słoneczniki w Wenecji

na Museumplein w Wenecji Północy ustawiono 125 tysięcy słoneczników. Vincent by się ucieszył. Tyle słoneczników do namalowania. Labiryntem ze słoneczników  Amsterdam świętował uroczyste otwarcie nowego holu Muzeum van Gogha.


Załapaliśmy się na nie przypadkiem, gdy pojechaliśmy obejrzeć co Hiszpanie* zrobili Rijksmuseum. A więc donoszę, że zrobili kawał dobrej roboty. Nowe atrium nie udaje XIX wiecznej architektury zaprojektowanej przez P. Cuypersa, ale nie jest też fantazją w szkle i w inoxie. Odrestaurowano freski i witraże, dodano nowe skrzydło na kolecję sztuki azjatyckiej, a przestrzeń wystawową podzielono chronologicznie. I tak autoportret młodziutkiego Rembrandta nie wisi z jego Strażą, zaś obok Vermeera jest Metsu, a nie Jan Steen.

W końcu zniknęły białe ściany i ostre światło. Teraz ściany są ciemnoszare, obrazy oświetlone tak, że widać je z daleka, a przedmioty rzucają piękne cienie. Co pewnie ucieszyłoby Carlo Scarpę, który był jednym z propagatorów nowego stylu w wystawiennictwie. Pewnie by mu się to nowe Rijksmuseum spodobało.


 A my wracamy do Amsterdamu nie tylko by zobaczyć resztę muzeum (niestety, nie da się tego ogarnąć w jeden dzień, mózg pada po kilku godzinach) ale też by wejść na wystawę zestawiającą van Gogha z Munchiem. Śmiem twierdzić, że nikt lepiej od Holendrów nie potrafi robić wystaw syntezujących. Wystawę Rembrandt - Caravaggio pamiętam z detalami do tej pory i uważam ją za jedną z najważniejszych wydarzeń artystycznych mojego życia. Co nie znaczy, że pamiętam datę wystawy :) Musiałam sięgnąć do zapisków: na stronie tytułowej książki z wystawy zapisałam: A'dam 24. maja 2006.


=========
Informacje:
======== 
*Cruz y Ortiz z Sewilli odpowiadali za całość projektu, który miał nie tylko obejmować stworzenie nowych przestrzeni wystawowych, ale też i zadbać o zachowanie oryginalnej architektury budynku, który sam w sobie jest obiektem zabytkowym.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.