W River Cottage Cookbook Hugh Farnley-Whittingstall żołądkuje się, że
w supermarketach pojawiły się owoce z napisem 'ready to eat'. Kosztują
więcej...bo są dojrzałe :-) Nie wiem jak smakują owoce z angielskich supermarketów, ale nie sądzę by aż tak bardzo
różniły się od niemieckich. W każdym razie dojrzały owoc z półki w
niemieckich delikatesach nie gwarantuje smaku. Na ogół smaku nie ma.
I nie mówimy tu o truskawkach w listopadzie,
brzoskwiniach w maju. Nie, tu chodzi, na przykład, o czereśnie w
czerwcu i morele w lipcu.
Tak więc, gdy pojawią się owoce godna miana owoców, rzucam się na nie natychmiast, kupuję ich większe ilości wychodząc z założenia, że w przyszłym tygodniu ich już nie będzie (i na ogół nie ma). Sprawa kończy się w ten sposób, że mam kilogramy drogich jak cholera owoców, które psują się szybciej niż jesteśmy w stanie je zjeść. Stąd też w naszej spiżarni stoją słoiki dżemów, chutneyów i mostard di frutta. Nie śmiem policzyć, ile kosztował mnie ostatecznie słoiczek dżemu brzoskwiniowego, gdy nawet słoiczki o pojemności szklanki kosztują (tak przeciętnie) 1,5-2 euro . Pewnie byłoby taniej, gdybym wykorzystywała słoiczki po sklepowych dżemach, ale tych nie kupujemy od kiedy zaczęłam robić własne.
Tak więc, gdy pojawią się owoce godna miana owoców, rzucam się na nie natychmiast, kupuję ich większe ilości wychodząc z założenia, że w przyszłym tygodniu ich już nie będzie (i na ogół nie ma). Sprawa kończy się w ten sposób, że mam kilogramy drogich jak cholera owoców, które psują się szybciej niż jesteśmy w stanie je zjeść. Stąd też w naszej spiżarni stoją słoiki dżemów, chutneyów i mostard di frutta. Nie śmiem policzyć, ile kosztował mnie ostatecznie słoiczek dżemu brzoskwiniowego, gdy nawet słoiczki o pojemności szklanki kosztują (tak przeciętnie) 1,5-2 euro . Pewnie byłoby taniej, gdybym wykorzystywała słoiczki po sklepowych dżemach, ale tych nie kupujemy od kiedy zaczęłam robić własne.
Teraz na targu mamy brzoskwinie. Robię z nich (a raczej robiłam w czasach, gdy zamrażarka działała) sorbety, z ziołami lub bez. Brzoskwinie trafiają też do garnka ze słodkim białym winem, cukrem i przyprawami korzennymi. Podaję je z kleksem jogurtu lub zapiekam kilka minut z posypką z amaretti. Albo ostudzone i obrane ze skórki obtaczam w bezie (ubić 2 białka na sztywną pianę i, ciągle ubijając, dodawać po trochu 3 czubate łyżki cukru) i piekę w 150°C przez 20-25 min (aż beza nabierze kolorków). Jest to, oprócz panna cotty czekoladowej, nasz ulubiony włoski deser. Wierzcie mi na słowo: smakuje bosko, zwłaszcza gdy do bezy doda się trochę startej skórki cytrynowej.
Pomysł na brzoskwinie w bezie znalazłam w książce Anny Del Conte Amaretto, Apple Cake and Artichokes
Ależ to musi być pyszne
ReplyDeleteto jest pyszne. I proste jak budowa cepa.
ReplyDelete