zielone świątki kulinarne

jeszcze nie umiem języka włoskiego powszechnego a już zaczynam łazić na dialekty. Trochę z ciekawości (czym różni się dialekt z Sabiny od dialektu z Ciociarii? ), trochę z przekory, bo chciałabym takiemu Kargulowi powiedzieć sabińskie grüssgott, a najbardziej z patriotyzmu lokalnego, bo chciałabym zamówić  pancottu w restauracji nad jeziorem Turano.

Potrawy w sabińskich restauracjach bywają recytowane w swoich oryginalnych -czyt. dialektowych - nazwach, więc warto być zorientowanym. Że frittata co i sparaci to frittata ze szparagami to raczej jasne, ale jak domyśleć się co to trippa cu sugu e liva raja. pane a mullu co i cococcili e u parmigian, cicierchiole (czyżby od Cicero pochodziła?) czy też scafata?

I tak wiem już, że

  • trippa cu sugu a liva raja to flaki w sosie aglione, czyli sosie pomidorowym ze świeżą oliwą z tłoczoną ze szczepu raja.
  • cicierchiole= makaron, coś jak polskie łazanki
  • pane a mullu co i cococcilli e u parmigian: rodzaj bruschetty z parmezanem i cukinią (cococcilli) smażoną na oliwie z cebulę
  • Scafata będzie u mnie na stole w maju, gdy pojawi się pierwszy bób: do podsmażonej na oliwie cebuli dodać miętę i bób. Dusić pod przykryciem jakąś godzinkę, aż bób zmięknie.

Gdy tylko znajdę odpowiedni kawał żelaza może spróbuję zrobić pizzillu, czyli pizzę (z sodą zamiast drożdży i z oliwą), którą opieka się -  jak popłomyki - na gorącej blasze kuchennej.

Znalazłam też przepis na potrawę o wdzięcznej nazwie pizza co i sfrizzuli. Najpierw robi się pizzę z mąki, drożdży, jajka (!), rodzynek i skórki cytrynowej i pomarańczowej. A potem tajemniczy składnik zwany l'assugnia ze świni, pokrojony w kostkę, obgotowany i ostudzony nakłada się na ciasto. I tak powstaje drożdżowy pieróg. Pewnie fajne, tylko co to jest - do cholery - ta assugnia?

Tak więc czytam o i dialetti meridionali, meridionali estremi, mediani, galloitallico i coraz bardziej wiem, że nic nie wiem, zwłaszcza lekcje gramatyki przespałam tak w szkole średniej jak i na studiach; trochę wiem o formowaniu się języka angielskiego i coś mi się przypomina o e pochylonym, które miało jakieś znaczenie, ale już nie pamiętam jakie.

Sabińskie nazwy i przepisy znalazłam na stronie Sabiny; mapki dialektów można zobaczyć na włoskiej wikipedii

5 comments:

  1. Chętnie bym skorzystał z przepisu na pizzilu. Jestem fanem wszelkiego prostego pieczywa jak indyjskie naan, czapati, parathy, poori itp. No i ta bruschetta z parmezanem i cukinią brzmi wyjątkowo smakowicie. pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. przepis na stronie Casaprota jest bardzo minimalistyczny (nie podaje proporcji). Ciasto zagniata sie z maki, wody, sody oczyszczonej, soli, jajka i oliwy extra vergine. Gladkie ciasto odstawic na jakis czas (tez nie podany), potem rozwalkowac na placek o ksztalcie pizzy i smazyc (bez tluszczu) na goracej plycie zeliwnej (zelaznej?). Sprawdze czy ktos ze znajomych we wsi ma dokladniejszy przepis na pizzillu (i czy w ogole ja znaja, bo Casaprota jest po drugiej stronie Salarii, wiec w innymm swiecie)

    ReplyDelete
  3. nie wiem jak jest u ciebie, ale u mnie bez znajomosci dialektu ani rusz :) na dodatek kazde miasteczko ma swoj dialekt, ktory czasmi diametralnie rozni sie od tego sasiadow. no i na dodatek istnieje tez il griko, czyli grecki salentynski, ktorego juz ni wzab zrozumiec nie mozna, bo jak sama nazwa wskazuje pochodzi od greckiego :)

    ReplyDelete
  4. oczywiscie, ze kazda wies ma swoja- niezrozumiala dla sasiadow - gware, w zyciu codziennym mozna sobie dac rade bez dialektu. Gorzej z kuchnia, bo taka pizza z Neapolu i pizza z Sabina to dwa rozne zwierzeta i mozna byc mocno zaskoczonym

    ReplyDelete
  5. Maya:: Dziękuje za przepis. Niebawem się z nim zmierzę. pozdrawiam

    ReplyDelete

Powered by Blogger.