W roku 2000 było słowo


Na początku było słowo. Wypowiedział je głośno niebiański Ciocca, czyli Celestino Ciocca, rejestrując domenę Eataly. Słowo stało się ciałem gdy Oscar Farinetti, współpracując z Coopem (co za wspaniała zbieżność słów!) otworzył pierwszy luksusowy supermarket. Był rok 2007. A miejscem Turyn.

I choć chciałoby się powiedzieć, że reszta jest milczeniem, to napisać wypada, że reszta jest nieustającym hałasem. Głównie medialnym. Eataly w prasie, określane jako skrzyżowanie supermarketu z europejskim targiem. Eataly w telewizji. Eataly we Florencji nawiązuje do Renesansu, pieje gazeta, i zaraz dodaje, że Eataly w Rzymie poświęcony jest pięknu. Dziewicza biel. Kryształ. Jak od Swarovsky-ego. Te dwa określenia ode mnie: Eataly Roma Ostiense jest bowiem biała. I szklana. Z białymi opakowaniami. Zapachem kawy w jednym rogu i wonią wody morskiej piętro wyżej.


Tygodnik IO zastanawia się czy Eataly to rodzaj męski czy też żeński. Ostatecznie 64% pracowników to kobiety. Ilu z nich jest dyrektorami? Artykuł już nie podaje. Ale w sondażach opinii publicznej wychodzi, że Włosi odbierają Eataly jako kobietę. A więc L'Eataly, jak La Eataly, a nie jak Lo Eataly. Dobre i to.

Mogło być gorzej. Na przykład ktoś z ministerstwa mógł zamknąć pierwszą Eataly, gdyż Oscar Farinetti nie miał odpowiednich certyfikatów zezwalających na otwarcie sklepu spożywczego. Mieli więc podstawy, by zamknąć. Nie zamknęli. Dobre to, czy niekoniecznie?

Eataly może (ale nie musi) zaszkodzić małym sklepom. Albo producentom, gdy zmonopolizuje rynek luksusowych towarów spożywczych. No ale za Eataly stoi Slow Food, więc może jednak monopolu nie będzie? Na razie jest szum w mediach. I zachwyty znajomych.

Przyznaję, sałatka z oliwkami taggiasca była świetna i niedroga. Chleb też nam smakował. Podobały papierowe woreczki na chleb. Kawa Illy miała gęstą crema.  Degustacja oliw była poprawna, lekcje gotowania przyzwoite, choć wolałabym trafić do grupy zaawansowanej, ale i tak nie żałuję wydanych pieniędzy.


Jako posiadaczka Mastercard w okresie świątecznym zakupy mogę zacząć godzinę przed otwarciem sklepu. Chyba się wybiorę, bo po dobrą polentę mieloną tradycyjnymi metodami łatwiej jest pojechać do Rzymu niż do Mediolanu, a w sprzedaży internetowej Eataly ma tylko jeden gatunek polenty. Przy okazji sprawdziłam wina Barolo z mojego rocznika, z 1961 roku, kosztuje jedyne 600 euro. Wiedziałam, że jestem dobrym rocznikiem. Ale aż tak dobrym?

==
Eataly jest w Turynie, Mediolanie, Genui, Florencji, Bolonii, Rzymie i Bari. W każdej z nich można iść na obiad lub kolację, zrobić zakupy (także książkowe), nauczyć się gotować, posłuchać prelekcji. Na lekcje warto zapisywać się wcześniej: klasy są małe, chętnych wielu. Wszystko na oficjalnej stronie www.eataly.it

2 comments:

  1. This comment has been removed by a blog administrator.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ty tak na prawdę czy na niby? Bo jak na prawdę, to masz poważne problemy. Blokować nie będę, ale wycinać jak najbardziej :)

      Delete

Powered by Blogger.