tragedie życiowe

Włosi to śmierdzący lenie ogłosiła na forum pewna panna. Bezczelnie zamykają sklep o 13tej, a jej znowu zabrakło soli. Inna chciałaby pracować do 16, czyli nie tak jak Włosi, do 20, z dwugodzinną przerwą na obiad. Ona akurat chce mieć czas na inne, niż tylko praca, zajęcia. Chociaż i ona narzeka na ten paskudny włoski zwyczaj umawiania się na 9, przychodzenia o 11. A ona, biedna, wyjścia nie ma, bo choć kocha niemiecką punktualność i szwajcarską precyzję, to równie mocno kocha męża, który jest Kalabryjczykiem. 

No wzruszyłam się! Jedna cierpi bo nie może ugotować obiadu. I boli ją, że ludzie nie chcą być pracowici. Druga cierpi z powodu  niedogodnych godzin i z miłości, która wszystko wybaczy. Nawet bycie Kalabryjczkiem. A ja cierpię, bo siedzę na kanapie z laptopem i czytam głupie posty :D


14 comments:

  1. Jak napisałam tamże: standardowe objawy szoku kulturowego. Mogę nawet naukowy wykresik na osi czasu im walnąć ;-)
    Albo im przejdzie.
    Albo im nie przejdzie i będą nieszczęśliwe do końca dni swoich tęskniąc za Biedronką otwartą w niedziele.
    Albo same zrozumieją, że im szybciej zaakceptują otoczenie i nabiorą dystansu, tym ONE będą szczęśliwsze.
    A, zapomniałam napisać o jeszcze dwóch praktycznych opcjach:
    Niech sama otworzy sklep otwarty 24/7. Jak jej zabraknie soli o 3. rano, to będzie miała jak znalazł.
    Jeszcze może konsekwentnie przekonywać po kolei wszystkich Włochów, że są beznadziejni i czas się zmienić.
    ;-)

    ReplyDelete
  2. Sztaufenom się nie udało, Habsburgom, Andegawenom, Anjou, Mussoliniemu, Burbonom, KrK się nie udało, a im się ma udać? Tak między nami mówiąc, kiepsko to widzę, bo krytyka nowego miejsca przychodzi po upływie zachwytu nad wszystkim, więc podejrzewam, że może to być wieczne narzekanie na wszystko co włoskie i wzdychanie do cywilizacji z Biedronką i zakupami w niedzielę.

    ReplyDelete
  3. O, uwielbiam takie utyskiwania na brytyjczykow - gupki, dwa krany majom, jedzenie serwujom nie przez caly dzien, jakoms wate, a nie chleb jedzom. ;) Tak, czasem mam na nich nerwy, ale skoro zdecydowalam sie tu zyc, to racze z cierpliwoscia wysluchiwac pogadanek na temat pogody i ba! sama je z czasem zaczelam inicjowac. I nawet mam z tego ubaw. :) No, ale do tego wystarczy odrobina poczucia humoru i instynktu samozachowawczego. ;)

    ReplyDelete
  4. Najlepsze bo polskie! Biedronka górą, a najlepiej smakuje Tyskie!

    ReplyDelete
  5. I jeszcze robaki jedzą obrzydliwe. Zamiast zgniłych ogórków. No, i co oni w ogóle o białym serze wiedzą...?

    ReplyDelete
  6. Zieleninę żrą jak króliki, ciągle ten makaron i makaron, jakby do obiadu nie można podać kartofli. No i na serach się nie znają. Na piwie też nie.

    ReplyDelete
  7. Maya, jedzenie wozi się z Polski, to Ci każdy wczasowicz na kempingu (albo na forum :-) powie. We Włoszech dokupuje się tylko wino w baniakach 3l - w Eurospinie bywają nawet w promocji za 1,5 eur. Tylko głupi by przepłacał.

    ReplyDelete
  8. hahaha, ja po przerwie na forum spojrzalam i od razu taki cudny post. Az sie cieplej na duszy robi :D
    ale tez nalezy docenic poswiecenie kobity: nie dosc ze Kalabryjczyka znosi (za co juz powinni obwolac ja santa subito co najmniej) to jeszcze mu obiady gotuje! :D

    ReplyDelete
  9. W Belgii sie narzeka na niska jakosc uslug... ;))
    Ewentualnie na asortyment (pod asortymentem nalezy rozumiec szeroki wybor jogurtow). Niewazne, ze mozna bez problemu i krolika i jagniecine dostac, nie wspominajac innych towarow. Liczy sie regal z jogurtami dlugi na kilkanascie metrow jak w realu.
    ;))

    ReplyDelete
  10. Belgia zawsze była kulinarnie rozpuszczona:D Ale i tak przegrywa z Polską, gdzie zakupy można robić o każdej porze dnia i nocy oraz w niedzielę. A tak w ogóle to tylko zboczeńcy lubią królika w krieku :P

    ReplyDelete
  11. ...a psychopaci jagniecine w ale. ;)

    ReplyDelete
  12. Obiady dla Kalabryjczyka to nic, ale jak beda kalabryjskie dzieci, to dopiero bedzie tragedia.

    ReplyDelete
  13. jak tak czytam o tych Kalabryjczykach, o tych Wlochach co sie boja internetu, o tym, ze jak soli zabraknie o 13 to koniec swiata i tym podobne, to sie zastanawiam, czy ja na jakiejs szczesliwej wyspie mieszkam, skoro sklep moj pod domem o 14.30 zamykaja, w niedziele supermarket czynny znajde zawsze i moj domowy wloch mnie zawsze opiernicza, bo to ja sie spozniam, czy one zle trafily czy tez moze przesadzaja z lekka? :D

    ReplyDelete
  14. @funghetto, ty najednej wyspie, ja na drugiej, Magda i Linn na trzeciej i czwartej. Wychodzi mi że podzieliłyśmy półwysep i cholera, nie ma miejsca na tych Włochów opisanych przey laski z forum:D Więc pewnie przesadzają. Najniesłowniejszych robotników spotkałam w Bawarii i w Holandii

    ReplyDelete

Powered by Blogger.