Czy to w
Corriere przeczytałam, że
Diego della Valle zamierza wskrzesić markę Schiaparelli? Z resztą, nieważne gdzie przyczytałam. Chciałabym jednak, by okazało się to prawdą: król
gommini, gumiaków - bo chyba tak powinnam przetłumaczyć włoską nazwę mokasynów Tod's-a, podjąłby dzieło cesarzowej mody włoskiej. Co prawda jej imperium chyliło się ku upadkowi gdy Diego zaczynał chodzić, nie mniej jednak
Elsa Schiaparelli była niewątpliwie najbardziej wpływową projektanką włoską. Interesowała ją dzianina (jej pierwsza kolekcja, Display nr. 1, złożona była ze swetrów i wdzianek w geometryczne wzory), korzystała z sztucznych tworzyw. Jako pierwsza użyła zasuwaków jako elementu dekoracyjnego.
Wrap dress, to także jej pomysł.. .Szyła wdzianka z przezroczystych tiulów, lubiła przylegające do sylwetki marynarki i przedziwne kapelusze, a jej romans artystyczny z surrealistami dał nam jedną z najsławniejszych sukien balowych wszechczasów - the Lobster Dress, Suknię z Homarem. Homara namalował Dali, a suknię nosiła sama
Wallis Simpson.
Sława Schiaparelli skończyła się, jak pisałam, w latach 50. Mariaż glamu i surrealizmu trochę się wtedy przejadł i nawet jeśli nadal podawano na stoły półmiski z homarami, to na wybiegach i salonach brylowali nowi projektanci z bardziej utylitarnym podejściem do stylu. Modne stały się suknie szyte przez Diora, tzw. corollo, i
spodnie capri oraz sandały na cieniutkiej podeszwie. Te pierwsze, choć nazwy użyczyła im włoska wyspa, były pomysłem Sonji de Lennart, niemieckiej projektantki wykształconej w Breslau. Sandały produkował na Capri
Amadeo Canfora, którego podobno inspirowały rzymianki z czasów antycznych. Do dziś z resztą sklep Canfory sprzedaje kolekcję klasyczną. Tak spodnie de Lennart, jak i sandały Canfory upodobała sobie Jackie Kennedy.
Jacht della Valle, który wcześniej należał do pierwszego męża Jackie, często cumuje w porcie Capri, gdyż tam znajduje się siedziba rodziny della Valle, tych della Valle, którzy udoskonalili amerykański pomysł na buty do prowadzenia samochodu i którzy obecnie są właścicielami Vespy, Bialettii i Corriere della Sera. Oraz, jak wieść gminna głosi, sponsorują nie tylko prace restauracyjne Koloseum, ale też chcą wskrzesić markę Schiaparelli. Nie sądzę by kiedykolwiek było mnie stać na Schiaparelli, ale z przyjemnością noszę sweterki w schiaparelli pink, czyli ostrym różu, ulubionym kolorze Elsyi. I choć nie lubię kwiatowych perfum to mam ochotę na Schiaparelli Shocking!, we flakoniku zaprojektowanym przez Eleonor Fini, abktórego kształt powinien być wszystkim znany: powielił go, lub - jak kto woli - odświeżył i kreatywnie przetworzył
Jean Paul Gautier...
I tak na marginesie: mężem Schiaparelli był polski arystokrata Wilhelm de Wendt de Kerlor. Jeśli się wystarczająco pogrzebie, to się okazuje, że nie tylko wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale też i do Warszawy....