ręce bolą od tego chodzenia

Od 1. do 5. maja Orvieto świętowało nieumiarkowanie w jedzeniu (ale nie w piciu).

Orvieto
Orvieto świętowało lody. Najlepsi zamrozili smak i zapach regionu, a Orvieto sprzedawało karnety. Pięć euro za pięć gałek i kolorowy sznurek, na którym wieszało się karnet.

Lody śmietankowe z Emilii, lody orzechowe z Lacjum, lody anyżkowe z Sycylii, lody gruszkowo-winne z Val d'Aosta i lody o smaku oliwy taggiasca z Ligurii.  Na wszystko patrzyły dusze potępione z ze ściany duomo. Lody o smaku torrone z Abruzji, lody polane syropem winnym z Molise, lody z nutellą z Apulii i sorbet cytrusowy z Calabrii. Dusze potępione patrzyły na nas ostrzegawczo.

nogi w Orvieto i Sienie

Ginestra też świętowała. Rano po wiosce przeszedł Jan Ewangelista, a potem jego konterfekt przenosił się z domu Giovanniego do domu najstarszego muzykanta wioski, a na ustawionych pod pocztą stołach świątowano nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Na parkingach Ginestry zabrakło dla nas miejsca, więc JC zaparkował na brzegu pola, a ja wyszłam popatrzeć czy nie zablokował alfy na mediolańskich rejestracjach. Stanęłam na trawie i jak na sądzie ostatecznym otworzyły się czeluście: pod lewą nogą zarwała się ziemia. Z odchłani wyciągnął mnie i moje spuchnięte kolano JC.

Od tego momentu wspinanie po schodach zajmowało 5 min: po pół minuty na każdy stopień. Potem było lepiej, więc kuśtyłałam sobie po Sienie i po schodach na dach duomo. 90 stopni w górę i 90 stopni w dół, a za mną ciągnęła grupa zwiedzających. Kuśtyk, kuśtyk, przepraszam, że tak wolno, ale....

W Paestum kuśtykałam w kurzu od świątyni Posejdona do świątyni Ateny. W Velii wdrapałam się na wzgórze dawnego akropolu. Ale schodzić pomagał mi JC.

21. maja doktor odesłał mnie do ortopedy. Rentgen pokazał cienką nitkę pęknięcia kłykcia przyśrodkowego kości piszczelowej i kuśtykanie zmieniło się w kicanie: dwie kule ze światełkami odblaskowymi w niebieskich uchwytach oraz zakaz wstawania z łóżka lewą nogą. Wczoraj pokicałam po Monachium. I tak się nakicałam, że teraz bolą mnie ręce.

Informacja o 1.święcie lodów w Orvieto jest tu. Warto sprawdzać, kiedy będzie obchodzone  w przyszłym roku. Przy okazji dodaję, że ja głosowałam na anżykowe sycylijskie, a JC na apulijskie z nutellą. Najmniej nam smakowały lody z oliwą, choć doceniliśmy pomysł.

A jakby ktoś chciał przypomnieć sobie anatomię kolana, to proszę bardzo: polska wikipedia na temat i z ilustracjami

2 comments:

  1. Dobry tytuł "ręce bolą od chodzenia". A na lody przyjadę, w końcu kiedyś przyjadę...
    pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. trzymam za słowo. A ręce, a właściwie dłonie i barki bolą.

      Delete

Powered by Blogger.