w Holandii świętuje się stadnie. Jak nowe dziecko, to przed domem stoi bocian. Jak zdany egzamin to flaga i plecak.A na 50. urodziny stawia się abrahama, czyli stracha na wróble z przyklejoną facjatą jubilata(ki) i odpowiedni transparent opisujący tajemnice zawodowe i życie osobiste. W ubiegłą sobotę całe Waarland wiedziało, że Kees jeździ na rowerze, hoduje tulipany, w wolnych chwilach pracuje dla Interpolis i udziela się politycznie w chadekach.Czego nie napisała na folii Anja, to synowie i brat dowiedzieli tworząc własne transparenty. A że w Holandii nikt nie udaje, że nie widzi i nie czyta, więc raz po raz przed domem zatrzymywało się auto lub rower i przy pustej na ogół Schaapskuilweg zrobiło się tłoczno.
|
holenderska sztuka świętowania |
By świętować w Holandii trzeba mieć grubą skórę, bo jeśli jubilata nie obraziły transparenty, abrahamy i gapiący się przechodnie, to jest szansa, że obrażą śpiewane na imprezie kuplety, w których wyciąga się grzechy przeszłości, wietrzy urazy, komentuje ostatnią fryzurę i krostę na czubku nosa. A ponieważ w Holandii wszystko jest wyważone, więc obrażający muszą - dla równowagi - zrobić z siebie idiotów. Na 50. urodzinach u Kees-a kuplety śpiewało dwóch businessmenów ubranych w kosze na cebulki tulipanów. I z tulipanami zamiast krawatów.
Fotorelacja z ostatniej soboty w stodole brata JC, a abrahamy stały trzy-
mieszkałem w Holandii długo i nigdy nie słyszałem o tradycji takiego obchodzenia urodzin.
ReplyDeletenajpierw uzgodnimy pojęcie 'długo'. Dla mnie długo oznacza 5 lat+
ReplyDelete