wypuszczona z klatki


zwanej domem. Od tygodnia albo szoruje podłogi i okna albo czekam na dostawy. W piątek, po tygodniu obietnic 'oggi o domani', dojechała kuchnia. Tak więc od wczoraj mam skończoną kuchnię. Lodówka wstawiona, gaz podłączony, działa umywalka. Stół i krzesła z ebayu wyglądają świetnie. Przydałoby się powiesić piataję. O 10:00 wyruszam spacerkiem w kierunku Monteleone. Nad wzgórzami unoszą sie strugi dymu. Palone są gałęzie oliwne.

Mario przywiózł mi litr oliwy własnej produkcji. Chwalił się, że jest to najlepsza oliwa na świecie. Rzeczywiscie, ma piękny kolor, pachnie świeżością i pieprzem. Na kolację serwuje sobie grzankę z tutejszego chleba polaną mariową oliwa i cykorię z czosnkiem.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.