Wujek Annamarii, ten który wyemigrował do Kostaryki, nadal pamięta nazwy szczytów w Górach Sabińskich. Wiosną wchodził na nie z owcami. Monte Pendente wisi nad Poggio Moiano, na lewo od niego, prawie w kierunku na Monteleone jest Muru Pizzu, Szczyt z Murami, gdyż znajdują się tam starożytne ruiny. Podnóże Monte Pendente dostarcza trawertynu, z Muru Pizzu wujek Jan oglądał bombardowanie Rzymu przez Aliantów. Bum, bum waliły bomby, a nad miastem unosiły się kłęby dymu. Najlepiej pamięta wujek Jan nie bombardowanie, a pierwszą powojenną Wielkanoc. Owce pasły się na hali, a wujek Jan patrzył na kopułę bazyliki watykańskiej i słuchał bicia dzwonów.








Przyjemnych świąt. 
My umartwiamy się w Ginestrze.
La Melagrana czyli Casa Fredericia

co za pomysł, budować nowoczesny dom wśród wzgórz i gajów oliwnych oraz dekorować go klasykami międzynarodowego designu: DCM Eamesów i Series 7 Jacobsena w jadalni, półkami String na ścianie oraz zwykłą włoską Tolomeo. I do tego dom na pilota, a więc można go sobie odwrócić. I tak więc rano patrzeć na wzgórza i gaj po lewej, a wieczorem podziwiać morze po prawej.

Do czego się przyczepić? Chociażby do tego, że taki trochę mało romantyczny, jakby z innej włoskiej opowieści. W dodatku nominowany do europejskich nagród architektonicznych  i pokazywano go i w Domu, i w Elle Decoration i w La Repubblica i w La Donna.  Mizogini mogą się przyczepić do projektanta, czyli Anny Giuseppiny Grasso Cannizzo. Ja czepiam się jedynie do długości nazwiska. Reszta mi bardzo odpowiada.

O cenę wynajmu jeszcze nie pytałam, a o Casa Fredericia (La Melagrana) można pytać tu: Siculus dot com

La Melagrana to owoc granatu.

W Ginestrze wiosny jeszcze nie ma, ale przynajmniej świeci słońce i nikt nie musi skrobać pokrytych lodem szyb.

Zdjęcia robiłam pod koniec października, gdy góry sabińskie rozzieleniły się po pierwszych jesiennych deszczach. Tak to w Lacjum jest: późna wiosna i wczesna jesień wyglądają identycznie.
W krypcie szeleściło. Zza ołtarza wiało i w krypcie szeleścił plastik, którym pokryto ławki i ołtarz. Nie wiem jak mogła w tym hałasie spać święta. Ułożona w gablocie, leżała na wznak, z odchyloną do tyłu głową i lekko otwartymi ustami. Pewnie w nocy chrapie, odezwał się stojący obok gabloty zwiedzający, a drugi dodał, że cierpiała na zwyrodnienie stawów. Drobniutka była, góra 1,30 wzrostu, z powykręcanymi palcami obciągniętymi wyglądającą jak rzemień skórą. I choć ubrano ją w haftowaną suknię i zdobione trzewiki, to nawet własnej skarbonki na datki nie miała i nikt przyczepił tabliczki z imieniem.
O warzywie będzie. A właściwie o owocu. Bo to on jest, moim zdaniem, ważniejszym importem z Ameryki Południowej niż Jezuita, który ostatnio został głową państwa zajmującego niewielki kawałek Włoch. Jak ten ostatni wybór wpłynie na Włochy pozostawiam przepowiadaczom przyszłości, a ja zajmę się lycospersicum esculentum, bez którego trudno sobie wyobrazić Włochy, choć karierę zaczynał jako roślina ozdobna i niebezpieczna dla zdrowia. Wkrótce jednak z racji wyglądu kwiatów uznano go za kuzyna bakłażana  i jako takowy został przedstawiony w 1568 roku. W książce  omawiającej dzieło Dioscoridesa, Mattioli użył po raz pierwszy słowa pomi d'oro. Prawie równolegle o pomidorze, kuzynie bakłażana, pisze Costanzo Felici; e pe piu presto bello che buono, [pomidor] lepiej wygląda niż smakuje. 200 lat później Carlo Magini maluje martwe natury z pomidorami, a sos pomidorowy jest przyjętym dodatkiem do makaronów sprzedawanych na ulicach Neapolu.


Gatunków pomidorów jest ponad 300, ale rodzaje są tylko cztery. I tak mamy (tu podaję za  Dizionario delle Cucine Regionali Italiane wydanego przez Slow Food) pomidory da conserva, da mensa, pomodori secchi i da serbo. I o ile trzy pierwsze kategorie to pomidory na przetwory, do natychmiastowej konsumpcji i pomidory do suszenia, to pojęcie pomodori da serbo* trudniej wytłumaczyć, gdyż oznacza on kategorię drobnym pomidorów, najczęściej w kiściach,  na ogół podsuszanych na słońcu, ale też i wystarczająco dobrych by można było je jeść na surowo, w sałatkach. I o ile do kategorii pomidorów na przetwory należy najsławniejszy sanmarzano z Kampanii,  ale też corno di toro z Lacjum, apulijski pomodorino di Manduria, piatta dei Bernezzo (z Piemontu) i sycyjlijski seccagio pizutello di Paceco, by wymienić jedynie te o najbardziej egzotycznych nazwach, tak określenie pomodori da serbo dotyczy zaledwie 7 gatunków. Włoskie ministerstwo rolnictwa w bazie danych jako pomodori da serbo podaje jedynie gatunki miejscowe, na przykład żółte pomidory zimowe z Molise i pomodoro fiaschetto di Torre Guaceto kultywowane w jednej enklawie apulijskiej. Podsuszone, a raczej odwodnione pomodori da serbo dodaje się do potraw rybnych i mięsnych, pizzy oraz gotuje z nich aromatyczne sosy.

Z pomidorami robi się różne rzeczy: obiera ze skórki i pakuje w słoiki w sosie własnym (pelati), przeciera przez sito na passatę, zagęszcza na koncentrat, nadziewa surowe tuńczykiem wymieszanym z kaparami, czosnkiem i majonezem lub bagnet verd, zielonym piemonckim sosem. Lacjum i południowa Umbria piecze pomidory nadziane surowym ryżem i miętą,  Trentino woli je z nadzieniem mięsnym, a Kalabria drobnym makaronem przyprawionym oliwą, miętą i natką pietruszki. Pomidory grilluje się jak kawałki mięsa, przyprawia solą, pieprzem i oliwą, a podaje na kawałku chleba (Kalabria). Oprócz setek (jeśli nie tysięcy) sosów, pomidory dodaje się do mięsnych ragu, gulaszów i zup przeróżnych. Z tych ostatnich najbardziej cenię sobie zupy robione z samych pomidorów, zwłaszcza toskańską pappa col pomodoro (znana również jako pappa al pomodoro), czyli rozciapciane pomidory.

nic nowego....

włoszczyzna w pomidorach
poczytać o pomidorach
  • Il Cucchiaio d'Argento Cucina Regionale (praca zbiorowa)
  • Dizionario delle cucine regionali Italiane (praca zbiorowa)
  • The Oxford Companion to Italian Food ( Gillian Riley)
  • Amaretto, Apple Cake and Artichokes, the best of Anna Del Conte (Anna del Conte)
  • La Cucina Italiana, gli speciali: pomodoro 150 ricette facili
nie obeszło się bez * (22. marca) 
Anthony, autorka blogu Kuchnia pod Wulkanem, w komentarzu opisała proces uprawy pomodori da serbo: a więc ogranicza im się ilość wody, koncentruje smak, a potem podsusza (bo jak inaczej określić poprawnie coś, co suszeniem nie jest, ale jednocześnie redukuje ilość wody w owocu?). lub dojrzewa jak szynkę wieszając w przewiewnym miejscu.
na placu przed pałacem papieskim

Od kartuzji w Trisulti i klasztoru w Subiaco wolę stoisko rybne w Osterii Nuovej. Zabytkowe ono nie jest, ale rybj mają dużo i godziny otwarcia bardziej mi pasują. W dodatku sprzedawca pięknie się uśmiecha i pamięta moje nazwisko: signora Stoop, jak smakował okoń morski?  Trochę gorzej idzie z dyskusjami jak co przyrządzać.  Jak owoce morza to koniecznie w pomidorach, z czosnkiem i oliwkami, a jak ryba to z kartoflami. i dlatego zaczęłam skupować serię książek kucharskich o la cucina di mare.

I choć czasami robię więc coś z innych regionów, to najczęściej jednak sięgam po miejscowy sprawdzony przepis na rybę pieczoną na ściółce z cienko poszatkowanych ziemniaków, oprószonych pieprzem i i skropionych miejscową oliwą. Dla urozmaicenia do pyr dla urozmaicenia trafiają plasterki fenkułum a gdy się świeże zioła włoży do wypatroszonej ryby, dociśnie plasterkami cytryny, to ma się rybę jak ta lala. Tylko butelki wina białego do niej potrzeba. Osobiście najbardziej pasuje mi tu Pecorino od Cataldiego Madonny z Abruzji. Ale Trebbiano z Vale Reale lub od Valentini też nie jest kulawe.

Gabs i ja jesteśmy nierozłączne. Ona czuje się dumna, że godnie ją reprezentuję (te włoskie okulary słoneczne w modnym granacie robią dobrze na jej imago), a mnie odpowiadają turkusowe zatrzaski i torba ortalionowa na zakupy sprytnie przypięta klamerką.  A że ostatnio pojawiła się u nas wiosna i na straganach zadebiutowały żonkile, więc Gabs i ja chodzimy po ulicach mojego miasteczka i szpanujemy wiosennym żółtym sznytem.
Wielki początek
Brunello i Barolo, Nebbiolo i Vino Nobile di Montepulciano, to każdy wie. Niektórzy jeszcze dodają do zestawienia najlepszych win włoskich Taurasi, Aglianico del Vulture i Terra di Lavoro. Zwłaszcza Terra di Lavoro. Choć szczep aglianico na listę znaczących gron włoskich wpisał Mastroberardino, to znawcy twierdzą zgodnie, że najwspanialszą ekspresją aglianico jest właśnie Terra di Lavoro, Ziemia Pracy, z Sessa Aurunca, regionu położonego na północ od Neapolu, prawie na granicy z Lacjum.

Gambero Rosso Guide Italian Wines 2010:
W przypadku Terra di Lavoro zostaliśmy zmuszeni do przyznania się, że istnieje granica przydatności smakowania wina w ciemno. Terra di Lavoro jest tak charakterystycznym winem i tak łatwym do rozpoznania, że automatycznie porównuje się je z innymi rocznikami tego samego wina.

Jeszcze lepszy Środek
Z 12 butelek kupionych przez świętego Mikołaja, do Trzech Króli nie dotrwała ani jedna. Otwierając na pewno-ostatnią, próbowaliśmy sobie wmówić, że nie możliwe jest by wino było aż tak dobre. Świeże jeżyny i figi, zapach liści malin, posmak wiśni, aromat dymu z komina opalanego drewnem oliwnym. Wszystko to i więcej, odkrywaliśmy z każdym łykiem Terra di Lavoro, by przeczytać w Gambero Rosso, że powinniśmy poczekać. Terra di Lavoro, rocznik 2007, będzie jeszcze lepszy w roku 2017.

Wspaniała Końcówka
Za kształt jednego z kultowych win włoskich odpowiada gleba, słońce i winorośla. I Ricardo Cotarella, brat Renzo od winnic Marchesi Antinori, producenta innego wina - supertoskana Solaia. Ricardo Cotarella to również inne wspaniałe wino z Kampanii, którego jeszcze nie próbowaliśmy - Monteventrano, włoska interpretacja bordeaux - a więc mieszanka cabernet sauvignon, merlot i aglianico. Montevetrano to najczęściej nagradzane wino włoskie, z każdym rocznikiem zbierające najwięcej punktów. Uwielbia je Gambero Rosso, chwali Parker. A więc wniosek nasuwa się sam: by wyprodukować najlepsze wina potrzebny jest jeden z braci Cotarella. Terroir to tzw. optional extra :D

I PS
Ricardo Cotarella przyjaźni się z właścicielami Galardi i jest właścicielem winnicy, która leży w południowej Umbrii, ale winnicę ma w Lacjum, nazywa się ona Falesco. I właśnie Falesco produkuje jedno z najprzyjemniejszych merlot jakie znam: Montiano.

Galardi
frazione San Carlo
s.p. Sessa -Mignano
81037 Sessa Aurunca (CE)
terradilavoro.com

Montevetrano
loc. Nido
via Montevetrano 3
84099 San Cipriano Picentino (SA)
montevetrano.it

w obydwu winnicach rezerwacje wymagane

Oraz Puenta
W listopadzie próbowaliśmy kupić Terra di Lavoro bezpośrednio od producenta. Po kilku próbach zalogowania się, poszliśmy na CallMeWine, a do Galardi napisałam email. Odpowiedź i cennik dostałam po 3 miesiącach. Wina mieli o 25% droższe niż w CallMeWine.


Za dużo Ginestry, za mało Ginestry, Gnestry w sam raz, ale za mało kulinariów. Prosimy o mniej klasztorów, zabytków, przepisów, polityki, historii, kotów, sąsiadów, innych regionów, makaronów, oliwy oraz kawy, czy musisz się obnosić z ateizmem i lewactwem, mogłabyś wznioślejsze tematy, więcej ku pokrzepieniu, mniej dołowania i depresji, nie masz nic miłego w twoim rzyciu (pisownia oryginalna), proszę o listę win dostępnych w Polsce, które mogę podać na damskie spotkanie, prosiłabym o wina czerwone i mało wytrawne.

Droga Pani Kasiu, nie umiem Pani powiedzieć, które wina są dla mężczyzn, a które dla kobiet. JC () lubi deserowego traminera,  ja () ciężkie barolo, Beata i Peter nie lubią win deserowych, a Aurea uwielbia vin santo.Nie potrafię ocenić, które wino jest wytrawne, a które półwytrawne. Wiem, że merlot kategoryzowany jest jako półwytrawny, ale nadal nie rozumiem dlaczego. Nie orientuję się co oferują obecnie polskie sklepy, natomiast na podstawie moich licznych prób znalezienia wina włoskiego w przyzwoitej cenie (50-100 złotych), które nadawaloby się do picia a nie do wylania do zlewu (tak skończyła  valpolicella kupiona za 120 złotych) śmiem twierdzić, że o wiele bezpieczniejszą i tańszą opcją będą wina hiszpańskie lub z Ameryki Południowej. Z poważaniem, niżej podpisana
Ginestra, klasztory, zabytki, polityka, historia, koty, sąsiedzi, makarony, oliwa, inne regiony oraz kawa będą nadal. I obecnych proporcjach, a więc w zależności od widzimisię. Pojawi się natomiast więcej win. Na jutro przewiduje się tekst na temat. Ale może być tak, że autor zamiast po długopis, sięgnie po korkociąg i szklankę, gdyż niedawno odkrył niezagospodarowaną butelkę Montiano.
Stefania promienieje gdy rozmawia o sztuce. Z natury nieśmiała, mówi głośniej i dużo. Opowiada o procesie twórczym. Pracuje ze szkiców, kupuje zagruntowane płótno, a potem przez kilka dni przeciera je papierem ściernym. Powierzchnia ma być idealnie gładka, a sam obraz powierzchnią lustra. Dlatego nie maluje akrylami. Za szybko schną, nie dają głębi koloru, a pociągnięte werniksem nie mają wymaganego połysku. Stefania wie, że studiowałam malarstwo, więc chciałaby się ode mnie nauczyć techniki: jak uzyskać odpowiednią konsystencję kleju z króliczych skórek, jak naciągać płótno i jak poradzić sobie z nakładaniem gruntu. Nie, nigdy nie słyszała o tym, że farby olejne można sobie samemu zrobić. I nie, nie wiedziała, że uciera się je na kawałku marmuru dodając bezbarwny olej do sproszkowanego pigmentu. Przy następnej okazji Stefania chciałaby porozmawiać ze mną o historii sztuki. Tak, widziała reprodukcje obrazów mistrzów holenderskich, ale nie do końca to malarstwo ją przekonuje. Nie lubi Rembrandta, Vermeera też nie. O van Mierisie nigdy nie słyszała, choć pomysł malowania na metalowych panelach brzmi ciekawie. Mówisz, że daje to dodatkowy połysk?  I że najlepiej malować cienkimi warstwami? Tego was w szkole uczyli? 



Stefania, choć sprząta od czasu do czasu nasz dom, ale nigdy nie zwróciła uwagi na obrazy porozstawiane po kątach. Jak twierdzi, martwa natura jest zbyt przyziemna, a abstrakcję oswaja próbując komponując ją z malarstwem figuratywnym. Nie umiałam jej wytłumaczyć na czym polega trudność malowania abstrakcji; za mało znam język włoski by dyskutować o teorii sztuki i estetyce. Ograniczyłam się jedynie do podania nazwisk kilku malarzy, którzy mogą być dla niej ciekawi. Ostatecznie z Giorgią O'Keefe łączy Stefanię chęć malowania zbliżeń kwiatów, a z Knopffem zainteresowanie spojrzeniem.



Annamaria kupiła do Stefanii tryptyk z tulipanami. Serię moich obrazów na starych deskach z cyklu recykling zauważyła jedynie Giogio. Twoje? Fajny pomysł. Muszę spróbować zrobić coś podobnego w fiolecie.



Rozmawiając z Renzo o cenach przejazdu do Ginestry narzekałam na ceny austriackiej winiety.
 - Znowu podrożały, roczna kosztuje ponad 80 euro. 
 - Tylko 80 euro? Jak ja bym chciał móc jeździć rok po całych Włoszech za jedyne 80 euro, rozmarzył się Renzo. 
Jak to zwykle bywa gdy ktoś stawia mnie do pionu i prostuje moje myślenie, zaczerwieniłam się ze wstydu i pewnie zaczęłabym przepraszać, gdyby nie Annamaria, która w tym momenic wniosła półmisek z pieczoną rybą. Rozmowa zeszła na kulinaria i na wina Marche, a Renzo zapomniał zapytać o cenę autostrad w Niemczech.

Mam nadzieję, że tę rozmowę z Renzo pamiętać będę za miesiąc na zjeździe w Cesenie, gdy okaże się, że autostrady włoskie znów podrożały i że za przyjemność podróży do Ginestry trzeba zapłacić ponad 40 euro. A pomyśleć, że 3 lata temu, za odcinek Brennero - Cesena płaciliśmy o 7 euro mniej :D
Powered by Blogger.