trafia protestant do piekła. Pogoda piękna, słońce świeci, na horyzoncie plaża, błękitna woda, palmy kołyszą się na wietrze. Do duszyczki podchodzi elegancki pan w garniturze od Armaniego: „witam w piekle, czy chcesz zapoznać się z naszą ofertą? Tu możesz się zabawić, tam wypocząć, tu autobus, który podrzuci cię na plażę...” i tak sobie rozmawiając, spacerują po okolicy. W końcu podchodzą do śmierdzącej siarką dziury, z której bucha ogień i słychać jęki. „A co to?” pyta protestacka duszyczka. „To katolicy; chcieli, żeby tak wyglądało piekło”
Dowcip przywiozła z Mediolanu Eli, czyli nasza włoska przyjaciółka,
Powered by Blogger.
dowcip międzynarodowy ;)
ReplyDeleteznam w nieco innej wersji - do piekła trafia ateista, a na pytanie "a to co?", słyszy - "to katolicy, sami sobie to wymyślili"
W podobnym klimacie jest też ten o zakonnicach :)
Przychodzą trzy zakonnice do nieba. Święty Piotr pyta pierwszą: Czy dotykała siostra męskiego członka? - Tak, ale tylko paluszkiem - odpowiada zakonnica. Święty Piotr na to - Ok, musi więc siostra zamoczyć paluszek w wodzie święconej, i może wchodzić.
Potem pyta o to samo drugą. - Tak, ale tylko dłonią - mówi druga. - Musi wiec siostra zamoczyć dłoń w święconej wodzie.
Podchodzi do trzeciej, a czwarta się wyrywa - O nie! Jak ona tam wsadzi dupę, to ja tego nie wypiję!
:-)
ReplyDeleteDobre, dowcip dnia.
ReplyDeleteMaya, bardzo mi się u Ciebie podoba. Trafiłem na blog przypadkiem w ostatnim tygodniu. Zacząłem od końca, tj. początku ale zatrzymałem się bodajże na maju poprzedniego roku. Przyjdzie pora na historię,
pozwalam sobie zaglądać tu nierzadko.
;o pozdrowienia
@mich
ReplyDeletemilo, ze bedziesz zagladac. A ja obiecuje utrzymywac obecny poziom :-)
Przedni! :) A propos roznic miedzy katolikami, a protestantami - przypomina mi sie wymiana zdan miedzy mezem i zona (protestantami) w sprawie antykoncepcji z "Sensu Zycia". :D
ReplyDeleteHehe! Ja, podobnie jak I.nna - znam go w wersji z ateistami ;)
ReplyDeletehej mayu, dawno u Ciebie nie bywałam...i teraz pół nocy zarywam na nadrobianie zaległości, bo jak już wdepnę to wyjść nie mogę. Aaa, w ogóle, przypomniałam sobie o włoszczyźnie, bo wpierniczałam dziś pół dnia podarowane prosciutto di Parma ;-)
ReplyDeleteWięc teraz napiszę kilka słów komentarza zbiorowo do kilku postów. A zatem, też tak mam, że jak już wybiorę się do kraju, w którym kiedyś miszkałam, to chcę pójść absolutnie WSZĘDZIE. Porównuję, oceniam, zglądam w każdą dziurę, a co się wtedy nawspominam, to ho ho. I często ta globalizacja, którą widzę, przeraża mnie...a ja uwielbiam lokalne klimaty, miejscowe produkty, typisch dla danego miejsca. Także rozumiem Twoje gandawskie rozczarowania i wzdechy.
Ja z reguły jak jestem w Belgii,to wskakuję też do Holandii, i jakoś lepiej czuję się w tej drugiej. Jakoś tam naturalniej, mniej napuszone wszystko, swojsko. Ale to tylko takie w sumie pobieżne wrażenia.
Darwin rośnie strasznie szybko! Mały psotnik, ugłaski dla Niego.
A wiesz, że ostatnio zatęskniłam za Modeną, tak ni z gruszki ni z pietruszki.
Ściskam mocno, ver_ona