Wnętrze z zachowanymi elementami. więc możnaby właściwie powiedzieć, że wnętrzarski samograj. Ale nie do końca, bo nie odnawiano, nie przerabiano, nie unowocześniano, i nie stylizowano na epokę.
Choć na ścianach wiszą jak najbardziej współczesne abstrakcje, a meble i
lampy to mieszanka vintage i antyków, moderny i designu z lat 50. i
60., to powstało wnętrze intrygujące, kojarzące się z rewolucją industrialną, obrazami mistrzów holenderskich i zdjęciami starej Hawany. W dodatku wysmakowane kolystycznie. Podoba mi się tak bardzo, że nawet romantyczne kwiatki mi nie przeszkadzają.
No i fotografia Emanuele Zamponi! Właściwie to nie umiem powiedzieć, czy bardziej podoba mi się mieszkanie czy fotografia :D
To mediolańskie mieszkanie należy do Britt Moran i Emiliano Salci z Dimore Studio
Powered by Blogger.
obrzydliwa graciarnia
ReplyDeletede gustibus i tak dalej....
ReplyDeleteGenialna graciarnia!:)
ReplyDeletechyba się nie znasz :D
DeleteA ja zamieszkam bardzo chetnie w tej ,,graciarni,,........super B.
ReplyDeleteEklektyzm z nutką minimalizmu. Urzekł mnie dywan... mam słabość do błękitno-białych rzeczy.
ReplyDeletemnie też dywan urzekł, zwłaszcza że sama szukam czegoś w wypłowiałych błękitach, tylko w moim przypadku skończy się pewnie na ikei :D
Delete