o Laudemio, czyli konsorcjum wybrańców, zwanych Gli Olivanti. Do Laudemio mogą być dopuszczeni jedynie producenci z regionu znanego jako Colli della Toscana Centrale (definicję i region określiło Ministerstwo Rolnictwa w 1984 roku). Oliwy Laudemio są zbierane ręcznie przed 15. grudnia, tłoczone mechanicznie, filtrowane dokumentnie, rozlewane do kryształowych butelek i sprzedawane w cenach równie luksusowych jak ich opakowanie. Oliwy są soczyście zielone, świeże w smaku, o pikantnej nucie. Czyli usobienie oliwy toskańskiej. Tyle marketingu i wirtualnej rzeczywistości. Real wygląda następująco:
do konsorcjum należy 20 producentów. Każdy z nich rozlewa własną oliwę, którą tłoczył z frantoio, moraiolo lub leccino. I każdy z nich odpowiedzialny jest za dystrybucję oliwy z nalepką Laudemio. I tak na starcie przegrywają mali producenci, którzy nie mają sieci dystrybucyjnej. Sprawdziłam w Monachium: rzeczywiście wszystkie Laudemio, które widziałam w sklepach, pochodzą od Marchesi de’ Frescobaldi lub Antinori.
Odgórne narzucanie daty zbiorów też mija się z celem: nie jest się w stanie przewidzieć kiedy najlepsze oliwki będą gotowe do zbioru. Oliwki zbiera się ręcznie, ale tłoczenie to pełna mechanizacja; wymagana jest wirówka, której użycie oburza purystów oliwnych, gdyż podobno niszczy wewnętrzną strukturę oliwy. Filtrowanie daje piękną oliwę, ale ginie przy tym zawiesistość.
Wymóg ręcznych zbiorów podnosi cenę końcowego produktu. Jeśli wierzyć Mortowi Rosenblumowi (
Olives. The Life & Lover of a Noble Fruit), M. de’ Frescobaldi planuje się wycofać, nad podobnym posunięciem zastanawia się M. Antinori. Sprawdziłam na
stronie Laudemio. Strona prawie nowa (2009). I Antinori i de’ Frescobaldi są podawani jako producenci Laudemio. Mort swoją książkę wydał w 1997. Wygląda na to, że obydwaj producenci nie zrezygnowali z tytułów Gli Olivanti. Albo długo myślą, albo Laudemio zaczęło przynosić znaczące dochody. Butelkę Laudemio od de’ Frescobaldi ze zbiorów ubiegłorocznych można kupić za jedyne $72 na Amazon.com