aluzji do współczesności nie znajdziesz

nie zdziwiłbym się, gdyby to był już ze wszystkim koniec Neapolu
ile lat temu sięgnęłam po powieść historyczną? Dwadzieścia? A może nawet więcej? Coś tam z Kraszewskiego się przyczytało, zaś do czytania Bunscha zmusił mnie ojciec, wielbiciel i Kraszewskiego, Bunscha i Sienkiewicza (w tej właśnie kolejności). Ojciec nie żyje, ale gdyby żył to zainteresowałby się pewnie książką Macieja Hena Solfatara. Mnie do jej przeczytania, z racji nieobecności ojca, zmusiła recenzja Dariusza Nowackiego.


Fortunato Petrelli prowadzi zapiski z rewolty Masaniellego, przy okazji spisując losy własne i przyjaciół. Z Fortunato chodzimy po Neapolu, ukrywamy w zamkach, mieszkaniach i łaźniach, oglądamy egzekucje i palenie pieska na stosie, słuchamy motetów Don Carlo Gesualdo da Venosa, jemy placki z pommarolą. I przy okazji próbujemy zrozumieć dlaczego Maciej Hen zatytułował książkę Solfatara. Ja, przyznaję, nie za bardzo tę Solfatarę w Solfatarze widziałam. Delikatną kreską, w dodatku na bibułce, ją autor naszkicował. Dla mnie to było ciut za mało. Ja lubię dramat, barok, orkiestrę i farbę rzuconą na płótno, więc pewnie aluzji nie doczytałam, próbując ogarnąć kto jest kim i gdzie w powieści. A jest tego sporo, bo Fortunato wędruje nie tylko przez Neapol, ale też jest w Rzymie, jedzie do Paryża, zatrzymuje się w Mantui, Metzu, Ferrarze, Wenecji, Gesualdo i odwiedza nawet moje okolice zatrzymując się w Petrella Salto. Zna muzyków, dziwki, grupy teatralne, wicekrólów i zwyczajnych arystokratów oraz jeszcze zwyczajniejsze praczki. I, przede wszystkim, zna pomidory...

Ale przecież chciałoby się, by pozostał po nas jakiś ślad

Dariusz Nowacki twierdzi, że jest Solfatara powieścią szkatułkową, a ja dodaję, że w wersji light: są, co prawda puzderka i pudełeczka różnych rozmiarów, ale ustawia się je obok siebie, tak więc nie powieść wielopiętrowa, a jedynie dom jednorodzinny z sypialniami na pierwszym piętrze. Błądzić wiele nie trzeba, zapisywanie nazwisk i koligacji nie jest konieczne, da się to ogarnąć lepiej niż w Lali Dehnela czy Księgach Jakubowych Tokarczuk.

zanim je ciśniesz do ognia, spróbuj odczytać te moje gryzmolone zapiski
Z książek Henów znam jedynie biografię Boya-Żeleńskigo, więc nie trudno zrozumieć dlaczego nie załapałam, że Stefan Ligęza w Solfatarze Macieja pochodzi z Crimeny Józefa. Dariusz Nowacki, który o tym wspomina, nie precyzuje czy chodzi jedynie o nazwisko bohatera czy też o podobieństwo losów. Może to sprawdzę jeśli czasu wystarczy i jeśli Crimenę da się jeszcze gdzieś kupić lub wypożyczyć. Więc sprawdzę kiedyś w przyszłości. Dzisiaj wracam do Solfatary by posmakować język Hena. A tak jak on prawie nikt już nie pisze.  Tak twierdzi Dariusz Nowacki. I tak twierdzę ja, choć słowo memu kojarzyłam nie z zaimkiem osobowym a z rzeczownikiem meme ;) No ale Chryzostoma Paska dawno nie czytałam. Nie mniej jednak uważam, że Solfatara jest must read przed wyjazdem do Neapolu. Dlaczego must read a nie lektura obowiązkowa? Bo ja dziecko innego słownika jestem, a Pasek lekturą obowiązkową nigdy nie był ;)

Zdjęcia z Neapolu, Etny i Drezna. Tytuł postu to cytat z Dariusza Nowackiego, a podpisy pod zdjęciami pochodzą z pierwszej strony omawianej książki. 


====
Maciej Hen
Solfatara
w serii Archipelagi W.A.B, wyd. I. Warszawa 2015.

2 comments:

  1. wspomniałam tylko o zaplątanym tu Dreźnie, a już komentarz zniknął

    ReplyDelete
  2. nie wiem dlaczego twój komentarz się nie pojawił, nie ja go wycięłam. Drezno pojawiło się nie bez powodu.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.