Zatrzęsło, obsunęła się ziemia, posypały kamienie, wytrysnęło źródełko. A wszystko za sprawą świętej Barbary, która ukazała się pasterzowi. Patronka górników i hutników w gaju oliwnym pod wsią pojawiła się po sąsiedzku boć to z kamieniołomów w Poggio Moiano będzie w linii prostej jakieś 3 kilometry albo i mniej. Tak więc pasterz zobaczył świętą Barbarę, gdy ziemia przestała się trząść, a głazy osiadły między drzewami. Pasterz z zebranych kamieni wybudował mur otaczający źródełko, a z czasem wystawił i kościółek. Wszystko to miało miejsce końcem wieku XIX, początkiem XX. Dokładnej daty Leonilde nie pamięta, ale potwierdza to, co wiem od Giny, że jeszcze do niedawna u świętej Barbary odbywały się śluby. Wioska, choć na mszę do byłego kościółka już nie chodzi, o św. Barbarę jednak dba. Dzwonek jest najoliwiony, ściany wybielone, ktoś założył nową kłódkę na bramę.
Jak trafić do gaju, w którym pasterz spotkał świętą Barbarę, patronkę
górników, hutników i kamieniarzy wytłumaczyła Annamaria: wyjść za
wieś, przy żelaznej ławce i przydrożnej kapliczce skręcić w prawo; Święta Barbara tam jest. Gina, co prawda, ostrzegała przed pieszą wycieczką. Daleko, błoto, zmęczycie się; lepiej
podjechać samochodem.
W drodze powrotnej przechodziliśmy obok sadu. Nieznajomy zrywał
dojrzałe czereśnie.
Od świętej Barbary?
Ano tak.
No to czereśni wam dam,
bo pewnie głodni jesteście....
0 comments:
Post a Comment