wyjeżdżając do Ginestry koty do samochodu pakujemy o 6 rano. Rezygnujemy też ze śniadania, bo w takie dni lubimy cappuccino i rogalik z konfiturą morelową. Śniadanie jemy więc już po stronie włoskiej, na pierwszej stacji na wjazdem na autostradę Brennero, choć jest to jeden z droższych autostradowych barów jakie znam.
Wracając do domu lubimy zatrzymać się w barze na stacji IP przy via Salaria (SS4) za zjazdem na Ornaro Basso. Cappuccino mają gęste, a rogaliki nadziewają konfiturą jagodową, moją ulubioną. W Ginestrze na cappuccino idzie się gdy za barem stoi Luca. Rogaliki może są jakby mniej wypieczone, ale kawa napewno jest wtedy lepsza. Dobre cappuccino robią też w barze w Osteria Nuova, ale tylko około 10, gdy ekspres jest dobrze rozgrzany. O 10 na ogół brakuje już najlepszych rogalików i czasami trzeba czekać w kolejce i, co gorsza, czasami trzeba wracać do baru by szukać kolesia od Alfy, który zaparkował tak, że nie możesz ruszyć auta.
Najlepsze autostradowe espresso piliśmy w Sarni w okolicach Neapolu (tak w jedną, jak i w drugą stronę). Filiżanki były jak z gliny ulepione, grube i niezgrabne, ale espresso miało cremę tak gęstą, że możnaby na niej, jak na tylnych drzwiach naszego samochodu, narysować serduszko przebite strzałą lub napisać prowokacyjnie ac milan.
Wracając w Nowy Rok z Ginestry do bawarskiego domu nudziliśmy się bardzo: na drodze pustki, nie ma na kogo trąbić i kogo przeklinać; nawet przez Terni przejechaliśmy na zielonej fali. Co prawda śniadanie wypiliśmy już na E45 gdzieś w okolicach Todi, gdyż wszystkie bary były zamknięte, ale cappuccino podali bardzo dobre. Gorzej z rogalikiem, bo ten nadziany był waniliowym budyniem, a nie cytrynowym kremem. A ja waniliowego budyniu nie lubię, zwłaszcza w TAKICH ilościach.
Jak już pisałam, nudziliśmy się bardzo, więc gdy wyczerpaliśmy zasoby tematu dyżurnego czyli wyboru fotela do ginestrowej czytelni, zaczęliśmy robić zestawienie ulubionych barów i restauracji autostradowych. I tak zdecydowanie kulinarnie wolimy Fini od Autogrilla i chyba maryginalnie lepszy od tego ostatniego jest również Sarni, choć nie Siro. Najbardziej, oprócz espresso z Sarni pod Neapolem, smakuje nam kawa na w barze-restauracji RiBox przy SS45. JC twierdzi, że mają też dobre obiady. Rogalików tam nie próbowaliśmy, ale - podejrzewam - że są takie wszędzie w Umbrii, czyli z dużą ilością nadzienia.
A tak w ogóle to przydałoby się zrobić mapkę dobrych autostradowych barów. Jakby nie było, kawa jednak kawie nierówna. Tak jak i rogalik, a więc - w zależności od regionu - cornetto (nie mylić z cornuto, za które można w ryja dostać) lub brioche, z konfiturą morelową lub jagodową, kremem waniliowym lub cytrynowym, nutellą lub czekoladą. A cornetto z konfiturą czereśniową podano nam do porannego cappuccino w barze na Starym Mieście.
Powered by Blogger.
taaaa, taka propos cornuto to mi się przypomnialo, jak na lekcjach wloskiego uczniowie nagminnie zamawiali spermutę d'arancia....
ReplyDelete:)
Deletei cazzo zamiast cozze?
Nadrabiam czytelnicze zaległości.Rozmarzyłam się przypominając wyprawy do Włoch, tym bardziej,że od dłuższego czasu jestem uziemiona nieco.
ReplyDeleteAle przypomniałaś mi,że trzeba wyczyścić ekspres;)