Lazaret


wszystkie koty chore. Diagnoza: wirus calici. Najlepiej ma się Darwin (lekkie zaróżowienie języka), najgorzej z Pepperem. Został na noc w szpitalu, bo muszą mu usunąć dwa zęby z racji przyplątanej infekcji.

Były zastrzyki. Od jutra tabletki i lekarstwo przeciw obrzękom. Widać rezultaty: towarzystwo już się rozruszało i ruszyło na miskę z crocantini.

I jak już o szpitalach mowa: najstarszy szpital w Europie to najprawdopodobniej  
Ospedale Santa Maria della Scala w Sienie, wspominany już z IX wieku jako miejsce opiekujące się chorymi pielgrzymami i porzuconymi dziećmi. Początkowo Ospedale należał do Kościoła, pod koniec Średniowiecza został przejęty przez Urząd Miasta; od XIII wieku Ospedale miał posiadłości, które pozwalały na utrzymanie instytucji.

W 1995 roku odrestaurowany Ospedale otworzył podwoje dla zwiedzających. Można m.in.  zobaczyć Hol Pielgrzymów (Pellegrinaio) i Starą Zakrystię (Sagrestia Vecchia). W Ospedale Santa Maria della Scala byliśmy w 1996 roku, czyli wkrótce po otwarciu. Szpital zrobił na mnie większe wrażenie niż słynna katedra, chociażby dlatego, że freski przedstawiały życie szpitala, m.in. leczenie chorych; prawie się rozchorowałam patrząc na niektóre sceny. Zapamiętałam jedną (nie pamiętam czy przedstawiała operację) w której pod stołem pałętały się psy. Napisałam, że prawie się rozchorowałam. Reanimowałam się espresso i kawałkim panforte (za rogiem był piękny sklep sprzedający panforte z czarnym pieprzem). Obiad (nadziewane cukinie i bistecca fiorentina) zjadłam już ze smakiem. Nazwy restauracji nie pamiętam, ale menu tak, zwłaszcza Brunello którym leczyliśmy skołatane emocje.


Ospedale Santa Maria della Scala (Piazza Duomo 2) otwarty jest codziennie od 10:30 do 18:30, bilety €6 (bez rezerwacji), €5,50 (jeśli zrobiło się rezerwację)

10 comments:

  1. Ta łysinka to na okoliczność zdrowienia?

    Też swego czasu oglądałam sobie w jakiejś książce scenki rodzajowe z tymi psami pod stołem. A na stole sekcja i wszystko, że się wyrażę - rozbebeszone.

    ReplyDelete
  2. Niech zdrowieją koty! Piękne, takie rude :)

    ReplyDelete
  3. Zycze szybkiego powrotu do zdrowia. :)

    ReplyDelete
  4. @zemfiroczka i KK
    kot i zdjecia nie moje, ale pasujace idealnie do wiersza Szymborskiej.

    Pani S.
    juz jest lepiej. Pepper wlasnie wrocil ze szpitala do domu; problem z podawaniem lekarstwa--zwierzyna walczy do krwi :-) Zaczely tez jesc, wiec obejdzie sie bez dokarmiania kroplowka.

    ReplyDelete
  5. Właśnie coś mi nie grało, bo Darwin mniej puchaty. Ale nie wiem, ile masz kotów... ;)

    ReplyDelete
  6. Zazdroszczę. U mnie w domu zawsze były koty i teraz - bez ani jednego - mocno czuję, że mi czegoś brakuje.

    ReplyDelete
  7. dzisiaj nie masz mi czego zazdroscic :-) konto bankowe obolale, a ja podrapana.

    ReplyDelete
  8. my tez: bezzebny i zatabletkowani (Kot), pokiereszowani i lzejsi o kilkadziesiat euro (my) :)

    ReplyDelete
  9. ciag dalszy kociego lazaretu: Pepper wrocil do domu (bez 4 zebow) a do szpitala pojechali Muscat i Lucek. Tak wiec napewno nie zamowimy lozka, ktore chcielismy sobie obstalowac.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.