jak się nie ma co się lubi to się lubi..... Chyba nie do końca prawda z tymi mądrościami, bo naszym największym błogosławieństwem okazują się pustki w skarbonce. Trzeba było zmieniać koncepcję dekoratorską i raptem zaczęło nam wychodzić wnętrze uczciwe.
Wycieczki po targach staroci, e-bayu niemieckim, włoskim i angielskim dały nam zestaw porcelany, lampy, kilka starych dywanów, szafki, stół oraz kolekcję krzeseł i foteli. Po niektóre trzeba było jechać (np. pod Franfkurt i do Braunschweigu) a na inne czekaliśmy długo. Inne znów pokryte były taką patyną lat, że lizol brudu nie mógł przeżreć. Krzesła thoneta obiłam własnym sumptem tkaniną z ikei. Niedawno doszła do kolekcji szafka z polskiego allegro. Grace wydębiłam po zniżce od producenta (i to znacznej), niechciany początkowo norm03 okazał się bardzo przyjemną niespodzianką, przeprosiliśmy sie z tolomeo faretto. PH5, w stanie lekko wygietym, prezentuje sie elegancko. Niestety, nie zrobiłam zdjęć lampom z lat 70. Mamy ich kilka (bodajże 4) rozwieszonych w korytarzach.Do znalezienia miski na makaron i ołtarz.
-->
0 comments:
Post a Comment