pogłębiona recenzja okładki


 Mówimy nadal o okładce Słodkiego jak miód kwaśnego jak cytryny dzieła Matthew Forta, w przekładzie Karola Chojnowskiego.

Trochę bez polotu, z ciut podduszonym poczuciem humoru, z tuszkami zarżniętych smaczków, tu i ówdzie haratając opisy przepisów. Chyba brakowało też brakiem konsultacji kulinarnych. Pewnie dlatego bocconcino przeobraża się w bocconcini, choć nadal pisze się o nich w liczbie pojedyńczej, Nie mniej jednak miłośnicy poprawnego technicznie przekładu powinni być usatysfakcjonowali. Zwolennicy smaczków będą mniej najedzeni, jednak książkę - choć dusza jęczała czytając o bazie na risotto robionej z potartej cebuli - ostrożnie polecam.


potrawy bez potartej cebuli

PS: Dobrze, że nie widziałam komentarza Zosi C. na skrzydełku, bo tak Zosia, jak jej przyjaciółka Kasia T., są dla mnie antyautorytetem w każdej materii, więc książkę polecaną przez Zosię obeszłabym szerokim łukiem. Nie mniej jednak i Zosi i mnie książka się (tak jakby) podobała. A więc albo Zosia książki nie przeczytała, a jak przeczytała, to nie zrozumiała, a jak zrozumiała, to było za późno i pieniądze za dobrą opinię już wydała na nowy fartuszek. Oczywiście mogło mnie się pogorszyć, choć nadal nie kupiłam fartuszka i nie umiem nóżki w bok jak Kasia, przyjaciółka Zosi, a zgodność (tak jakby) opinii jest przypadkowa.

5 comments:

  1. ja "Słodki ..." zmęczyłem - szału nie było. Polski tytuł mi też wydaje się niefortunny, chyba odnosi się do Sycylii jako takiej, ale zapomniano (?), że po polsku to jednak kobieta.

    Wcześniej przeczytałem "Apetyt na Italię" tego autora i pomysł był fajny, choć też momentami było chaotycznie. Sycylia jako druga jest gorsza, bo (przynajmniej mi) przypomina odgrzewany kotlet. Więcej chaosu, jakieś to rwane i momentami jakby pisane na siłę. Sprzedała się pierwsza książka to trzeba napisać drugą.

    tak w ogóle to chyba mam już przesyt przesłodzonymi opisami Włoch

    m

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mnie Słodki podobał się bardziej niż Apetyt, ale może dlatego, że ja czytam wszystko o Sycylii. Matthew Fort pisze lekko, miejscami ciekawie...ale jedynie o kulinariach. Reszta to ślizganie się po temacie. Nadal twerdzę, że ze wszystkich słodkich, Fort jest najlepszy ze względu na autoironię, której wielu autorom (m.in. głównej reprezentantce Romansu z Obcym:- F. Mayes) brakuje. Dlatego Forta oceniam wyżej niż Mayes.

      Delete
  2. no nie, nie porównujmy Forta z Mayes. Mnie osobiście jego podróż po Sycylii nie porwała.

    autoironii to mu rzeczywiście odmówić nie można, ale to chyba cecha wielu pisarzy brytyjskich. Ostatnio czytałem "Sushi i cała reszta" Michaela Booth i choć nie o Sycylii, ba nie o Włoszech nawet to gorąco polecam :)

    m

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powiadasz, że jest jakaś dobra książka nie Włoszech? Aż mi się wierzyć nie chce :) No cóż, kupię skoro polecasz, a przeczytam gdy mi przejdzie fascynacja krzesłami włoskimi.

      Delete
    2. jest, jest :) i polecam. I jeszcze jedną polecam o jedzeniu nie włoskim (dziwne, też brytyjka) Fuchsia Dunlop "Płetwa rekina i syczuański pieprz". I czekam na wrażenia z lektury :)

      m

      Delete

Powered by Blogger.