Showing posts with label Bawaria. Show all posts
Showing posts with label Bawaria. Show all posts
przydałby się, zwłaszcza do tego z własną firmą budowlaną lub chociażby wypożyczalnią rusztowań, gdyż rusztowania potrzebne przy robotach dachowych wynajmuje się płacąc ileś tam za metr kwadratowy powierzchni. A że dom wysoki i długi (chyba że wymyślą jak robić dach od węższej strony) to i najbardziej kosztowną rzeczą wymiany dachu będzie rzeczone rusztowanie. No ale sufity nam się podniosą. I będzie można w końcu zrezygnować z wiaderka na deszczówkę ustawionego, a jakże, w sypialni.....

PS: bajkowe lasy z okolic Albaching, Bawaria
co robić w niedzielę, gdy trzeba JC odkleić od komputera i przypomnieć sobie, że istnieje coś takiego jak kultura? Ano trzeba pójść do muzeum. A co robić w niedzielę, gdy marzy się o doskonałym cappuccino na śniadanie? Idzie się do ulubionej kawiarni.


Czasami ma się to szczęście, że ulubiona kawiarnia jest jednocześnie muzeum. I wtedy warto jechać godzinę by, siedząc na kanapie, sączyć doskonałe cappuccino i wybierać eksponat, który chętnie miało by się w domu, gdyby torebka była wielkości walizki i obsługa nie kręciła po sali :)

Najlepsze cappuccino w Monachium podają w kawiarnii muzeum Kaffe. espresso & barista, Schlörstraße 11 (róg Schulstrasse). Dodatkowo są tam dobre ciasta, kubańska muzyka, plakaty włoskie (i nie tylko), zdjęcie La Loren, plastikowa palma, lampa Arco i kawa Passalacqua. A otwarci są również w niedzielę.

====
design do parzenia kawy
la moka


kompletnie, assolutamente, niewłoski cmentarz. Cały w koronach, mchu i zieleni. Z wyrytym imieniem Ignaza, o nazwisku Maron, a więc nazwisku mojego dziadka, którego rodzina przyjechała do Polski z Alzacji. Ignaz Maron chyba nie miał się czym chwalić, gdyż na tablicy nie podano ani zawodu, ani koligacji rodzinnych, tak jak w przypadku Anny Sturm, z domu Bäumler, żony kolejarza kolei państwowych. Ignaz jednak żył długo, Anna krótko (26. lat), choć o trzy lata dłużej niż dzielący z nią nagrobek Josef Sturm, Lehrerseminarist, zmarły w 1892 roku, a więc w roku urodzin Silvano, dziadka Annamarii, który popłynął do Nowego Jorku i został zarejestrowany na Ellis Island razem z 15. chłopakami z Poggio Moiano. Dziadka Annamarii znalazłam w zasobach Ellis Island, w których figuruje też babcia Annamarii,która do Ameryki przypłynęła z Ancony.  Przez Ellis Island przewinęło się 383 Maronów, jeden nawet pochodził z Północnych Włoch. sporo o żydowskich imionach, głównie z Rosji, a żaden z Monachium. A więc amerykańskich koligacji po mieczu Ignaz Maron z monachijskiego Starego Cmentarza Północnego chyba nie miał.
Na targach staroci JC stoi przebierając nogami, gdy ja, po raz kolejny, grzebię w pudłach ze starymi zdjęciami i czarnobiałymi widokówkami. W Rieti znalazłam ręcznie kolorowany landszaft z jeziorem Bolsena i klasztor Scholastyki w sepii.


Rok temu w Irlham wykopałam widokówkę z z 18. czerwca 1952. Wysłaną przez Gertrude do Nadinspektora Urzędu Celnego, Augusta Saubera z Landshut: Meine Lieben, jesteśmy we Florencji, jest taka jak na zdjęciu - piękna.

W tej samej kopercie druga widokówka, znad Gardy, adres i nazwisko odbiorcy to samo; 6. maja 1953 Gertrude pisze: Liebe Oma dzisiaj słonecznie i ciepło....

vintage i Trydent
Wasserbug, oliwa i zdechły bażant

Ginestra i wyszarpany królik
zatłoczone Murge

tak jakby komentarz (Rzym, Monachium, Norymberga)

wypłowiałe (Landshut, Oberschleissheim, Norymberga)
vintage, wysypisko, recycling



Todi


Chiemsee

w Wasserburgu lato. Na Ponte Rosso tłok, jak to latem. Dzisiaj mamy obiecaną atrakcję: falę powodziową. Nie wiemy jedynie czy 5,99 6,15 metrów to już jest to, czy będzie lepiej.
 
 Viva l'estate a Wasserburg!

Na razie zalało wyspę na której stał kiedyś klasztor i ścieżki spacerowe wzdłuż rzeki. Po rzece pływają całe drzewa i kawałki łąki (na szczęście bez owiec i krów), a statek spacerowy Christina urwał się ze sznurka i popłynął na wycieczkę. Do zalania nawierzchni mostu brakuje jeszcze jakiegoś metra.

18:21
od godziny most jest zamknięty dla samochodów i dla przechodniów. Przed drzwiami domów położonych w pobliżu rzeki poukładano worki z piaskiem.  Nadal leje.

18:29
dla tych, którzy nie mieszkają w Wasserburgu i nie mogą osobiście uczestniczyć w imprezie, poziom wody prawie na żywo; pegel in Donaugebiet.

20:14 poziom wody opada. Wygląda na to, że kajakiem po Marienplatz pływać nie będziemy. Chyba powinniśmy przeprowadzić się do Pasawy. Tam ma być fala powodziowa na 12 metrów, choć przy zaledwie 7,60 miasto już ciut podtopione.

końcówka
zamykają Pinakotheke der Moderne w Monachium. Nikt nie mówi na jak długo. Ostatnia wystawa poświęcona jest architektowi. Wiecie, Witruwiusz, Palladio i inni tacy. Mnie najbardziej podobały się modele budynków: zwłaszcza te stare, robione ręcznie...
głównie lokalesi

lokalesi (tak określamy kocią grupę trzymającą władzę) robią kibolskie ustawki. W ustawkach nie bierze udziału Paola z racji bycia damą, ale Kropka już tak i potrafi walić na oślep nie gorzej od chłopaków. Ale bardziej od ustawek lokalesi lubią ciepły kaloryfer, ewentualnie fotel. W przypadku kotów, kibolstwo kończy się tam, gdzie zaczyna się wygoda i pełna micha wypełniona tuńczykiem (oczywiście najlepiej świeżym).
film ze śniegiem w roli głównej

do kalendarzowej wiosny dwa miesiące. Równiutko, jak w mordę strzelił. Siedzę przy komputerze w dwóch swetrach, wełnianych skarpetach i crocsach wyściełanych prawie prawdziwym futerkiem i próbuję sobie przypomnieć. jak wygląda słońce.  Od tygodnia, dzień w dzień, pada śnieg.  Nie sypie. Posypuje.

upierdliwa zima
 Chciałabym do ciepłych krajów, ale w ciepłych krajach też zima. Właśnie R.przysłał zdjęcia z Toskanii: pełne śniegu. R. pisze też w Lacjum pewnie jest cieplej i bezśnieżnie. A ja do Ginetry jadę w tydzień po ogłoszeniu kalendarzowej wiosny. A więc za dwa miesiące i 7 dni.  Jak mawia B., mam przejebane...przynajmniej dzisiaj, bo znów pada śnieg i znów piaskarki skrzypią za oknami.
e młotek dziadek i śnieg
i tym optymistycznym akcentem kolorystycznym kończę posty o designie, więcej nie będzie. Resztę grudnia poświęcę kuchni i plotom, czyli rzeczom na których się znam.

Na zdjęciach ostatnie zdobycze ebayowe. I moja choinka. Krzesło przecudnej urody o wdzięcznej nazwie Hammer (proj. Arne Jacobsen) przeznaczone jest do kuchni w Ginestrze.

11.grudnia: jednak nie kończę. O designie jednak jeszcze będzie.
Ebersberg, Bawaria, jesień

Nie mogę się zdecydować, czy jest anarchistką czy też indywidualistką. Łazi tam, gdzie jej nie wolno i nawet nie udaje, że słucha co się do niej mówi.

dwu.kropka

Uwielbia design i buty na wysokich obcasach (ciągle próbuje je przymierzać), ale śpi na podłodze, gdy reszta kociego towarzystwa szuka poduszek, foteli i kanap. A więc czy laska z niej wyrośnie, czy też dołączy do alterglobalistów?
Maria Kuncewiczowa twierdzi, że jestem skazana na doczesność, że jestem w niej zamknięta jak w klatce kolczastej, że każdy zachód słońca, każdy zwiędnięty pocałunek, woda spuszczona z kranu, obiad strawiony -- to kolec i rana w moim życiu skazanym na śmierć. Usiłuję (tak twierdzi Kuncewiczowa na str. 25 i 26) zlekceważyć ból, żeby obarczyć następców spadkiem bohaterstwa. I następca czym prędzej szuka sposobu, jak sprzedać bohaterstwo za motocykl.
München Residenz; dwie strony baroku


No i dowiedziałam się. I mam pytanie: czy motocykl mogłabym dostać ja, bo raz że nie mam następcy, a dwa że chciałabym sobie po klatce kolczastej pojeździć :D

Maria Kuncewiczowa Przezrocza. Notatki Włoskie. Wyd. Feeria, 2010.




koncert Paolo Conte w Monachium. Największa sala filharmonii napchana po brzegi. I chyba ani jednego wolnego miejsca, choć pomieszczenie wielkie, na moje oko na jakieś dwa tysiące.

Conte śpiewał nowsze kawałki, głównie z CD 'Nelson', wszystkie w nowej oprawie muzycznej. Ze starych i lubianych było jedynie Via con me, za co jestem mu wdzięczna, gdyż bałam się że publika wymęczy na nim wykonanie Gelato al limon, którego szczerze nie znoszę. Ale, jak się okazało, Paolo za stary wyga by ktokolwiek był w stanie mu coś narzucić, więc Gelato nie zaśpiewał. Azzurro, z którego wykonania znany jest Adriano Celentano, też nie.

Conte po deskach sceny poruszał się jak po swoim salonie, wyluzowany i pewny siebie: tu poprawił nuty, tam popił minelarki z butelki, przetarł mikrofon. I choć ma 75 lat, trzyma się dobrze, głos nadal ma mocny.

Już pod koniec zespół towarzyszący zagrał kawałek na nutę kletzmerską, w tempie zawrotnym. Publika wtedy oszałała ze szczęścia i nawet grzeczne Monachium wyło po każdej solówce jakby byli w stajni, lub na freejazzowym koncercie w krakowskiej Alchemii. Włochów na widowni było wielu, bo i tupano w zachwycie.

Tak więc udany wieczór, choć siedzieliśmy jak gołębie na dachu, czyli prawie pod sufitem i z dala od estrady, co spowodało, że wychodziliśmy z Gasteig jakieś 10 minut a wyjazd z garażu zajął nam następne 30 minut.

biografia Paolo Conte
i do posłuchania Via con me

Filozofię życia Brunetti okroił do minimum:  pełna micha pachnąca tuńczykiem ewentualnie pstrągiem, poduszka oraz parapet z widokiem na ulubione przez wróble drzewo. No i umiejętność unikania konfliktu z Karolkiem, który ostatnio dokonał puczu i został dyktatorem stada.
Rzym zasypany, w Ginestrze lodowato. Gina pewnie chodzi po mieszkaniu w płaszczu i wełnianej chustce, ja boję się zadzwonić do Annymarii, bo mogę się dowiedzieć, że na parterze mamy lodowisko i rury wymieniane cztery lata temu są do wymiany.


W Wasserburgu, oprócz porannego skrobania zamarzniętych szyb, prób rozruszania silnika, walki z kotami o miejsce na kaloryferze, w soboty robimy zdjęcia, bo zima może i jest bardzo zimna, ale ładnie wygląda, zwłaszcza z samochodu z podgrzewanymi siedzeniami.

Byliśmy na sankach (pożyczyliśmy od sąsiadów). To nie był dobry pomysł, zwłaszcza na górce pełnej małolatów z rodzicami. Śnieg okazał się być bardzo mokry, wszechobecny i bardzo twardy.
JC nie umie prowadzić sanek i w dodatku nie chce się do tego przyznać, więc ciągle sprawdzałam jak bardzo twardy jest śnieg, a obydwoje - jak smakuje, gdy się w nim twarzą zaryje. Aha...kaszmirowe skarpetki ładnie wyglądają w sklepie, gorzej gdy trzeba za nie placić, a są kompletnie nieużyteczne, gdy w butach są kilogramy topiącego się śniegu.
dzisiaj uczyliśmy się jak robić razem zdjęcia: ja i mój nowy stary (czyli używany) aparat. Poszliśmy w plener. Aparat robił co chciał, a ja próbowałam nadążyć.

Schliersee

chwalę się nowymi zdobyczami. Oczywiście e-bay, oczywiście okazje, niektóre wprost nieprzyzwoite okazje. Nadal na ebayu udaje się ciekawe rzeczy upolować, chociażby ten półmisek, oznakowany SPM. Fritzek mówi mi, że jest to perełka. Niech jej będzie. Sprzeczać się z ekspertką nie mam zamiaru :-D



PS: a ta reszta to Hutschenreuther,Rosenthal i Bayreuther Waldessen, żeby nie było że się za mało przechwalam :-)

Powered by Blogger.