kocie opowieści
on 23:40
6 comments
koty widać rano, gdy w powietrzu wisi jeszcze resztka chłodu. Łażą po drogach, wyglądają podejrzliwie z zarośli i traw. Nie lubią jak im się dwunogi po strefach wpływów pałętają. I nie lubią się fotografować.
Na zdjęciach koty z Ginestry i Monteleone. Ten wypłowiały, w prawym dolnym rogu, to kot inwalida, któremu coś ucięło przednią łapkę. Nikt z kotami w Ginestrze do weterynarza nie chodzi, więc kot kuternoga sam sobie wiszącą na kawałku skóry łapę odgryzł, ranę wylizał i obecnie pracuje u Leonilde na pół etatu. W zamian za miskę makaronu alla griscia przynosi jej małe żmijki, które łapie w gaju oliwnym. Rudzielec po środku to ostatni z rodu kotów Giuseppe.
Powered by Blogger.
Ech, fajnie mają te koty z Ginestry i Monteleone :)
ReplyDeleteOkropne.Biedne koty.
ReplyDeleteDwa się skrzętnie skryły. Swoją drogą biedne te kociaki żyjące samopas.
ReplyDeletepozdrawiam
Małe tygrysy. Żyją jak chcą, prosto, w zgodzie z naturą. Dobrze, że te poszkodowane (jak ten wypłowiały inwalida) mają wsparcie dobrych ludzi.
ReplyDeleteMnie szokowała liczba kotów z ewidentnie rasowymi genami, szwędających się po okolicy i przynajmniej lekko zaniedbanych.
ReplyDeletePiękne kociaki, wolne dzikusy. Nie wiem, czy by im człowiek krzywdy nie wyrządził, biorąc do domu, chuchając-dmuchając, sterylizując...
ReplyDeleteI na szczęście pięknych czyli dobrych ludzi na świecie sporo i dzielą się z kotami posiłkami :)