nekrolog postmodernistyczny

Sadomaso
Miesiąc temu zmarł Igor Mitoraj, ten co to Erosa Spętanego na Rynku w Krakowie położył.  O Mitoraju różnie się mówi, jedni osądzają go od czci i wiary, bo ckliwy bardzo i mało odkrywczy, inni doszukują się wartości duchowych i Palca Bożego. Więc i ja coś od siebie dodam, bo Mitoraj we Włoszech popularny jest bardzo i można się wybrać na wycieczkę objazdową śladami poprzetrącanych mitów co to 'krytykują nowoczesność'. Marszruty układać nie będę, nie mniej jednak polecam spacerek po sztuce użytkowej z herosami, ikarami i włóczniami na ziemi włoskiej. Rozgryzanie ich przesłania mózgu nie przegrzeje, a że ładne i niekontrowersyjne, więc popatrzeć można, zwłaszcza że atrakcyjnie zaprezentowane. Jakby nie było, artysta osobiście wybierał lokalizację godną jego bronzów i marmurów.

Mitoraj bardzo nowoczesny

Od tyłu
Sam Mitoraj nie lubił tych wszystkich nowoczesnych projektów artystycznych, krytykował obieranie kartofli pod ścianą w galerii, pewnie też nie przepadał za Pawłem Althamerem i Zbigniewiem Liberą, bo ich dzieła mało duchowe są i w dodatku nieatrakcyjnie krytykują współczesność. Lego Obóz Koncentracyjny ładny nie jest, to fakt. Hitler na kolanach (Maurizio Catellan) też godzi w Palec Boży.  Lepiej następnemu Ikarowi skrzydełko naderwać, czyli pogłaskać widza, dać lizaka, powiedzieć, że zgrabne pośladki herosa  to kontestacja. I wszystkim od razu miło, niektórzy nawet poczują się dowartościowani, że tak dobrze rozumieją trudną sztukę. I tym przyjemniej jest gdy na ścianach graffiti w ostrych kolorach i gołe dupy sprzedające ubezpieczenie na życie.


Zbiorowo
Nie wiadomo jak to będzie z tym zaludnianiem przestrzeni publicznej herosami i bogami po śmierci artysty. Miał on, co prawda, wielki warsztat i grupę uczniów, ba, twierdzi się nawet, że ostatnie dzieła to wysiłek czeladników a nie mistrza, ale czy wolno im będzie powielić ikara z małym siusiakiem? To zależeć będzie od tego ile się na tym da zarobić. Bo, umówmy się, sztuka to  komercja. Ale, jakby nie było, Michał Anioł też rzeźbił za pieniądze :)

i głośno

W przypadku Mitoraja można się pokusić się o metaforę niedopowiedzianego mitu, fragment jako nośnik całej opowieści, oko 'dorysowywujące' brakujące elementy. Ale niedorysowywanie całości to akurat nie Mitoraja zasługa, stosuje się tę technikę powszechnie w szkicach, rysunku reklamowym..itd. Tak więc nie dopisujmy Mitorajowi więcej niż potrzeba. Sprawność techniczna to też zaleta.

Pochodze z Krakowa, miasta Mitoraja i pisze tylko to co mowia sami krakowianie. A oni twierdza ze jego sztuka jest trudna. Laczy on antyk z nowoczesnoscia co niektórych razi. Jednak coraz więcej osób w Polsce zaczyna się do jego dzieł przekonywać (wypowiedzi z forum Włochy)
Monika Skarżyńska: ...rzeźby Mitoraja frapują nie tylko dlatego, że możemy dzięki nim odnaleźć cząstkę swej duszy – odmienną od innych, jak element puzzli pasującą tylko do naszego wnętrza. Wytrącają one bowiem z błogostanu życia w dostatniej cywilizacji. Mieszkańcom takiej metropolii jak Paryż olbrzymia, ustawiona na wysokim postumencie głowa umiejscowiona na tle błyszczącej setkami okien nowoczesnej architektury w dzielnicy La Défense każe się zatrzymać w codziennym biegu. Obojętność przerywa widok szpecącej gładką skórę prawego policzka prostokątna wyrwa. Choć ma geometryczny kształt, zdaje się niczym ślad po otrzymanym ciosie. Od bliźniego? Od losu? Ten rebus – nawet jeśli dość banalny – Mitoraj, podobnie jak w innych przypadkach, pozostawia do rozwiązania przechodniom. Ów „intelektualny chwyt” artysty można postrzegać jako zaproszenie do wewnętrznego dialogu z samym sobą. To, jak będzie on przebiegał, zależy od zakamarków duszy danej osoby. Najważniejsze, że artysta zadbał, aby usytuować rzeźbę (a stara się mieć wpływ na wybór tła dla swych monumentalnych dzieł) w centrum miasta. Bo właśnie tam najskuteczniej przez filozoficzną wymowę swego dzieła wyrywa ludzi ze złudzenia, że wśród zachodnioeuropejskiego zbytku i luksusu nie ma śmierci czy kresu.
Iga Woszy: Rzeźba Mitoraja przedstawia portret krakowiaka – poobijanego pijaka, który się przewrócił. Jej celem jest odmitologizowanie pięknego królewskiego miasta Krakowa, które jest miastem zwykłych ludzi. 
Justyna Napiórkowska: Doskonałość u Mitoraja nosiła skazę. Piękne sylwety postaci zaczerpniętych z mitologii zawsze znaczone były jakąś rysą.
Ten znak niedoskonałości, to pękniecie tworzyło do piękna dystans. Objawiało się jak widmo  ciążącej na człowieku fizyczności, za którą- po drugiej stronie piękna ukazywał się także ból. Objawiała kruchość.

Michał Murawski: Igor Mitoraj specjalizuje się w wypełnianiu rzeźbami przestrzeni publicznej oraz pół-publicznej na całym świecie (skwery, place, siedziby instytucji edukacyjnych czy międzynarodowych, niekiedy prywatnych korporacji oraz centrów handlowych). Jego prace są z reguły technicznie dobre oraz z założenia „odważne”, „rzucające wyzwanie” swoją tematyką i formą. Mitoraj bardzo lubi na przykład przedstawiać wielkich bohaterów antycznych mniej lub bardziej pokrojonych na kawałki, skonfundowanych i generalnie rozciapanych. Według artysty takiego rodzaju gesty twórcze są niezwykle odważne i pozwalają doświadczającym ich uświadomić sobie różne oblicza ich ludzkiej słabości, niedoskonałość, złożoność i tak dalej.
Większość prac Mitoraja, w tym również rzeźbę na krakowskim rynku, można opisać jako sztukę, która podoba się szerokiej rzeszy odbiorców i służy jako fajne tło do zdjęć, bo można se wsadzić głowę do dziury po wydłubanym oku. Odbiorcy rzeźb najczęściej pozostają obojętni wobec niesionych przez nie treści, za to zauważają, że miejsce, które eksponuje tak porządne eksponaty musi być całkiem „europejskie”, „rozwinięte”, „prestiżowe” i w ogóle poważne. Dodatkowo, Polakom się podoba, że Mitoraj jest ich rodakiem z pochodzenia, co znaczy, że chociaż nasi przegrali mecz z Hiszpanią 6:0 to przynajmniej nasz chłopak potrafi robić ekstra rzeźby i do tego są one wcale niemałe.
Rzeźby Igora Mitoraja są z reguły odlewane w kilku kopiach i niepowiązane z kontekstem przestrzennym – ale to właśnie kontekst, w którym stoją nadaje im „znaczenia”. Rzeźba Mitoraja na Rynku Głównym w Krakowie funkcjonuje więc jako pozornie kontrowersyjny a faktycznie neutralny, efektowny gadżet próżności municypalnej. Rzeźba pierwotnie miała stanąć między dworcem PKP a znajdującym się obok centrum handlowym (nie stało się tak, ponieważ artysta zaprotestował, mówiąc, że nie chce być kojarzony z centrum handlowym „które może zbankrutować”, mimo to jego rzeźba zdobi na przykład Stary Browar w Poznaniu). Tam Eros rozciapany-zabandażowany przesunięty byłby z kolei kontrowersyjnym a faktycznie neutralnym, efektownym gadżetem próżności municypalno-komercyjnej. Sama treść dzieł Mitoraja jest prawie całkowicie irrelewantna i stanowi kamuflaż ideologiczny wprowadzający symulowane warstwy znaczenia i kompleksowości w dzieła, które są kompletnie pozbawione refleksji i stworzone dla celów prestiżowo-zarobkowych. 

wypowiedzi Igi Woszy i Michała Murawskiego ze strony Biura Tłumaczeń Sztuki, Justyny Napiórkowskiej z jej blogu o sztuce, Moniki Skarżyńskiej z blogu Życie Duchowe.

Autoerotyka czyli wywiad z Mitorajem w Polityce i nekrofilia Piotr Szarzyński o Mitoraju, Telegraph, La Stampa, Gość Krakowski, poszukiwanie grobu Maestro w Toskańskich Zapiskach Spełnionych Marzeń

na zdjęciach graffiti z Rzymu i Neapolu oraz mały siusiak Ikara z Doliny Bogów w Agrygencie

11 comments:

  1. przeginasz

    ReplyDelete
  2. W końcu rozumiesz dlaczego niewielu Cię czyta i komentuje, w przeciwieństwie do takich powiedzmy Toskańskich zapisków..., czytanych nawet przez Ciebie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. jestem niszowa ;) I pewnie mniej niszowa niż ci się wydaje, gdyż mam dużo czytelników, zapewne też niszowców :)

      Delete
    2. tak jak Ty czytasz Włoszczyznę.

      Delete
  3. oj tam oj tam, zaraz przegięcie. Tekst o Mitoraju, którego nie wszyscy lubią.

    ReplyDelete
  4. pytanie zasadnicze, gdzie zaczyna się Sztuka?

    ReplyDelete
  5. a dlaczego nie można popatrzeć na ikara z siusiakiem a potem pójść do galerii na obieranie kartofli?

    ReplyDelete
    Replies
    1. why?
      bo kochana ci panowie i panie to elyta która wychodząc z pieskiem który sra na chodniku
      nie poczuwa się do obowiązku sprzątnięcia osobistego gówna
      śmieszy mnie to nadęte patrzenie na dzieło z miną "co autor miał na myśli"
      między gryzami ociekającej sosami buły od Araba

      można lubić lub nie
      tylko po jaki szlag ta cała bufonada?

      oczywiście jest też taka opcja że mogę rozumkiem blondi nie ogarniać
      no życie ...

      Delete
    2. no i wszystko kończy się na anatomii poniżej pasa, gdyż brak dystansu to jak ściśnięte półdupki. Na które cierpi, jak twierdzi moja znajoma z pewnego forum, spora część społeczeństwa. Od siebie dodaję, że po obu stronach płota.

      Delete
  6. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.