kupiliśmy dom na wzgórzu, a razem z domem przynależność do wiejskiej społeczności. W komplecie z widokiem na górę Soratte dostaliśmy sąsiada, który czarno widzi, sąsiadkę przynoszącą jajko prosto od kury i 80-letniego ministranta wędrującego po wiosce ze skrzynką. Skrzynką na sznurku. I przywiązaną do nogi.
Od czterech lat mieszkamy w Lacjum i od czterech lat urzędujemy w Casa di Giuseppe, choć żadne z nas nie ma na imię Józef. Remontujemy dom, ustawiamy meble próbując połączyć wiejską tradycję i nasz gust.
Od ponad piętnastu lat regularnie jeździliśmy do Włoch, ale dopiero teraz uczymy się Włoch. Gdzieś po drodze zgubiliśmy różowe okulary. I okazało się, że Włochy w naturalnych kolorach są jeszcze ciekawsze.
Od czterech lat mieszkamy w Lacjum i od czterech lat urzędujemy w Casa di Giuseppe, choć żadne z nas nie ma na imię Józef. Remontujemy dom, ustawiamy meble próbując połączyć wiejską tradycję i nasz gust.
Od ponad piętnastu lat regularnie jeździliśmy do Włoch, ale dopiero teraz uczymy się Włoch. Gdzieś po drodze zgubiliśmy różowe okulary. I okazało się, że Włochy w naturalnych kolorach są jeszcze ciekawsze.