Zielonoświątkowy koncert w Salzburgu
koncert na drugie śniadanie, czyli o 11 rano. Mieliśmy słuchać pieśni neapolitańskich. Tak przynajmniej reklamował koncert Hans. Tematyka, powiedzmy sobie, trochę podchodząca pod folklor...ale grała Europa Galante i Biondi. Czyli nadal potencjał na ciekawy koncert nawet z wyświechtanym O sole mio.

Na miejscu okazało się, że program był ciekawszy nie tylko muzycznie ale i tematycznie, bo raz że nie pieśni neapolitańskie a kompozycje muzyków z Neapolu, a dwa, że Biondi wybrał kompozycje dwóch muzyków z czasów wojny o sukcesję hiszpańska (1701-1714). Alessandro Scarlatti (grano jego concerti grossi: Nr 4 g-moll i nr 5 d-moll) wyjechał za chlebem szukajac mecenatu poza zubożałym Neapolem, a Francesco Nicola Fago pozostał. W 1709 roku skomponowal oratorium "Faraone sommerso", które stanowiło główną część koncertu w Salzburgu. I tu błyszczeła nie tylko Europa Galante ale i wokaliści: Lucia Cirillo (Messo), James Gilchrist (Moise), Marianne Beate Kieland (Aronne) i Havard Stensvold (Faraone). Cirillo (sopran) i Stensvold (bass) błyszczeli od początku; Gilchrist (tenor) i Kieland (alto) w drugiej części. Koncert się podobał nie tylko nam; nigdy nie słyszałam w Mozarteum tak głośnych oklasków i takiego tupania (czyżby cześć widowni była włoska?). Były kwiatki, był bis, było całowanie po paluszkach. Czyli rozrywkowo. W sam raz na drugie śniadanie w sobotę.

Co o oratorium ma do powiedzenia Fabulous Fabio (Biondi):
Z oratorium przetrwało do naszych czasów libretto. Muzyka znana jest jedynie z manuskryptów: jeden, zachowal sie we Florencji, drugi w Tenbury Wells (Anglia), i ten ostatni sugeruje datę powstania oratorium. Muzycznie wydaje się napisane dla artystów z pewnymi umiętnościami technicznymi i talentem aktorskim. Struktura oratorium powiela XVIII-wieczne schematy. Recitativi prowadzą narrację wydarzeń. arie dają podkład emocjonalny. Całość zwieńczona jest częścią kwartetem.
I co mogę dodać od siebie:
Faraon śpiewa zza grobu, bo się utopił, Posłaniec bogów przeszedł najwyraźniej na strone boga mojżeszowego. A Mojżesz i Aron śpiewają o nadziei i koronie cierniowej, żeby za bardzo starotestamentowo nie było.

nazw nie znam, bom miastowa a z botaniki licealnej zapamietałam tylko tyle, że życie seksualne kwiatów wymaga robactwa lub wody. Przewodnik po florze Lacjum byłby bardzo na miejscu. W międzyczasie jednak dodam, że białe irysy i gladiole kwitną w maju, a żółte cosie-przypominające kształtem i wielkością gerber-to kwiaty kwietniowe. Długie, z fioletowym nakrapianym kwieciem, to chyba storczyki?
jako przestawicielka społeczności dla której przyrodę reprezentuje pająk pod sufitem a zdobywanie świeżych warzyw to wizyta na targu, donoszę że są jeszcze miejsca w kręgu cywilizacji europejskiej w których tradycje zbieractwa i łowiectwa nadal żyją i mają się dobrze (co powinno ucieszyć konserwatystów walczących z modernizmem i upadkiem moralnym). Nie list pasterski pokazujący drogę i nie kazanie o wartościach a sąsiadka i kapitalizm zmusiły mnie do powrotu do tradycyjnej roli zbieraczki. Najpierw sąsiadka pokazała mi jak wygląda mentuccia romana (calamintha nepeta). Potem miętę chciałam kupić, po bożemu, w supermarkecie i u pana z warzywami. Nie można było. I Auchan i Sisa mentuccia romana nie sprzedają. Pan z warzywami też nie, ale wskazał rów. Sąsiadka nie powiedziała nic, bo w Sabina pytania o pochodzenie dzikich szparagów, mięty czy trufli pomijane są wymownym milczeniem. Podobno jest to znów ukłon w stronę tradycji. W czasach, gdy niedojadanie było normą, nikt nie dzielił się wiedzą o miejscach w których rosły rzeczy jadalne, bo moralność moralnością, ale lepiej mieć świadomość własnego pełnego żołądka niż cieszyć się z własnego głodu i pełnego żołądka sąsiada.


Mięte znalazłam. Rośnie wszędzie, choć wydaje sie preferować miejsca w półcieniu i na stokach. Dziki czosnek lubi wysoka trawę. Cicoria (na zdjęciu) zaś wybiera rowy. Ta ostatnia wymaga dużego nakładu pracy przy przebieraniu. Nie dosyć że miesza się z trawą to jeszcze lubią ja ślimaki. Oczyszczone kępy cykorii trzeba dokładnie umyć-najlepiej w kilku zmianach wody-wrzucić na wrzątek i gotować przez kilka minut. Warzywo mięknie i pozbywa się części goryczki. Potem tylko smażenie przez kilka minut na gorącej oliwie z kilkoma ząbkami czosnku i ostrą papryczką. To dla ciała. Dla ducha można znaleźć kwiaty polne. Chociażby takie jak dzikie gerbery i mieczyki.
zafascynowały mnie te sterczące świeczki, wiec na wszelki wypadek zrobiłam zdjęcie licząc się tym że zdjecie zatytyluję 'co to...' Z czasem okazało sie, że świeczki przeobrażają się w figi. I że figowców w Sabina mamy zatrzęsienie. I od razu pytanie: kiedy będą gotowe i czy się na nie załapię......
czy znalibyśmy Asyż, gdyby pewnemu facetowi nie odwaliło w XII wieku? Rozebrał się z rajtuzów i paletka, oddał wszystko biednym a sam się wziął za renowacje starego kościoła, bo mu się przyśniło że ma go podeprzeć. Przeprowadził się do pustelni. I zaczął rozmawiać ze zwierzętami. Poszedł nawet pieszo do Gubbio, żeby się z wilkiem dogadać, a stamtąd poczłapał do okolic Rieti, gdzie w Greccio zrobił piewsza stajenkę. Napisał kilka chodliwych piosenek i przyśpiewek do księżyca i słońca. Ktoś go sportretował jak perororuje coś ptactwu domowemu i gołębiom.Od chodzenia bez butów i pracy bez rękawic ochronnych dostał odcisków. Zaczęto go uważać za świętego i gdy umarł postanowiono urządzić mu porządny pogrzeb i wybudować kościół jego imienia, chociaż ponoć sobie tego nie życzył,

Wybudowano więc ku jego czci kościół na kościele, obydwa ozdobiono malunkami. I Asyż zrobił się sławny.

Opowieści opowieściami, ale bazylika robi wrażenie. Mimo niesamowitego ruchu i natłoku turystów i pielgrzymów daje sie spokojnie obejrzeć freski. Przed wejściem można wypożyczyć sobie audio guide (nie wiem, czy mają w polskiej wersji językowej) za 'co łaska'. Piękna inicjatywa w duchu Św. Franciszka. Daje się tyle, ile się ma lub chce ofiarować. W dolnym kościele zobaczyć można najstarsze freski (z 1253 roku) nieznanego z nazwiska artysty, Inne malowane są reką Puccio Campanny, Simone Martini i Pietro Lorenzetti. W kościele górnym nadal królują freski: Cimabue, Iacopo Torrini i Giotto. Tuż za Portella di SanGiorgio położony jest kościół św. Klary. Piękna kolorystyka (przekładanka czerwonego i białego kamienia), gotycki portal i dwa wielkie lwy broniące wejścia. W podziemiach grobowiec św. Klary. I cisza, przynajmniej o 7 rano :-)

Miasto, choć żyje z turystyki, wydaje się autentyczne. Są sklepiki prowadzone przez tubylców, są wyroby lokalnych rzemieślników. Nadal można znaleźć niedrogie restauracyjki i tanie hotele (nawet w pobliżu bazyliki). Wieczorem miasto się opróżnia. Nad urwiskiem kołują nietoperze i słychać kroki przechodniów. Daleka nie tylko od religijnej ekstazy ale i od wiary w boga, nie mogę jednak pojąć Goethego który przyjechał do Assisi obejrzeć świątynię Minerwy. Nazwa jest raczej umowna, bo z równym powodzeniem mogła być również dedykowana Kastorowi i Poluksowi.

I was longing to take a walk by myself in this silent world, and climbed the road to Assisi on foot with a high wind blowing against me. I turned away in distaste from the enormous substructure of the two churches on my left which are built one on top of the other like a Babylonian tower, and are the resting place of St Francis. [...] At last we arrived in the Old Town--and lo and behold!--there it [Maria della Minerva]stood, the first classical monument, the first classical monument I have seen. A modest temple, just right for the right for such a small town, yet so perfect in design that it would be an ornament everywhere. JW Goethe "Italian Journey"
Trochę dodatkowych informacji
Godziny otwarcia bazyliki: dolny kościół 6:30-17:45 (latem 6:30-18:45); górny kościół otwarty ok. 8:30, godziny zamnięcia tak jak dolny
Św Klara (Santa Chiara) otwarta 6:30-12 i 14-18/19



polecane przez Mario, nieoficjalne centrum informacyjne regionu (nazwy miejscowości na czerwono):
  • w sobotę i niedzielę Agroturismo Santa Giusta w Poggio San Lorenzo
  • przy via Salaria (kierunek Rieti) Restaurante Regina
  • dla smakoszy ryb i owoców morza w Toricella in Sabina restauracja Santa Chiara
  • w Ornaro Alto restauracja La Ginestra
w prawie Ginestra, choć administracyjnie to Poggio San Lorenzo. Blisko, tanio i smacznie. Zamknięte w środy. Najlepiej iść na obiad w niedzielę, bo robią wtedy baraninę i często pojawia się też lasagna jako pierwsze danie. Antipasti samoobsługowe, dużo i do wyboru: oliwki (miejscowe), sardynki marynowane w soku cytrynowym, papryki z grilla, nadziewane pieczarki i serca kaczochów, bakłażany z grilla, cukinie w zalewie ziołowej. Bardzo dobre bruschette, wieprzowina z liściem laurowym, kurczak alla cacciatora (z liściem laurowym i kroplą octu; smakuje lepiej niż brzmi) i risotti. Tego ostatniego próbowałam w różnych wersjach: z sosem mięsnym, z grzybami, z salsiccia. Zimą podają wspaniałą fasolę z pomidorami, szperką i świeżą oliwą, przyzwoite desery--zwłaszcza biscotti orzechowe.
z wyglądu ginestra należy do rodziny roślin w angielskim nazywanych broom, a Polsce znanych jako miotła (na Kujawach) a w kręgach zorientowanych jako żarnowiec (sprawdzone z wikipedią PL). Jakoś nie udaje mi się rozszyfrować do którego gatunka nasza ginestra z Ginestra należy, bo trochę za krzakowata aby być skoligacona z genista aetnensis i jakoś większa wydaje się od cytisus scoparius. Ale najważniejsze, że pszczoły ją lubią. I ja też, bo pachnie jak akacja, tylko zamiast świeżej wiosennej nuty ma cieższą, miodową i orientalną.


koniec pobytu. Pora na podsumowanie. Było wspaniale kulinarnie, mimo braku wyboru. W ubiegły wtorek na ciężarówce były ziemniaki, zielony groszek i kilka cukiń. Więc jadłam ziemniaki z oliwą, posypane tymiankiem znalezionym w polu; groszek w risotto, cukinia w minestrone i w risotto. Resztki zostały przerobione na frittatę. Jakoś nie czułam się głodna i nieszczęśliwa. Albo słońce albo bezczynność poprawiło samopoczucie na ogół upierdliwego krytyka kulinarnego :-)

Przepisy na wiosenne minestrone i cukiniowe risotto w Galerii Potraw@gazeta.pl bo ich przepisywać o tej godzinie nie chcę*

*opcja do wyboru, niepotrzebne
skreślić: jo.hanna to moja dobra znajoma/koleżanka/siostra bliźniaczka/wróg nr 1 więc próbuję jej dowalić/ a mi lata...... )

35 stopni, wiatru nie ma, cienia też, a zachwyt nad chwastami....
E, moja była nauczycielka j. włoskiego, obecnie przyjaciółka, zafascynowana jest polskim słownictwem.Umie już mówić oliwka,robaczki świętojańskie i nietoperz . Słownictwo jak najbardziej na miejscu. Nietoperze, rozmiarów raczej małych, zaczynają szaleć tuż po zmierzchu. Jest ich dużo, zwłaszcza przy skrzyżowaniu dróg obok różowego Jezusa.Robaczków też co niemiara na polach wokół Sabina. Mrugają między drzewami oliwnymi. Niektóre wydają się podążać za nami, gdy wracamy z nocnego spaceru.

chwaliłam się nowym zamkiem w cantina? Przedwcześnie. Jedyny klucz zaginął i Mario w roli rozpruwacza przewiercił zamek, założył kłódkę. Przy okazji odkrył, że na tyłach pomieszczenia, za bramą, mamy schody, którymi schodzi się do sadzawki. Tak więc palazzetto zamienia się w rezydencję z basenem krytym z wodą kryniczną. Jakoś nie mam ochoty bawić się w grotołaza i sprawdzać skąd woda i którędy znika. Jak na razie mamy dwa pomiary głębokości: 1,5 m i 0m. Stanów pośrednich nie zaobserwowano.

I widok z naszego balkonu. Straszny, prawda?
Mogę czytać forum i odbierać pocztę. Mam laptopa z Ubuntu więc oszukuję oprogramowanie, łącząc się przez zainstalowane na virtual machine (VM) Windows. O dziwo działa. Nigdy jednak nie udaje mi się uzyskać pełnego (na 5 belek) sygnału. Na ogół mam 3 a jak dobrze pójdzie (o 3 nad ranem) to 4. Szczęście nie trwa dłlugo. VM i USB przestały ze sobą współpracować. Próby mediacji nie skutkują więc przesiadam się na starego laptopa z bardzo wolnym procesorem (nie ma nawet high speed usb), ale za to z windows xp. Internet znów działa. 4 zdjęcia, które chcę zamieścić na forum ładują się 2 godziny.

A ja mam 100 godzin internetu na miesiąc. No ale jak szaleć to szaleć. Niestety, baza danych nie zawiera informacji o zużytych minutach. Trzeba zacząć chyba notatki prowadzić, bo system zaokrągla do kwadransa. 2 min czy 14 to nadal 15 min. wykorzystane. Metodę wypracowałam, ale czasami sygnał jest tak słaby że odłączam się zbyt wolno, żeby zmieścić się przed zamknięciem kwadransa. Zaczynam się czuć rozrzutna, gdy wykorzystuję jedynie 37 minut z 45 min., które mi i tak skasują

przy SR314 między Ginestra a Poggio Moiano stoi resztka bramy. Nie wiem kim byli jej budowniczy, ale widać że robili zakupy w rzymskim secondhandzie. Kościół św. Marcina w Poggio Moiano (z SR314 kierować się na Via San Martino) najprawdopodobniej powstał w ten sam sposób; nieociosane bloki z kamienia w dziwny sposób przeplatają się z fragmentami ozdobionych precyzyjnymi ornamentami lub fragmentami tekstu




Sabina dzieli się na Sabina Alta (Górna) i Sabina Bassa (Dolna); tak przynajmniej tłumaczył nam Mario. Kulinarnie Sabina Alta jest górą z racji najlepszej oliwy (wytłumaczę innym razem), z eklezjastycznego punktu widzenia Bassa wydaje się ważniejszą z racji istnienia w niej opactwa w Farfie.

Wieść gminna głosi, że istnienie opactwa w Farfa to zasługa Św. Wawrzyńca (narodowości syryjskiej) biskupa Spoleto (Umbria), znanego z talentu do dyplomacji i leczenia ślepoty. nie ma potwierdzenia że Wawrzyniec leczył ślepotę i nie wiadomo też czy był naprawdę założycielem opactwa. Pewne zaś jest, że klasztor przebudowano w 705 roku. Św. Tomasz z Farfy nadzorował roboty, kasę dał książe Spoleto-Faroald. Gdy rządy Lombardów się skończyły i nastały czasy Karola Wielkiego, Farfa nabrała znaczenia, bo Karol nadał jej tytuł opactwa cesarskiego. W zamian za przywileje i darowizny klasztor zobowiązywał się zapewnić cesarzowi wikt i opierunek na czas jego wizyt w okolicy.

W IX wieku Saracenowie złupili klasztor a chrześcijańscy rabusie przez pomyłkę puścili go z dymem. Odbudową zajął się w latach 930-936 opat Ratfredus,który wkrótce po skończeniu robót został otruty przez dwóch podwładnych: Campo i Hildbrand. Dynamiczne duo podzieliło między siebie majątek klasztorny. Nwładzą się jednak nie nacieszyli. Odo z Cluny został poproszony o interwencję i reogranizację opactwa (z resztą nie tylko tego jednego). Campo został poproszony o oddanie stanowiska a pusty stołek oddano Dagibertowi. Tak Dagibert jak i porządek panował w klasztorze 5 lat. Dagiberta otruto, a morale i moralność klasztoru sięgnęła, po raz kolejny, dna. Znów zabrano się za porządki i przywracanie dyscypliny. Opatem mianowano Jana III, który-dzięki poparciu cesarza-rozpoczął proces odnowy, chociaż medal dostał się, z resztą zasłużenie, już jego następcy o wdzięcznym imieniu Hugue. Nie dosyć, że nowy opat wyprowadził instytucję na prostą, to jeszcze napisał księgę o czarnej historii opactwa.
Za czasów opata Berarda (1049-1089) Farfa stała się znów centrum myśli średniowiecznej. Mnich Grzegorz z Catino wydał zbiór 1324 dokumentów zawierających nadania i darowizny na rzecz klasztoru, Dzięki temu wiemy, że Farfie podlegało
  • 683 kościołów i klasztorów żeńskich,
  • dwa miasta: Civitavecchia i Alatri,
  • 132 zamków,
  • 16 warowni,
  • 7 portów morskich,
  • 8 kopalni soli,
  • 14 wiosek,
  • 82 młynów,
  • 315 małych osad
XII wiek to kolejna tura walk o władzę. Wiadomo, że w sporze papież-cesarz opactwo należało do fracji Ghibellinów (!). Zmianę barw przyniosło dopiero następne stulecie, gdy papież ostatecznie pokonał Hohenstaufenów i opactwo nie mogło już liczyć na cesarskie wsparcie. Początki renesansu to jednocześnie koniec wpływów opactwa. Nie pomógł patronat Orsinich, della Rovere i Farnese, nie pomogły przebudowy. Opactwo straciło wpływy. I to bezpowrotnie.

Korzystałam z informacji ze stron
abbazia di Farfa
wikipedia
new advent
godziny zwiedzania:
zima 10-13 oraz 15:30-18;
lato 10-13 oraz 16:00-18:30
w niedzielę i święta lepiej nie przyjeżdżać przed południem

credits: zdjęcie klasztoru z http://www.panoramio.com
jak się nie ma transportu a nie chce się gnać po górach do Osteria Nuova (centrum handlowe z hipermarketem, sklepem mięsnym F.lli Liberati i wspaniałym producentem makaronów, tortellini i najlepszych na świecie ravioli z ziołami i ricottą), to się idzie na rów zbierać zioła, chleb i focaccie kupuje się w sklepiku osiedlowym, a warzywa u pana z ciężarówką. Po chleb trzeba gnać rano. O 9 chleba już nie ma, więc albo się jest o 8:15-8:30 albo prosi się o zarezerwowanie bochenka w dniu następnym. Chleb jest boski, wypiekany w piecu opalanym drewnem. Focaccia posypana grubą solą i pachnąca oliwa.... Wracając do tematu: sklep otwarty jest cały tydzień od 8 do 16-17?, z przerwą obiadową. Gorzej z panami z cieżarówką. Jeden zjawia się dwa razy w tygodniu (wtorek i piątek) ok 10-11 i parkuje przed sklepem. Drugi jeździ w piątki i ogłasza się megafonem. Pierwszy ma tylko warzywa z Sabina, drugi ma pomidory i cytryny i chyba przywozi je z okolicy Neapolu.

U pana spod sklepu mam kartę stałego klienta. Zawsze znajdzie dla mnie garść odori do minestrone, z torby wyciągam prezent z cukinii lub jabłka włożony tam razem z kupowanymi warzywami; czekając na moją kolejkę przeżuwam czereśnie wciśnięte mi w garść. Wiem, że zdałam egzamin tydzień temu, przyznając że świeże fave planuję jeść z pecorino i zrobię wiosenne risotto.

Il Bistrot

znaleziony przez Gambero Rosso. Trochę stoliki za blisko postawione, ale menu i osobowość właściciela wynagradzają brak romansu i komunalne żywienie. Rezerwacja konieczna. W weekendy i święta zawsze tłoczno i nigdy nie ma wolnych stolików :-)

Piazza San Rufo, 25
Tel: 0746.498798
info@bistrotrieti.it

zamknięte: niedziela i obiad w poniedziałek

Ristorante Baccus
kuchnia z Puglii; atmosfera domowa: tato i mama w kuchni, obs
ługuje córka. Warto spróbować antipasto z baru i deserów. Obydwie opcje robione przez la mamma. Tato przyrząda wspaniałą zupę rybną (trzeba zamówić kilka dni wcześniej).
Vicolo Stoli
02100 Rieti (RI), Italy
0746 272249

Trattoria Centro d'Italia
w poblizu Piazza San Rufo (adresu znaleźć nie mogłam w necie, przy następnej okazji sprawdzę tak adres jak i godziny otwarcia), Typowa kuchnia reatina, przyjazna atmosfera
.





potrzebują jeszcze kilka dni słońca, ale i tak wyjadałam z przyjemnością. Od tygodnia upały. Bez termometru lub dostępu do netu trudno sprawdzić, ale chyba dzisiaj mamy 34 stopnie. Szukanie mięty w południe nie jest dobrym pomysłem. Po powrocie z poszukiwań wykręcałam spodnie z potu. Szkoda, że nie mam szortów lub minispódniczki. A może to i dobrze? Bo nie mam czym ogolić nóg.
pierwszy tydzień pobytu to zimne wieczory i noce, włączanie ogrzewania i zamykanie okien po południu gdy słońce chowa się za wzgórza. Dzisiaj zainaugurowaliśmy wiosnę. Okna na oścież i Giancarlo w szortach i bez koszuli.
przewodników kulturalno-sztukowo-architektonicznych najbardziej lubię serię Blue Guide, zwłaszcza że ostatnio weszli na rynek z serią o Włoszech. Bo problem jest w znalezieniu przewodników po regionach, które nie są Toskanią, Umbrią, Wenecją lub Rzymem. Tych jest zatrzęsienie: jest Fodor, jest Rough Guide (mój następny, po Blue Guide, ulubieniec), jest Lonely Planet, jest Eye Witness Guide...Tylko, że spróbuj znaleźć przewodnik po Abruzzo. Albo po Lacjum. Nie ma szans. Blue Guide, przynajmniej, podzielił Włochy na regiony. I tak jest przewodnik po północy (Mediolan, Bologna, Wenecja), centrum (Toskania, Umbria, Lacjum!) i południu (wszystko pozostałe plus Sardynia i Sycylia). Podobno przygotowywują przewodnik po Pulii i Bazylikacie. Kuleją w praktycznych poradach, czyli sprawach noclegowych i kulinarnych. Ale to mały pikuś w porównaniu z opisami miejsc wartych zobaczenia.

W kulinariach niezawodny jest Gambero Rosso. Restauracje i trattorie dostają gwiazdki lub krewetki, będące wypadkową oceny kuchni, obsługi, wystroju wnętrz. Informacje dokładnie zebrane, opisy wyczerpujące...Warto mieć. Organizacja wydaje też przewodnik po winach Włoch. Nie znam, nie czytałam; informuję z kronikarskiego obowiazku.

Innym przyzwoitym przewodnikiem jest Osterie d'Italia, wydawane przez Slow Food. Znów podział regionami. Informacje również dokładne i opisy szczegółowe.

pojechaliśmy z Eli, w obstawie w sprawach jezykowych. pytać dlaczego łącze nie działa. Otóż nie działa, bo pan w Media World IT zapomniał wklepać nasze dane do systemu. Tak nam powiedziała pani w sklepie WIND, bardziej kumata, i sprzedała nam następny pakiet idealny dla takich jak my; płacimy jedynie za miesiące w które jesteśmy we Włoszech. Mamy tylko słać sms-a z 100_SI na otwarcie i 100_NO na zamknięcie.

Wysyłamy esemesa 100_SI i czekamy na odpowiedź. Prawie 24:00 i nic....

credits: free photo.com



  • di Mosto, Francesco Francesco's Venice pięknie sfotografowana opowieśc o historii miasta. BTW, rodzina autora należała do arystokracji weneckiej
  • Kiros, Tessa Venezia. Food and dreams „inna” książka kucharska, bardziej nadająca się do oglądania niż jako inspiracja kulinarna
  • Hazan, Marcella: wszystkie książki kucharskie. Tak jak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, tak Hazan zawsze ma coś do opowiedzenia o kuchni Veneto
  • McCarthy, Mary Venice Observed-poetycko napisany przewodnik po miescie. Piękne opowieści o historii. ludziach i sztuce
  • Leon, Donna i seria kryminałów o inspektorze Brunettim. Z "Friends in High Places" pochodzi mój ulubiony cytat kulinarny:
'Did you hear that? We are about to lose are home, and all he thinks about is soft-shelled crabs.' Offended, Brunetti objected: "That's not all I think about.' 'What else, then?' 'Risotto.'
  • Norwich, J.J. A History o Venice, niekoniecznie zawsze obiektywna, ale za to napisana piękną prozą historia miasta. Norwich, zakochany w Wenecji, opowiada o Jej wzlocie i upadku, nie ukrywając po której stronie opowiada się w konfliktach republiki z cesarstwem, Watykanem, Genuą czy Florencją
  • Rylands, Jane T. Venetian Stories, opowieści o ludziach i miejscach. Nie zawsze pokrzepiające, ale za to prawdziwe
  • z serii Könemanna Venice
o architekturze i sztuce:
  • wydana przez Könemanna seria albumowa o miastach (np. Rome i Venice) oraz o stylach, czyli Romanesque, Gothic, Baroque, The art of Italian Renaissance
  • następna seria, tym razem od Yale University Press: Painting in Italy 1500-1600 S.J. Freedenberga i Art and Architecture in italy 1600-1850 (R. Wittkower)

z cyklu przyjemne i przystępne:
  • Baxandall, Michael Painting and Experience in Fifteenth-Century Italy
  • Boorstin, D.J The Creators. A history of Heroes of the Imagination
  • Rybczyński, Witold The Perfect House. A Journey with the Renaissance Master Andrea Palladio
  • Welch, Evelyn Art in Renaissance Italy
Powered by Blogger.