czereśniowa historia

tam gdzie stoi w tej chwili Villa Leonilde, w gaju oliwnym Niemcy ustawili szpital wojskowy. Na maskujące siatki rzucili gałęzie czereśni. Kilometr dalej czereśnie maskowały działka i moździeże, z których wehrmacht ostrzeliwał Salarię. Te czereśnie, opowiadała Rita, dojrzałe były i dyndały nad wejściem do namiotów w których poustawiano łóżka polowe. Dzieciakom żal było, bo to luksus takie dojrzałe czereśnie. No i Niemcy cięli całe drzewa, a nie tylko gałęzie, więc nic po gajach czereśniowych zostały tylko kikuty drzew.

czereśniowa Ginestra
Oprócz szpitala wojskowego w gaju oliwnym stała kamienna chatka ojca Leonilde, który od czasu do czasu pomagał w szpitalu przy zmiataniu umazanych krwią bandaży lub nosił wiadra z zimną wodą do tych ostrzeliwujących Salarię. W nocy z czwartku na piątek, a może z piątku na sobotę, najważniejszy lekarz zawołał do siebie ojca Leonilde i powiedział mu szeptem - a mówił bardzo dobrze po włosku, choć nie wszyscy we wsi go rozumieli, bo brzmiał jak profesor a nie jak miejscowy - że szpital będzie się ewakuował. Zabiorą jedynie podręczny sprzęt. Ponieważ - i tu oficer podobno zawiesił głos - ojciec Leonilde jest molto gentile, więc resztę mu zostawią: garnki i łóżka, koce i poduszki, stoły i krzesła. Do niedzielnych dzwonów na mszę, po szpitalu i Niemcach nie było śladu, natomiast  w chacie ojca Leonilde drzwi nie dało się zamknąć, tyle tego bogactwa się nagromadziło. A ponieważ w całym tym bogactwie poniemieckim nie udało się butów znaleźć, do kościoła na mszę poszli boso. Gdy z kościoła wrócili, drzwi chaty były zamknięte na skobel, ale z  bogactw poniemieckich nie zostało nic. Wszystko wyniesiono: i koce, i prześcieradła, i łóżka polowe, i krzesła. Siatki i namioty. Ocalało jedynie lusterko i brzytwa, które - nie wiedzieć czemu - zostały na kikucie drzewka czereśniowego w gaju oliwnym.

Leonilde twierdzi, że nawet teraz te bogactwa poniemieckie można u niektórych zobaczyć, , chociażby pordzewiałe już dzisiaj metalowe skrzynki z niemieckimi napisami i czarnymi orłami. Drzewa czereśniowe miejscowi posadzili od nowa po wojnie, choć - jak twierdziła Rita - to już nie były te same czereśnie. Smakowały inaczej.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.