Strada Provinciale 578 (zwana Salto - Cicolana od nazwy regionu w którym się zaczyna i od jeziora wzdłuż którego przebiega) to, przynajmniej w naszym przypadku, najwygodniejszy sposób dojazdu do A24/E80, a więc autostrady na Chieti i Teramo.

I choć historia drogi, która kiedyś łączyła państwo Burbonów z państwem kościelnym, jest interesująca, to opowiedzieć chcę o tym co kryje się za ścianą gór po lewej stronie SP578 (po prawej stronie mamy jezioro Salto).  A jest tam Płaskowyż Rascino (Altopiano di Rascino to oficjalna nazwa, choć spotkałam się też z określeniem Piana, Pian lub Pani di Rascino).

Z drogi do Fiamignano, stanowiącego bramę wjazdową na płaskowyż, rozciąga się widok na góry Sabiny, które - poprzetykane poranną mgłą - kojarzą się z dekoracją w teatrze lalek lub ilustracją w książce tłumaczącej unione - technikę malarską Renesansu. Lasy na zboczach w ochrach, cynobrach i karmazynach, by pozostać przy malarstwie, zaś w zagłębieniach skał kwitną jeszcze amarantowe cyklameny.




Sam płaskowyż jest w sepii.

Wszędzie osty; nie te sterczące w niebo , ale rozłożone na kamieniach jak ośmiornice. Pobocza tu i ówdzie porośnięte kolczastymi krzewami o twardych owocach, obciągniętych czarną skórką, co upodobnia je do główek mikroskopijnych mumii, w których z racji rozmiaru  nie można dopatrzeć się ani wyszczerzonych ząbków ani struktury czaszki. Zarys gór w oddali (Altopiano di Rascino ma, podaje włoska Wikipedia, 5 km szerokości i 7 km długości), któraś z nich to Monte Nuria, ale która to, nie umiałam wtedy powiedzieć. No i ścieżka dźwiękowa: szelest ostów, skrzeczenie jakiegoś ptaka i szuranie podeszw po kamieniach.

Szukałam miejsca w którym dawno temu ukrywało się czterech neofaszystów. Nie podaję nazwy ich organizacji gdyż jedne źródła mówią o Squadre d'Azione Mussolini czyli SAM, inne zaś o Avangardia Nazionale, a jeszcze inne o Ordine Nero. Niewiele też znalazłam o jednym z nich, zabitym na Altipiano Giancarlu Espostim , choć podobno miał uczestniczyć w ataku na Piazza della Loggia (Brescia), gdzie w podłożona w koszu na śmieci bomba zabiła 8 i raniła 100 uczestników protestu antyfaszystowskiego.


Gdybyśmy żyli w czasach mitów to można by było napisać, że bogowie za karę zamienili Giancarla Esposti w kamyk, oset lub w grudę zaoranego pola. A tak wypada jedynie napisać, że zginął 30. maja 1974 roku przy próbie ucieczki i nie znalazłam poświęconej mu tablicy pamiątkowej.

Tyle po ciemnej stronie opowieści.


Po jasnej  jest samochód ciągnący za sobą tumany kurzu, stado kóz przechodzących przez drogę, domy z kamienia i grube grudy ziemi na zaoranych polach. To pod soczewicę, którą znów zaczyna się w Rascino kultywować. Nigdy nie widziałam pól soczewicy, nie wiem jak kwitną, nie wiem czy pachną i czy lubią je pszczoły, ale drobniutka jak żwir soczewica z Rascino ma kolor płaskowyżu  i nadaje się na zimową zupę, do której w Ginestrze wrzucają kawał szperki, kilka pomidorów, gałązkę rozmarynu i liście laurowe. A tuż  podaniem polewa gęstą zupę młodą mętną oliwą.

Na Altipiano di Rascino zamierzam wrócić. Jeśli wierzyć filmowi, wiosną i latem zmienia paletę



Włoskie linki, polskich brak:

Altopiano di Rascino
Monte Nuria 
Giancarlo Esposti
SlowFood o soczewicy z Rascino

zdjęcie ze strony projektanta
 
na zdjęciu wygląda jak prawdziwa żarówka, taka staroświecka, ze 'sprężynką' w środku. Dokładny opis rozwiewa iluzję: płaska powierzchnia z plexi z  LEDem.

Ale że zaprojektował ją Andrea Ciappesoni, więc i dla niej znalazło się (wirtualne) miejsce na Włoszczyźnie.  I chyba na wirtualnym pozostanie. Ciekawość ciekawością, ale czy gotowa jestem wydać 80 euro za żarówkę? I to nawet nie wiadomo czy w cenę wliczony jest kabelek z którego ta niby żarówka mogłaby dyndać...

Żarówkę zgłoszono do A'Design Awards & Competition. A za konkursem stoi OMC Design Studios SRL, czyli też Włosi. W lutym dowiemy, się kto nagrodę wygrał, bo przecież nie żarówka?
Wymuszona problemami z komputerem bezczynność uświadomiła mi jak bardzo potrzebna jest zmiana. Niby były pomysły na posty, ale jak przyszło do ubierania ich w słowa - niemoc. Całkowity ugór.


Teraz komputer pachnie świeżością, po trzech tygodniach w Ginestrze wschodzą nowe pomysły, zaś lektury poszerzyły zasób słów. Wracam więc na pole z włoszczyzną.....
Powered by Blogger.