marzyłam by pójść do Canosy. Właśnie do Canosy a nie do Canossy, gdyż do tej ostatniej idzie się by wyrazić skruchę. Ja Henrykiem IV nie jestem, władzy papieskiej nie uznaję, pojęcie skruchy i grzechów znam jedynie z literatury, więc do Canosy idę tylko i wyłącznie w celach turystycznych.
Do apulijskiej Canosy jedzie się turystycznie by zobaczyć pozostałości po greckim akropolu, zwanym z niewiadomych powodów zamkiem, ruiny po kościele przedromańskimi i grobowiec Boamundusa (więcej tutaj), albo by zobaczyć procesje wielkanocne.
A z tych Canosa di Puglia słynie na całe Włochy: Najpierw jest piątkowa, z Drogą Krzyżową i Matką Bolesną całą w czarnych koronkach, niesionymi przez ciemne już stare miasto. A potem jest sobotnia Desolata, Processione della Desolata, wielka, głośna i dech zapierająca.
I choć podobno tradycja procesji w Canosie sięga średniowiecza to najbardziej widoczna jest barokowa dosłowność kontrreformacji: Jezus wśród gałęzi oliwnych, aniołek w różowej szacie niosący gąbkę na włóczni, dziewice w fioletowych szatach i fioletowych welonach z pejczami. Barokowa jest też oprawa muzyczna, gdyż Desolata znana jest przede wszystkim z chóralnego Stabat Mater, której słowa napisał w Renesansie Jacopone da Todi, muzykę skomponował wenecjanin (?, miejsce urodzin nie potwierdzone) Antonio Lotti w XVIII wieku.
Dziewic w fioletach było mniej niż czterdzieści (policzyłam), pejcze zrobiono ze sznurka, gąbkę z plasteliny, aniołkowe skrzydła z tektury, a ksiądz wydawał się być duchem gdzieś indziej. Ale przede wszystkim była muzyka: zawodzona pieśń na trzysta ileś głosów (nie znalazłam oficjalnych danych, jedne źródło podaje ponad 250, inne 350, a jeszcze inne ponad 400) kobiet ubranych na czarno, z czarnymi chustkami przykrywającymi twarze, kobiet trzymających się pod ręce.
Przyznaję, że na Desolatę pojechałabym jeszcze raz, właśnie dla Stabat Mater i dla widocznej kobiecej solidarności. Nie mniej jednak mam świadomość, że jest też inna strona tej samej opowieści: dzieci niosące narzędzia tortur i spryskane krwią serwetki, kobiety w burkach, znające swoje miejsce w orszaku prowadzonym przez mężczyzn: jednego w ornacie podtrzymywanym na rogach przez dwóch ministrantów, innych w poczesnym miejscu, czyli tuż przy statui Matki Boskiej. Taka procesja dla kobiet, w której miejsce kobiet wyznaczane jest przez mężczyzn.
=====
Więcej:
Anna Pianura Fotografie
Giacomo Rosato Fotografie
artykuł w Fame di Sud
i u Salvatore Piciutto.it
====
informacja turystyczna:
Do apulijskiej Canosy jedzie się turystycznie by zobaczyć pozostałości po greckim akropolu, zwanym z niewiadomych powodów zamkiem, ruiny po kościele przedromańskimi i grobowiec Boamundusa (więcej tutaj), albo by zobaczyć procesje wielkanocne.
piątek z Krzyżem |
korowód |
Canosa di Puglia: burka |
Dziewic w fioletach było mniej niż czterdzieści (policzyłam), pejcze zrobiono ze sznurka, gąbkę z plasteliny, aniołkowe skrzydła z tektury, a ksiądz wydawał się być duchem gdzieś indziej. Ale przede wszystkim była muzyka: zawodzona pieśń na trzysta ileś głosów (nie znalazłam oficjalnych danych, jedne źródło podaje ponad 250, inne 350, a jeszcze inne ponad 400) kobiet ubranych na czarno, z czarnymi chustkami przykrywającymi twarze, kobiet trzymających się pod ręce.
kolor |
Przyznaję, że na Desolatę pojechałabym jeszcze raz, właśnie dla Stabat Mater i dla widocznej kobiecej solidarności. Nie mniej jednak mam świadomość, że jest też inna strona tej samej opowieści: dzieci niosące narzędzia tortur i spryskane krwią serwetki, kobiety w burkach, znające swoje miejsce w orszaku prowadzonym przez mężczyzn: jednego w ornacie podtrzymywanym na rogach przez dwóch ministrantów, innych w poczesnym miejscu, czyli tuż przy statui Matki Boskiej. Taka procesja dla kobiet, w której miejsce kobiet wyznaczane jest przez mężczyzn.
=====
Więcej:
Anna Pianura Fotografie
Giacomo Rosato Fotografie
artykuł w Fame di Sud
i u Salvatore Piciutto.it
====
informacja turystyczna:
- przyszłoroczny plan procesji w regionie można będzie znaleźć na tej stronie
- nocowaliśmy w hotelu Altavilla, ekstazy nie było, ale udręki też nie: miła obsługa, dobre śniadanie, duża łazienka, przystępna cena i parking strzeżony, co - według recepcjonisty - jest dodatkowym walorem, gdyż włamania do pozostawionych na ulicy samochodów zdarzają się coraz częściej, zwłaszcza nocą.
- w Canosie jest kilka dobrych restauracji, a w odległości 10 km - doskonałe Antichi Sapori i Osteria dei Massari, my wybraliśmy Osterię Vinalia, którą mogę polecić wszystkim miłośnikom prostego jedzenia i domowej atmosfery. Nie dosyć, że smacznie, to i karta win porządna i przyjemne dla kieszeni ceny. Za posiłek 'pełen wypas', zestaw miejscowych zantipasti i półmisek jagnięciny z grilla oraz butelkę bardzo porządnego Trentangeli od Tormaresca, zapłaciliśmy 55 euro i jeszcze wyszliśmy z prezentem w ręku i adresem dobrej miejscowej piekarni.