Udało mi się, mimo prób wycofania mnie z obiegu, dożyć pięćdziesiątki. Gdybym urodziła się dwadzieścia lat
wcześniej, jeśli nie załatwiliby mnie Niemcy, padłabym na szkarlatynę; prawdopodnie nie przeżyłabym różyczki, odry,
świnki lub bakteryjnego zapalenia krtani. Na szczęście urodziłam się wtedy kiedy się
urodziłam, antybiotyki były już na rynku, a przyroda jeszcze się nie zorientowała, że nasyłanie morderców
niekoniecznie eliminuje przeciwnika gdy ma on po swojej stronie
penicylinę.
Tak więc jestem żywa i zdrowa; odpukać w niemalowane drewno (lub po włosku - w żelazo). Nawet się dobrze
trzymam na swój wiek, choć farba mi odłazi tu i ówdzie. W życiu też dobrze: sprzedałam serię akwareli, chcą
bym napisała dla nich książkę, nie widuję się z bratową, a jutro jadę świętować 28. października
kolacją w Pettirosso. Będzie nas czworo (Beata, Peter, JC i oczywiście ja) na kilka butelek
wina; czworo do risotto z prawdziwkami (lub polenty razowej), czworo do
tagliaty di manzo lub nadziewanej perliczki, czworo do deski serów,
miejscowych wędlin, sałatki z wędzonym pstrągiem i winegretem
cytrusowym. Dzień po, kelnerka postawi przede mną filiżankę z porannym
cappucino, a na kolację najprawdopodobniej pójdziemy do Lo Scrigno del Duomo.
Wracam w
niedzielę. Wracam do dłubania przy konspekcie książki, użerania się z ENI, malowania
obrazów oraz zmiany kolorów. Ten odłażący róż to jednak nie ja :-)
compleanno znaczy ty stara krowo
on 15:00
10 comments
Powered by Blogger.
Droga Mayu!
ReplyDeleteTrzymaj sie dzielnie przez nastepnych 50 lat! I nie przestawaj pisac Wloszczyzny. Zagladam na Twoj blog codziennie, jest on najlepsza informacja turystyczna i zrodlem wiedzy o Wloszech, ich gastronomii i nie tylko. Dzieki Tobie trafilam w ubieglym roku do paru fajnych miejsc w Umbrii, a tym roku we wrzesniu spedzilam baaardzo udane wakacje enogastronomiczne w Trentino. Dziekuje, dziekuje, dziekuje!I z pewna taka niesmialoscia osmielam sie polecic Locanda delle Tre Chiavi w Isera- moze nie tak przystepna cenowo, jak Pettirosso, ale karmia bardzo dobrze.
Pozdrawiam serdecznie z Teneryfy i jeszcze raz sto lat!
Elzbieta
Wszystkiego pięknego!
ReplyDeleteTo kiedy mamy się udać do księgarni? I jaki będzie tytuł? :)
No to wszystkiego smacznego! ;)
ReplyDeleteŚciskam w imieniu swoim i SzM.
@Elzbieta: Locande zanotowalam. Moze tam dojedziemy na obiad?
ReplyDelete@(KK) tytul podam, gdy bede wiedziala o czym jest ksiazka. A date podam jak bede miala tytul :-)
@JSWM dzieki za usciski
Sto Lat Mayu! Duuuzo zdrowia przede wszystkim i masy czytelnikow nowej ksiazki.
ReplyDeleteJa na pewno kupie, bede czekac z niecierpliwoscia na jej wydanie.
sciskam
B.
Droga Mayu jestesmy prawie rownolatkami, ja odrobine starsza raptem dwa lata, zycze wszystkiego dobrego i pisz ta ksiazke, o czym by nie byla jestem pewna, ze bede ja czytac z rownym zainteresowaniem jak czytam to wszystko o czym piszesz tutaj. Pozdrawiam serdecznie Ewelina
ReplyDeleteMayu, życzę Ci jednego - bądź jak najdłużej :)
ReplyDeletei bardzo chciałabym zobaczyć te akwarele.
dziekuje za mile slowa.
ReplyDelete@Chwilowa: zrobie blogowa wystawe akwareli abstrakcyjnych. Kiedys; w przyszlosci :-)
Sto lat! Życzę Ci miękkiego pędzla do malowania następnych akwareli i ostrego pióra aby książka się dobrze pisała.
ReplyDeleteStrasznie jestem do tylu z lektura blogow wszelakich i mimo, ze wspomnialas w mailu o urodzinach, to zupelnie wypadlo mi to z glowy. Tak wiec kajam sie za spoznione zyczenia, ale z calego serca zycze aby bylo jeszcze lepiej. Jest dobrze, musi byc tylko lepiej. ;) Buziaki!
ReplyDelete