dać małpie klawiaturę......

bardzo mi lubię moje zabawki: białą dyktę, statyw, dzienną żarówkę i aparat.  Dzisiaj bawiąc się nimi wypstykałam drogę do nikąd. Nawet myślałam, żeby te rezultaty jakoś intelektualnie pokazać, wiersz okolicznościowy załączyć. Że niby włoszczyzna to nie byle lepsza włoszczyna, ale taka luksusowa, z kawałkiem kapusty włoskiej.  Ale mnie jakoś nie do twarzy w luksusie celofanu i niewygodnie na tacce, więc nic z intelektualizmu i dołączania do elity nie wyszło. Ale co miało wyjść jak ja ostatnio samo badziewie czytam?

Zamiast słusznego wiersza wpisuję pierwszy z brzegu, a właściwie nie z brzegu tylko ze strony 20, o moich ulubionych (zaraz po kotach) zwierzątkach, czyli otwornicach.Wiersz napisała Wisława Szymborska, którą - jak dobrze pójdzie  - zobaczę 18. marca w Norymberdze. I poproszę o autograf, właśnie na stronie 20:
No cóż, na przykład takie otwornice.
Żyły tutaj, bo były, a były bo żyły
Jak mogły, skoro mogły i jak potrafiły

Może nawet zacznę niedługo ich hodowlę w tym krytym basenie, który mamy w naszej caldaii :-D Pohodowałabym sobie te otwornice; wyprodukowany przez nie kamień mógłby mi posłużyć do stuknięcia się w głowę.

PS: o czytanym ostatnio badziewiu napiszę w przyszłym tygodniu, żeby wam week-endu nie psuć.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.