtedy gna się po zioła, zanosi kwiaty na cmentarz, a o 8 kupuje chleb i gazetę u Giovanniego w sklepie. Potem hibernacja do 19. Gdy od gór wieje chłodniejszy wiaterek wynosi się krzesła przed dom by wąchać lipy i miętę, która - nagrzana w słońcu - niemiłosiernie pachnie. Na kolację schłodzony arbuz i drobne listki sałaty wymieszane z ziołami. W nocy zaś, w nieruchomym powietrzu w gaju oliwnym wiszą robaczki świętojańskie. Wioska zwie je lucciole, świetliki. Dla mnie to językowa forma przejściowa między szczupakiem (lucio) i światłem (luce) :D

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.