K. o braku szyby wie, ale nie wie, że wieś na ten temat rozmawia. I rozmawia od soboty. Była nawet wizja lokalna.
K. nie wie też, że dopowiedziałam wsi historię szyby w samochodzie K. Nie żeby wieś od razu pytała, ale wypadało wyjaśnić iż do samochodu K. włamano się w Rzymie i że numer 112 (pomoc i wypadki) mówi po angielsku. Przy okazji powiedziałam wsi, że carabinieri w Poggio Moiano są konkretni i profesjonalni, a policjant rzymski był pomocny.
K. jest we wsi. Ja też. Tyle że K. jest we wsi położonej 50 km od Rzymu, a ja we wsi położonej 50 km od Monachium.
Jak to pokazuje powyższa historia, świat jest mały lub duży. A rozmiar zależy od okoliczności. I znajomości we wsi, położonej 50 km od Rzymu. Wsi, w której teraz jest K.
Zaś G. ze wsi skomentowała przygodę K. to jest tak jak się jeździ do Rzymu....
Bardzo klimatyczne zdjęcia.
ReplyDeletepzdr
Wizja lokalna w barze Sport sie odbyla. :) W sobotni wieczor wlasnie, ok. 22. Przyniesiono tez nam od razu kawal wora i tasme klejaca i pomoglo sie nam zakleic dziure po szybie. :) Brakujaca szyba, a potem wstawiona nowa szyba zylo sie w Ginestra chyba jeszcze do naszego wyjazdu, sadzac po pytaniach i gestach wskazujacych (laska przez starszych panow). :)
ReplyDeleteTak to jest jak sie jezdzi samochodem do Rzymu. Pociagiem zas, jezdzi sie na gape. Na stacji nie bylo kasjera, maszyna od biletow nie dzialala, a konduktor w pociagu powiedzial, ze on nie sprzedaje biletow i machnal na nas reka. :D Drugi raz niestety na pociag sie spoznilismy.
Reasumujac: samochodem sie do Rzymu nie jezdzi. Nie jezdzi sie tez tam, aby cos zjesc. Ale to juz opisze na blogu. :)
niewatpliwie o waszej szybie sluchac bede jeszcze raz, osobiscie, pod koniec wrzesnia. A jak sie nic wazniejszego nie wydarzy, to i pewnie w listopadzie i w grudniu :-D
ReplyDelete