od ilu przegadanych godzin liczy się znajomy? Jeśli od trzech, to poznajcie mojego dobrego znajomego - Maurizio Servę z Rivodutri. Pisałam o jego restauracji La Trota, teraz mogę pokazać jak Maurizio dekonstruuje klasykę. Makaron robi ze składników na prawie klasyczną amatricianę, a więc z podsmażonego z lukcrecją (to nowy element w klasyce, halka na sukienkę, stringi na jeansy) podgardla i pomidorów. Przerobioną na susz amatricianę dodaje do ciasta makaronowego, posypuje chrupiącym pogardlem (czyli element griscii), daje krem z pecorino podkręcony miejscową miętą i robi flagę włoską dodatkiem zielonego bobu. Ten bób podpowiada mi, że amatriciana alla griscia to potrawa majowa.


Dekonstruowanie klasyki...dobre to czy złe? Ocenę pozostawiamczytelnikom i widzom . Ja się tu tylko chwalę znajomym. Przyznaję, że kilkanaście lat temu miałam dobrego kumpla, który dekonstruował modę. Jego wizytowym zestawem była halka zarzucona na jeansy i bluzę z kapturem. Halek miał kilka. Najlepiej jednak czuł się w halce jedwabnej z koronką w kolorze łosiowym...Kumpel w zdekonstruowanym stroju na kolację do restauracji Maurizia nie przyjedzie, ale pewnie by furorę zrobił, zwłaszcza w tym łososiowym zestawie, pasującym jak ulał do makaronu w kolorze amatriciany. 

Inne zdekonstruowane amatriciany:
Cristiano Tomei z L'Imbuta (Luca)
Emanuele Scarello z Agli Amici (Udine)
Stara kronika filmowa. Od drugiej minuty zaczynają się migawki z Wenecji. Jak z innego świata: prawie pusty Canal Grande, Piazza San Marco bez tłumów.



Tak, to był inny świat. I nie chodzi jedynie o Wenecję. Prowadzenie kamery, dobra dykcja lektora, tekst literacką polszczyzną, pełne zdania - to jest właśnie inne.



Na swojską nutę gra natomiast piosenka o dumie narodowej, obywatelach gorszej kategorii a przede wszystkim swojski jest rząd,  którym kieruje prezes (nazywano go wtedy pierwszym sekretarzem) jedynie słusznej partii.
Z  letargu wybudziła Ginestrę walka o utrzymanie szkoły, którą - w ramach szukania oszczędności - wójt zamierzał zamknąć, w zamian ofiarując zespół szkół, z siedzibą w Monteleone. Ginestra argumentowała, że to ona ma największą szkołę w okolicy, wybudowaną społecznie i o 5 lat wcześniej niż ta w Monteleone. I Ginestra walkę wygrała. To do szkoły w Ginestrze dowozi się dzieci z okolicznych wiosek.

Obudzona z letargu Ginestra zdecydowała, że wydarzenia kulturalne, a więc obchody świąt różnych, powinny zostać odmłodzone. Nie obyło się bez ostrej wymiany zdań, bo niektórzy chcieli powolnej ewolucji, czyli zostawiamy tak jak jest a zmieni się samo. Druga strona argumentowała, że zmiany potrzebne są teraz, gdy jest szansa na zatrzymanie w Ginestrze młodych.

I tak kultura w Ginestrze przechodzi facelift. Folklorystyczna nuta nabrała międzynarodowego sznytu, czasami będącego porażką bo do bluesa Ginestra jeszcze nie dojrzała ;) i chyba nie dojrzeje. Raz że muzyka trudna, a dwa, że serce nie podskakuje radośnie do bluesowej liryki śpiewanej po angielsku z ciężkim włoskim akcentem.


Nowy był też konkurs na najlepszą szopkę. Szopki były różne: szydełkowa stajenka, święta rodzina z żarówek, otoczenie stajenki z kabli, recyklinowa szopka z buteleczek po actimelach, Jezusik z herbatników, Beltejem z kloców Lego. A więc i pomysłowo i nowocześnie. Głosy oddawane wyświetlano na ścianie domu koło poczty. I tylko samo oddawanie głosów okazało się radośnie staroświeckie: dwa rodzaje kartek wyborczych i ostry przedwyborczy lobbying: niektórym wyborcom wręczano wypełnione kartki do głosowania :)

Jako cudzoziemcy nie wpłacamy składek, nie uczestniczymy w walnych zebraniach i nie decydujemy o kierunku zmian. Ale możemy partycypować. I tak w sierpniu na rynku zawisną fotografie: Ginestra z okien Casa di Giuseppe (dosłownie i w przenośni)

O ile dwie rzeczy naraz to jak cię mogę, daję radę. Ale trzech już nie. Stąd też brak postów na blogu, bo od tygodni dwóch porządkuję zdjęcia - mam ich dużo - w różne miejsca powtykanych;  i myślę o wyborze zdjęć na wystawę w Ginestrze. O wystawie zdań kilka pojutrze jutro. Teraz natomiast odnalezione fotografie z drogi niedawno odkrytej, schowanej między pagórkami, kończącej się ostrą wspinaczką na drogę tuż przy napisie Ginestra wita.

Powered by Blogger.