Craco. Przypadek specjalny.

Choć Craco wielkością dorównuje innemu sławnemu trupowi - Civita di Bagnoregio - to  niewiele się o nim pisze i niewiele pokazuje, choć zasługuje na wystawienie w gablocie, jak święty kościotrup, ofiara przyrody i ludzkiej głupoty.


A Craco, choć przewodniki turystyczne jeszcze tego nie złapały, zaczyna przyciągać turystów, pewnie za sprawą Mela G., któremu i Craco i pobliska Matera, skojarzyły się z Jerozolimą sprzed 2000 tysięcy lat.Patrząc na zbierające się grupy zwiedzających, powiedziałabym nawet że zaczyna być tak modne jak Matera, choć Craco, w przeciwieństwie do Matery, drugiego wiatru w żagle już nie złapie, bo żagli osunęły się wzdłuż południowego stoku, zabierając ze sobą ściany domów i pałaców, ulice i place. A czego nie zrobiła przyroda, dokończyły stada owiec i kóz, które ktoś trzymał w opuszczonych domach i pałacach, a które - łażąc po dachach - niszczyły dachówki i strukturę tego co ocalało. Inne stada - poszukiwaczy bogactw i zabytków - powywoziły marmurowe ołtarze z kościołów, odrywały gzymsy, szabrowały kafelkowe posadzki i framugi okien.



Przy wjeździe do Craco wręczono nam kartkę z historią miasta i poinformowano, że bilety są do kupienia po drugiej stronie wzgórza. A więc drogą pod górkę (miasto po prawej stronie), przez garb drogi wprost do nowej części miasta (zabytkowe Craco za plecami), jeśli nowym miastem można nazwać betonowe klepisko i cztery szare betonowe klocki. Na jednym z nich wymalowano białą farbą wielkie ponumerowane prostokąty przygotowane na wybory, ale ani jednego plakatu wyborczego. W budynku przypominającym PRLowskie rozlewnie mleka stoi już kolejka po bilety. Płacimy 20 euro i potwierdzamy, że idziemy do Craco na własne ryzyko. Ja skrobię nieczytelnym podpisem, a JC krzyżykami. JC zawsze miał dziwne poczucie humoru :)


Potem przenosimy się w pobliże budy z kiełbaskami. Tu dołącza do nas przewodnik, a my zakładamy białe siatki na włosy i na nie wciskamy żółte kaski. Przewodnik sprawdza jeszcze nasze obuwie i sugeruje by jedna z kobiet zamieniła klapki na obuwie sportowe. Gdy ona drepcze do auta, poślizgując się na bruku, ja przyglądam się młodemu mężczyźnie z brodą. Do Craco przyjechał z mamą i tatą. Na jakieś 25-30 lat, twarz zarośniętą brodą na drwala. Gdy mama pracowicie poprawia mu kask i instruuje jak ma się zachować na niebezpiecznym terenie, a on z nieruchomą twarzą wpatruje się w nastolatkę z bardzo krótkich szortach i przeźroczystej koszulce. I to że mu się podoba sygnalizuje nie uśmiech, a wyraźna erekcja pod spodenkami. Mama wciska mu ostatnie pasemko ciemnych włosów pod siatkę, kobieta wraca w adidasach pokrytych cekinami, a przewodnik mówi 'andiamo'....

Ruszamy na  trupa Craco. Przed nami dwie godziny w prosektorium.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.