OT: Holandia


Jadąc ze Schiphol na północ miałam świadomość, że przemierzam wirtualny krajobraz. I przez 3 dni wrażenie tylko się pogłębiało. Krajobraz uformowany przez człowieka został okraszony kompleksami biurowymi, fabrykami żywności i kilometrami szklarnii. A w tle kolorowe opakowanie i mity stworzone przez marketing.

Holandię kształtowały dwie tradycje: kupiecka i rolnicza. Jeszcze 10 lat temu mieszankę tych tradycji było jako tako widać. Teraz wydaje się, że pozostały już tylko nawyki kupieckie. Reklamy żywności obiecują niepowtarzalną syntezę wartości smakowych i zdrowotnych, ale chleb jest wypadkową procesów produkcyjnych, w których czas to pieniądz, a o różnicy między produktami zaświadczają nalepki.

Ale w tej mieszance komercji i tłumów jakoś można znaleźć miejsca puste od reklamy:
  • sklep-rupieciarnia na Handelslijn w Langedijk, z piękną i tanią emalią, fotelami pokrytymi szarozielonym pluszem, starą fotografią i książkami.
  • sklep-"lodówka" w Amsterdamie, sprzedający odlotowe t-shirty. I nie dosyć, że koszulki świetne, to i dekoracja sklepu przywraca o zawrót głowy. To nie wylizane, udekorowane po zęby pseudo-offowe przybytki ze kolorowymi smegami. W starych, doczyszczonych, ale nie udekorowanych, lodówkach stały trampki i torebki. Koszulki wisiały z haków pod sufitem; i nikt nie zamalował graffiti pod oknem wystawowym. (adres: Achtergracht 15, A'dam)
  • sklep Vintage na Nieuwezijds Voorburgwal (rzut beretem od Amsterdam Centraal), gdzie kupuje sie oldskulowe ciuchy, buty, biżuterię, poduszki, fotele, lampy.

0 comments:

Post a Comment

Powered by Blogger.