Zielonoświątkowy koncert w Salzburgu
koncert na drugie śniadanie, czyli o 11 rano. Mieliśmy słuchać pieśni neapolitańskich. Tak przynajmniej reklamował koncert Hans. Tematyka, powiedzmy sobie, trochę podchodząca pod folklor...ale grała Europa Galante i Biondi. Czyli nadal potencjał na ciekawy koncert nawet z wyświechtanym O sole mio.
Na miejscu okazało się, że program był ciekawszy nie tylko muzycznie ale i tematycznie, bo raz że nie pieśni neapolitańskie a kompozycje muzyków z Neapolu, a dwa, że Biondi wybrał kompozycje dwóch muzyków z czasów wojny o sukcesję hiszpańska (1701-1714). Alessandro Scarlatti (grano jego concerti grossi: Nr 4 g-moll i nr 5 d-moll) wyjechał za chlebem szukajac mecenatu poza zubożałym Neapolem, a Francesco Nicola Fago pozostał. W 1709 roku skomponowal oratorium "Faraone sommerso", które stanowiło główną część koncertu w Salzburgu. I tu błyszczeła nie tylko Europa Galante ale i wokaliści: Lucia Cirillo (Messo), James Gilchrist (Moise), Marianne Beate Kieland (Aronne) i Havard Stensvold (Faraone). Cirillo (sopran) i Stensvold (bass) błyszczeli od początku; Gilchrist (tenor) i Kieland (alto) w drugiej części. Koncert się podobał nie tylko nam; nigdy nie słyszałam w Mozarteum tak głośnych oklasków i takiego tupania (czyżby cześć widowni była włoska?). Były kwiatki, był bis, było całowanie po paluszkach. Czyli rozrywkowo. W sam raz na drugie śniadanie w sobotę.
Co o oratorium ma do powiedzenia Fabulous Fabio (Biondi):
Z oratorium przetrwało do naszych czasów libretto. Muzyka znana jest jedynie z manuskryptów: jeden, zachowal sie we Florencji, drugi w Tenbury Wells (Anglia), i ten ostatni sugeruje datę powstania oratorium. Muzycznie wydaje się napisane dla artystów z pewnymi umiętnościami technicznymi i talentem aktorskim. Struktura oratorium powiela XVIII-wieczne schematy. Recitativi prowadzą narrację wydarzeń. arie dają podkład emocjonalny. Całość zwieńczona jest częścią kwartetem.
I co mogę dodać od siebie:
Faraon śpiewa zza grobu, bo się utopił, Posłaniec bogów przeszedł najwyraźniej na strone boga mojżeszowego. A Mojżesz i Aron śpiewają o nadziei i koronie cierniowej, żeby za bardzo starotestamentowo nie było.
koncert na drugie śniadanie, czyli o 11 rano. Mieliśmy słuchać pieśni neapolitańskich. Tak przynajmniej reklamował koncert Hans. Tematyka, powiedzmy sobie, trochę podchodząca pod folklor...ale grała Europa Galante i Biondi. Czyli nadal potencjał na ciekawy koncert nawet z wyświechtanym O sole mio.
Na miejscu okazało się, że program był ciekawszy nie tylko muzycznie ale i tematycznie, bo raz że nie pieśni neapolitańskie a kompozycje muzyków z Neapolu, a dwa, że Biondi wybrał kompozycje dwóch muzyków z czasów wojny o sukcesję hiszpańska (1701-1714). Alessandro Scarlatti (grano jego concerti grossi: Nr 4 g-moll i nr 5 d-moll) wyjechał za chlebem szukajac mecenatu poza zubożałym Neapolem, a Francesco Nicola Fago pozostał. W 1709 roku skomponowal oratorium "Faraone sommerso", które stanowiło główną część koncertu w Salzburgu. I tu błyszczeła nie tylko Europa Galante ale i wokaliści: Lucia Cirillo (Messo), James Gilchrist (Moise), Marianne Beate Kieland (Aronne) i Havard Stensvold (Faraone). Cirillo (sopran) i Stensvold (bass) błyszczeli od początku; Gilchrist (tenor) i Kieland (alto) w drugiej części. Koncert się podobał nie tylko nam; nigdy nie słyszałam w Mozarteum tak głośnych oklasków i takiego tupania (czyżby cześć widowni była włoska?). Były kwiatki, był bis, było całowanie po paluszkach. Czyli rozrywkowo. W sam raz na drugie śniadanie w sobotę.
Co o oratorium ma do powiedzenia Fabulous Fabio (Biondi):
Z oratorium przetrwało do naszych czasów libretto. Muzyka znana jest jedynie z manuskryptów: jeden, zachowal sie we Florencji, drugi w Tenbury Wells (Anglia), i ten ostatni sugeruje datę powstania oratorium. Muzycznie wydaje się napisane dla artystów z pewnymi umiętnościami technicznymi i talentem aktorskim. Struktura oratorium powiela XVIII-wieczne schematy. Recitativi prowadzą narrację wydarzeń. arie dają podkład emocjonalny. Całość zwieńczona jest częścią kwartetem.
I co mogę dodać od siebie:
Faraon śpiewa zza grobu, bo się utopił, Posłaniec bogów przeszedł najwyraźniej na strone boga mojżeszowego. A Mojżesz i Aron śpiewają o nadziei i koronie cierniowej, żeby za bardzo starotestamentowo nie było.