kilka prawd i wiadomości wszelakich

Wbić jajka
Makaron do agliaty trzeba zagnieść samemu. Trudne nie jest. Wystarczy jedynie pamiętać, że zapominamy o zasadzie jedno jajko do 10 dag mąki


  • Do kaldery usypanego z mąki wulkanu wbijamy jajka, licząc po jednym jajku na osobę plus jedno jajko na wszelki wypadek, gdyby mąka okazała się wyjątkowo sucha. 
  • Roztrzepujemy je widelcem, zahaczając przy okazji o mąkę. 
  • Gdy jajka przestają się rozlewać, odsuwamy na bok mąkę i zaczynamy zagniatać ciasto, od czasu do czasu podsypując mąką. 
  • Po 10 min. zagniatania i podsypywania ciasto jest gładkie, lśniące i elastyczne. 
  • Odkładamy je pod miseczkę na pół godziny, a potem kroimy na kawałki, rozwałkowywujemy, pamiętając że im mniej składania i wałkowania, tym makaron lepszy. 
  • Rozwałkowane płaty ciasta odkładamy na pół godziny aby trochę przeschnęły. 
  • Pokrojony makaron znów podsuszamy. 
  • Więcej o robieniu makaronu powie podkuchenna z makaronem
reflektorem w makaron
Agliata najlepiej wychodzi ze świeżych okruchów. I nawet jeśli nie wchłonęły one całej szklanki mleka, nie znaczy to, że trzeba dosypać bułki tartej! Wierzcie mi na słowo. Mleko z moczenia też wlać. Agliata (przepis tu) w miarę stygnięcia zmienia się w gips, a więc warto zrobić rzadkawy (ale nie płynny) sos. Sprawdziłam.

Telefon komórkowy największym przyjacielem człowieka we Włoszech jest. Przede wszystkim po to, by opowiadać rodzinie i przyjaciołom, że się idzie lub siedzi, ogląda lub je. I by sprawdzić czy restauracja istnieje (na Sycylii okazało się że polecaną rok wcześniej restaurację zamknięto 11 miesięcy temu , zaś kolację można zjeść w pizzerii serwującej najgorsze spaghetti alla carbonara na Sycylii), a jeśli istnieją, to czy są otwarci tego akurat dnia?

I jeśli istnieją, są otwarci, to czy mają dla nas stolik? Nie raz, nie dwa, a nawet i nie trzy, w trattorii nie było dla nas wolnego stolika, mimo że wtorek, trattoria zdala nie tylko od miasta, ale też kilometry od najbliższych zabudowań, a stolika nie ma. I nie ma po co czekać, bo stolika dzisiaj i jutro nie będzie....

Ale ja do polecanej trattorii w Abruzji nie zadzwoniłam. Zasłużyliśmy więc na zamknięte drzwi i  pustkę kulinarną w okolicy. Na obiad, zamiast planowanej jagnięciny - a  trzeba wam wiedzieć, że najlepszą jagnięcinę dostaje się właśnie w trattoriach leżących na terenie i w pobliżu Parco Nazionale del Abruzzo, Molise e Lazio, ba, wiadomo, tratturi i tak dalej (czym się tratturo je?) - jedliśmy ryby. Do trattorii Vecchia Marina dzwoniłam zza kierownicy. Otwarci? Będziemy między 13:30 a 14.  Trzymajcie dla nas stolik i nie zamykajcie kuchni!

Warto było gnać z wywieszonym językiem. Naprawdę warto. Maccheroni z owocami morza? Świetny. Fritto misto? Jeszcze lepsze. Ryby i owoce morza z grilla? Objawienie. I nawet brak butelki wina na stoliku (JC, dochodzący do siebie po usunięciu woreczka żółciowego, nie pił, a ja, kierowca docelowy, nie mogłam) nie popsuł nastroju....


Wbrew obawom, roboty w San Salvatore Maggiore postępują. Zdjęto stalowe plomby z wieży, wnętrze można obejrzeć i przekonać się, że barokowa fasada kryje średniowieczne sklepienia. Nie powinno to w sumie dziwić: okres świetności klasztoru przypadał na na wiek VI - VIII, a po najeździe Saracenów nigdy nie odzyskał swojej świetności. Barokowa fasada była jedynie malowaniem zwłok do trumny.

I jeśli o zwłokach mowa, to jesień jest. Liście umierają, Wasserburg zakłada ciepłe skarpetki. Może mniej pasiaste niż te z rury w Alkmaar, ale za to lepiej komponujące się z otoczeniem:



=====
Vecchia Marina
Lungomare Trento 37, 64026 Roseto degli Abruzzi (TE)
tel: 085.8931170
można płacić kartami kredytowymi
otwarci na obiady i kolacje

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.