zajęcie na następne 30 lat...

chyba prędzej pójdziemy do piachu, niż skończymy Casa di Giuseppe. Chyba prędzej zbankrutujemy, niż urządzimy salon.


(nie)wątpliwie najpiękniejsza w Ginestrze
Przy Casa di Giuseppe dłubiemy przez cały czas: białe zasłony na kolorowe, raz zdejmujemy, a raz zakładamy pokrowiec na druciak Bertoii. Dowozimy stoliki, nadmuchane fotele, ustawiamy jedyny świecznik do zdjęcia. Wbijamy gwoździe na których wieszamy talerze i obrazki. Wymieniamy wazony obtłuczone przez lokalesów. Zmiatamy skorupy po zabytkowym wazonie i vintage-owej paterze.

Od kilku dni Casa di Giuseppe chwali się nowymi metalowymi oknami. Wizja lokalna w sobotę. I następny rachunek do zapłacenia. Nasze konto płacze krwawymi łzami, a ja razem z nim: chciałam w tym roku kupić sklejkowy fotel do salonu, powiesić lampę i zacząć zmieniać burdel na parterze w porządnie prowadzący się hol. Na 98% (jestem optymistką :)) nic z tego, bo LCW musi być vintage, a vintage Parentesi, tak jak i konto, ma być w czarnym kolorze. Na szczęście wioska nie rozlicza nas z niezrealizowanych projektów, a lokalesom wystarcza ciepły kaloryfer i przeszkolne do podłogi drzwi balkonowe, przez które można obserwować skaczące po balkonie ptaszki....

7 comments:

  1. Kilka dobrych przedmiotow,ale calosc jakos nie gra.
    skandynawia z design wloskim i amerykanskim w tym przypadku tworzy chaos.
    B.dominujaca podloga (brzydka)wrecz gryzie sie z zaslonami.
    Zabudowany dol pokoju odcina sie od gory.
    Przypadkowosc i watpliwa funkcjonalnosc pomieszczenia,
    Pokazywalas lepsze rzeczy,

    ReplyDelete
  2. przede wszystkim pokazywałam dobrze sfotografowane.

    ReplyDelete
  3. to zasłony mają pasować do podłogi? Pierwszy raz słyszę.

    ReplyDelete
  4. Bo nie chodzi o sluch ,tylko wzrok...

    ReplyDelete
    Replies
    1. to zasłony mają pasować do podłogi? Pierwszy raz słyszę i nigdy o tym nie czytałam.

      Delete
  5. mnie to wnętrze intryguje. Pozornie nie pasujące do siebie elementy czynią wnętrze intrygującym, zachęcającym do wypoczynku. Sama z przyjemnością bym tam posiedziała w jednym z foteli i, rozglądając się dookoła, próbowałabym rozszyfrowywać pochodzenie nagromadzonych przedmiotów. Przyjemnie jest popatrzeć na mieszkanie, w którym książki nie są jednynie elementem dekoracyjnym.

    ReplyDelete
  6. A mi się podoba. Lubię takie pozornie zagracone, eklektyczne wnętrza i lubię miejsca, które żyją, a nie tylko są "poustawiane" :)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.