występ urodzinowy

Oskar
Na przyjazd Alessandro czekaliśmy, utuleni w płaszcze i futra, na parkingu przy osterii, od czasu do czasu przesuwając się do innej grupy w celu rozruszania krążenia.

Alessandro zjawił się między makaronem a pizzą, od drzwi witając się ze wszystkimi. Młodo wyglądający mężczyzna w średnim wieku, o miłym uśmiechu i zdecydowanym uścisku dłoni.
Wysoko postawiony w policji, chyba pułkownik, szepnęła mi do ucha Leonilde, a jego żona to moja rodzina, choć dalsza...nie żeby chciała się do koligacji przyznawać.Powiązań rodzinnych trudno się było dopatrzeć. Przysadzista Leonilde, turkusowy sweterek ze złotą broszką na kołnierzu, zapach naftaliny i wypłowiała farba na włosach, zaś kuzynka po dyskretnym liftingu linii żuchwy, rasowo szczupła i dyskretnie modna: koronka w czterolistne koniczyny na jednym nadgarstku, złoty Cartier na drugim, czarna kaszmirowa szmijzerka, botki ugg i krótki czarny kożuszek.

I Alessandro i jego małżonka reprezentowali rzymski styl weekendowy, czyli angielski ziemianin spotyka Green Peace z Hollywoodu. Było w tym wszystkim odrobina glamour i bardzo dużo doskonałego aktorstwa. Wielkie wejście było świetne a Wyjście jeszcze lepsze, zwłaszcza w jego wykonaniu, gdyż rola kobieca wywaliła się na przekładaniu loków z jednego ramienia na drugie. Nawet dla mnie, nieobeznanej z filmem, było to zbyt oczywiste i zbytnio ciągnęło niemym kinem.

Gwiazdy usiadły przy naszym stole. I w ciągu kilku minut wszyscy zmieniliśmy pozycję, nieznacznie zwracając się w kierunku Alessandro, który perorował o polityce, mówiąc wiele i pięknie,  podkreślając co atrakcyjniejsze sformułowania  odpowiednim ułożeniem dłoni. Było to tak naturalne, że dopiero pod koniec wywodu zorientowałam się, że tak naprawdę to nie mówi nic. No ale podobno świetny aktor potrafi czytać regulamin stowarzyszenia księgowych tak, by publika była zachwycona.

za kulisami


Statuetka
Wielkie Wyjście odbyło się tuż po tiramisu i po kawie. Tu poklepano po ramieniu, tam objęto, a gdzie indziej pocałowano w policzek. Stefano odprowadził gości do samochodu i wrócił z kopertą. Znajdował sę w niej kaledarz carabinieri, który - jak poinformował mnie Stefano - jest we Włoszech bardziej ceniony niż sławny kalendarz Pirelli.

Najlepsza rola drugoplanowa
Kelnerzy. Było ich dwóch, obsługiwali 45 osób a mimo to nikt z gości nie patrzył na pusty talerz lub półmisek. Grillowane warzywa były ciepłe, kilka gatunków prosciutto pokrojono na bibułkę, foccaccia chrupała w zębach, a makaronu na dokładkę nie brakowało. Jedliśmy pizze, rozciągnięte na wielkich drewnianych deskach, z ruccolą i braseolą, z pikantną kiełbasą, z czarnymi oliwkami i mozzarellą.

rekwizyty

Nagroda Publiczności
A nagrodę publiczności dostaliśmy my, gdyż podarowaliśmy solenizantce niedawno wydaną biografię arcybiskupa Mediolanu. Tu solenizantka się rozpłakała ze wzruszenia i musieliśmy wyjść na środek sali by mogła nas uściskać. Nie zwróciła uwagi na piękny papier pakunkowy z mojej kolekcji, nie odstraszył jej tytuł, który nazywał arcybiskupa Mediolanu prorokiem. Carlo Maria Martini to prawdziwy chrześcijanin, powiedziała, próbując ucałować JC w policzek. Dziękuję wam bardzo za tak przemyślany prezent. Podziękowania przyjęliśmy z pokorą i nawet powieka nam nie drgnęła. Najwyrażniej jesteśmy lepszymi aktorami niż nam się wydawało. Nikt bowiem nie zorientował się, absolutnie nie mieliśmy pojęcia co kupujemy. Posłuchaliśmy jedynie porady księgarza z Rieti: to książka dla wierzących. I uwierzyliśmy mu na słowo :D

Zdjęcia pochodzą z Rieti, z abbazii S. Domenico (Sora), a napis Dante C. znalazłam na odrzwiach kościoła w okolicach Magliano dei Marsi w Abruzji.

2 comments:

Powered by Blogger.