do podjęcia tematu ricotty zmotywowała mnie Buruuberii blogująca na Makagigi i 55 Pierników, pisząc o starym białym serze, a podany przez nią przepis pasuje, jak w mordę strzelił, do przepisu na soloną ricottę, choć ricottę warzy by się z tego, co zostałoby po zrobieniu białego sera, czyli z serwatki.


3 razy ta sama pieczona ricotta
 1.
Oczywiście najlepszą ricottę robi Lacjum. I choć oficjalnie mówi się o ricottie rzymskiej, to najlepsza pochodzi z Sabiny i Ciociarii (górzyste okolice Fucci i Piglio), czyli regiony w których nadal wypasa się owce. Gdyż wszystkim wiadomo, że jak ricotta to tylko z mleka owczego.

2
Nadzienie do ravioli to obgotowane liście buraka, dziki majeranek i owcza ricotta. Liście buraka można zastąpić szpinakiem lub innym zielskiem znalezionym na łące, zamiast majeranku dodać oregano lub mentuccii, ale nigdy przenigdy nie wolno zastąpić ricotty owczej tą robioną z krowiego mleka.

Więc ravioli robimy od listopada do czerwca.  Latem ricotty owczej nie ma.

3.
Pewnie z tego samego powodu sycylijskie cannoli to deser, który je się przez 9 miesięcy w roku, ale nigdy latem.  I najlepsze cannoli nadziewane są ricottą owczą. Lub kozią. Gdyż najlepsza ricotta, wbrew temu co opowiadają w Lacjum, może też być z koziej serwatki.


4.
Robiłam ricottę z sąsiadką. Podgrzewałyśmy serwatkę, z której wytrącały się grudki białych szumowin. Ktoś na forum napisał, że pewnie sąsiadka dodawała podpuszczkę.

Wyczytałam, że ricotta robiona jest bez podpuszczki. Czasami dolewana jest odrobina mleka lub trochę soku cytrynowego w celu przyspieszania koagulacji.

5.
Montalbano i cannoli (z odcinka Il campo del vasaio)


W Palermo, w barze tuż przy porcie, starszy pan zamówił nie cannolo. gdyż mieliśmy drugą połowę czerwca i na cannolo było już za późno, a małą casatę. Wgryzł się w nią, a potem oblizał palce. Widąc, że się mu przyglądam z zainteresowaniem, spytał skąd pochodzę. Na odpowiedź, że z Polski i Ameryki via Holandia, powiedział że to dobra kombinacja i zaprosił na granitę kawową. Koniecznie z bitą śmietaną.

6.
Świeża ricotta przypomina smakiem bitą śmietanę. I nie pomaga dodawanie soku cytrynowego, kandyzowanych owoców lub posypywanie kawą. Dla mnie jest ricotta jest bez smaku, co mój znajomy od granity kawowej podsumował: ma pani niewyrobione kubki smakowe.

7.
Może i tak, choć ze wszystkich ricott których nie lubiłam, najbardziej smakowała mi ricotta z Posta. Posta leży wysoko w górach, na granicy z Abruzją, ma masę pastwisk i owiec.

Ricottę z Posta kupuje się po znajomości od zaprzyjaźnionych pasterzy. Albo od przyjaciół, którzy mają zaprzyjaźnionych pasterzy. I wtedy sos z ricotty do makaronu, specjalność Sabiny, smakuje jak nektar. Ricotta z Posty smakuje też, gdy poleje się ją aromatycznym miodem. Gryczany byłby dobry, ale kasztanowy jest lepszy.

8.
Gotowe grudki ricotty wkładałyśmy do plastikowych koszyczków, które zastąpiły koszyczki wiklinowe. Reszta narzędzi potrzebnych do produkcji była jak kiedyś: cedzak z długą rączką, gar nad paleniskiem, koszyczki na stole. Wszystko tak jak na miniaturze z roku 1460.

Pierwsza ilustracja z produkcji ricotty pochodzi właśnie z roku 1460. Książka nazywa się Tacuina (lub Tacuinum) Sanitatis i jest przedrukiem (jeśli tak można nazwać ręczne kopie) najpopularniejszej księgi średniowiecza traktującej o zdrowym odżywianiu.

Trudno powiedzieć, która z miniatur z wielu Tacuinum Sanitatis uznawama jest za pierwszą ilustrację produkcji ricotty: czy ta w ciepłych odcieniach ochry czy może ta malowana błękitami i szarościami?

9.
Zresztą, nie jest to w tej chwili istotne. Na wspomnianych miniaturach w lewym dolnym rogu siedzi mężczyzna, w miseczką w jednej ręce i chochelką w drugiej. Pewnie je ciepłą jeszcze ricottę. Czyli je coś, co na Sycylii nazywają ricotta ccu sieru. Ricotta w sosie własnym :)


10.
Dizionario delle Cucine Italiane zna ricottę alla fuscella, czyli prosto z wiklinowego koszyczka, kremową i o delikatnym smaku, ricottę forte, kwaskową jak nasz polski biały ser, i ricottę marzotica, marcową ricottę owczą. Ricotta forte i marzotica to specjalność Apulii.

11.
Umbryjskie Gubbio odsącza ricottę, otacza w mące i rozmąconym jajku a potem smaży na gorącej oliwie. Jak kotlet.

12.
W Novara di Sicilia kupiłyśmy z Annamarią ricotta infornata, pieczoną w piecu. Starta na tarce nadaje się do posypywania makaronów. Idealnie komponuje się z warzywnym risotto, a jeszcze lepiej z polentą.

13.
Do kolekcji ricott tego świata brakuje mi jedynie ricotty z Abruzji. Aromatyzowanej dymem z jałowca,  ricotta al fumo di ginepro. Z okolic Anversa d'Abruzzo.

14.
Ricotta infornata pieczona jest przez 30 minut w piecu chlebowym przez 30 minut. Nadaje się do spożycia po 24 godzinach. Nie trzeba jej przechowywać w lodówce, można ją trzymać na zewnątrz, pod warunkiem że jest w woreczku lnianym, a nie w folii plastikowej.

Powiedzenie że to droga a nie cel się liczy, wymyślił to ktoś, kto nigdy nie spieszył się do Ginestry, nie klął na ciągnące pod górę auta z domkami kampingowymi na smyczy i nie rzucał kurwami przy zjeździe z autostrady, gdy jeden z drugim po 20 minutach stania w kolejce już przy kasie zaczynał szukać porfela po całym samochodzie. Oczywiście jeśli się jest mistrzem zen to podchodzi i dziękuje bliźniemu, że dzięki niemu można dłużej podziwiać zachód słońca nad Apenninami.

Ale nawet jeśli się nie jest mistrzem zen, a limit kurw i alfonsów wyczerpał się gdzieś w okolicach Modeny i w dodatku po 6 godzinach za kierownicą nienawidzi się ludzkości, a tej z kamperami w szczególności, to Alto Savio jest potrzebne. Alto Savio poprawia samopoczucie. Raz, że jest tuż przy zjeździe z SS4bis.  Dwa, że chyba nikt w okolicy nie podaje lepszych prawdziwków. Te z Alto Savio otoczono w delikatnym cieście i wrzucono na głęboką oliwę. Czy jedliście cielęcinę z grilla? Taką lekko przerośniętą tłuszczykiem, chrupiącą, aromatyczną, posypaną solą gruboziarnistą? A do niej pieczone pomidory ze 'skórką' bułki tartej. I jeszcze cebulki pieczone, podlane balsamico? Do pełni szczęścia brakuje jedynie możliwości wypicia całej butelki a nie jedynie pół litra miejscowego sangiovese (czy wiesz, że Romagna robi bardzo dobre wina?), ale my specjalnie narzekaliśmy. To znaczy nie narzekałam ja, bo JC pić nie mógł. Przegrał rzucanie monetą i na niego padł dyżur za kierownicą.

Alto Savio poleciła nam właścicielka Locandy Gambero Rosso, gdy zmęczeni drogą, kamperami, niedzielnymi, sobotnimi i piątkowymi kierowcami na austriackich, niemieckich i szwajcarskich papierach, postanowiliśmy zatrzymać się na kolację w Bagno di Romagna, właśnie w Gambero Rosso. Ale oni tego sobotniego wieczora podawali menu degustazione, więc przeesemesowano mi a numer telefonu do Alto Savio: tradycyjna kuchnia, warto do nich pojechać.  I tak jadąc na Viji i Patrika ostatnią wieczerzę w Ginestrze, poznaliśmy nie tylko źródła Tybru kapiące z Monte Fumaiolo, ale też doskonałe miejsce na piątkową kolację i niedzielny obiad. W niedzielę, choć restauracja pękała w szwach i przygotowano nam tymczasowy stolik w barze, wgryzaliśmy się w królika pieczonego z ziemniakami oraz siorbaliśmy flaki na modę florencką. Wszystko aromatyczne, akuratnie przyprawione, podlane dodatkowo następnym półliterkiem miejscowego sangiovese. Do domu, kompletnie zen, dojechaliśmy na luzie. Nie wiem jedynie czy to zasługa obiadu w Alto Savio czy braku kamperów na niemieckich, austriackich lub szwajcarskich blachach na Brennero.


Trattoria Alto Savio
Via Battistini 74
loc. S. Piero in Bagno
47026 Bagno in Romagna
tel. 0543/903397
otwarci również w niedzielę na obiad
Powered by Blogger.