Wenecja dla konesera ;)


X. ma dosyć Wenecji. Był w niej ze dwadzieścia razy, a więc o jakieś 19 razy za dużo, by się czegoś nowego dowiedzieć.. Rozumiem X.  Przeładowanie materiałem. Ile razy można patrzeć na różowo-biały pałac dodżów, białą bryłę Redentore, pasek Giudecci, San Giorgio Maggiore wynurzający się z wody?



Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że X. bredzi, bo Wenecja nie może się znudzić. Ja z kolei twierdzę, że X. twardy dysk się zawiesił. Bo Wenecja oglądana po raz kolejny jest nadal zajebistsza od zajebistych. Wystarczy tylko zresetować wyobraźnię. A na Giudecce zauważy się wtedy zakład oczyszczania miasta, w Cannaregio magazyny z ręcznie malowanymi logo Spar, McDonald'sa, real i wirtual w oknach, a w sestiere Castello - ogłoszenie o ekologicznym pochówku. Natomiast w zatłoczonym vaporetto zauważy się pana z obsługi, który mógłby pozować dla Missoni, Prady i Vuittona razem wziętych. Albo grać główną męską rolę w moim  erotycznym śnie z Wenecją w tle.

X:zresetowana w Wenecji wyobraźnia przydatna jest też we Włocławku, Kaliszu, Brodnicy, Koszalinie, Tomaszowie,  Kielcach i w Radziejowie Kujawskim :D

10 comments:

  1. Aż tak daleko to nie zabrnąłem w wędrówce weneckiej, ale pamiętam, jak się zgubiliśmy z moją z najlepszą z żon i trafiliśmy na jakąś stareńką wytórnię gondol. Obok był taki mały sklepik ze sprzedawcą, który miał z 200 lat i wspinał się po drabince pod sufit po flaszki. Pamiętam ten spokój, w tamtym miejscu, jakby czas się zatrzymał. A trochę dalej mrowisko ludzi z aparatami.

    ReplyDelete
  2. witam weneckiego konesera. W Wenecji to jest (nadal) piękne, że jest gdzie się schować przed tłumem. A o panu od gondol też słyszałam, choć nigdy do niego nie trafiłam...Może następnym razem, czyli sto pięćdziesiątym dziewiątym? :D

    ReplyDelete
  3. udało ci się pokazać najmniej atrakcyjną stronę Wenecji i w dodatku chwalisz się, że jest to Wenecja dla konesera. Chyba nie rozumiesz pojęcia koneser. Ukłony, Anna z Lublina

    ReplyDelete
    Replies
    1. Anno z Lublina, w słowniku poprawnej polszczyzny przeczytałam, że konsener to znawca pięknych i wytwornych rzeczy. Więc teraz, przygotowana, gotowa jestem na dyskusję o pięknie, wytworności i dlaczego mamy udawać, że życie codzienne w Wenecji nie istnieje?

      Delete
  4. Ale X byl ,,,zaliczyl,, i pojechal dalej,

    Niektorzy tak maja....

    Pozdrowienia

    ReplyDelete
  5. Nawet ta fragmentaryczna postac pana z obslugi, ktora widnieje na Twoim zdjeciu, baaardzo pozytywnie nastraja mnie do Wenecji :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. no, pan był bardzo ładny i do tego jeszcze bardzo miły, gdyż pomagał mnie i moim kulom wchodzić i schodzić z vaporetto.

      Delete
    2. Widze, ze podczas wakacji 'przegapilam' Twoje kule :/ Wspolczuje i mam nadzieje, ze szybko sie ich pozbedziesz; ja spedzilam 9 miesiecy w ich towarzystwie i mam nadzieje, ze bylo to po raz ostatni... Choc gdyby mial mi pomagac TAKI pan, to czemu nie? ;))

      Delete
  6. belgia od kuchni18/07/2013, 09:40

    Pamietam, jak szukalam w Wenecji szczoteczki do zebow, ktorej zapomnialam zabrac z domu, i na jakie fajne butiki wtegy trafilismy. To jest wlasnie przygoda. I czekam teraz na Io sono Li, to trzeba koniecznie obejrzec!

    ReplyDelete
  7. Ja uwielbiam Wenecję pod każdą postacią. Do Pałacu Dożów wrócę z wielką przyjemnością, chętnie przejdę się po Zattere i odwiedzę Burano. I mogę pielgrzymować bez końca do Tintoretta, Tycjana. Tęsknię za płótnami, które namalował (podobno) Giorgione. Ale chętnie pobawiłabym się w konesera, aby zgubić się w okolicach Aresnału czy żydowskiej części Cannaregio, podpatrzeć całkiem zwyczajną codzienność Wenecjan śpieszących się do pracy, odzianych w garniturach, z irytacją przemykających między tłumami turystów. Bardzo, bardzo tęsknię za Wenecją - nawet tą kiczowatą, z gondolami i pstrokacizną, bo podobno ładnemu we wszystkim ładnie ;)

    ReplyDelete

Powered by Blogger.