zdaniem znajomych wszystko było ukartowane: zawiłość oficjalnego tekstu przyklejonego na murach Ginestry i brak rzetelnej informacji tłumaczącej za i przeciw w przystępny sposób. Nie do końca doinformowana, gdyż nie byłam w stanie zrozumieć oficjalnego języka ogłoszeń rządowych i przeczytać drobnego druku, mogłam polegać jedynie na informacjach z wykładów w barze. A wykładów było dużo, gdyż wioska tygodniami dyskutowała o zbliżającym się referendum. Wykładowcy, zgodnie i ponad podziałami politycznymi, twierdzili że rząd liczy na tradycję. A tradycją jest, że przeciętny Włoch nie głosuje w referendum.
Oczywiście nikt z klasy rządzącej nie przyjechał do naszego baru. Bo gdyby przyjechał, to by się dowiedział, że coś się szykuje. Z resztą nie tylko w naszym barze: przed wejściem do sklepu w Osteria Nuova rozdawano ulotki pod wymownym tytułem Jak Głosować, a w Rieti wolontariusze tłumaczyli akuratnie co znaczy TAK a co znaczy NIE, dodając iż chodzi o pryncypia, czyli reaktory nuklearne i wodę. Reaktorów nuklearnych to my w gminie nie mamy, ale wody dużo to i owszem, co z resztą mogę potwierdzić jako posiadaczka cantiny z basenem pokaźnej wielkości wypełnionym wodą źródlaną, oraz podmiękających od czasu do czasu ścian na parterze. Choć głosować mi w referendum nie wolno, to na wszelki wypadek wpisałam się na listę osób nie wyrażających zgody na prywatyzowanie wody.
W niedzielę rano w barze spotkaliśmy pana od urn wyborczych. Był w ubranku z lampsami i łańcuchem na szyi. Pod szkołą, udekorowaną flagami i strażą honorową z carabinieri, kręcili się miejscowi czekający na otwarcie lokalu wyborczego. Już w godzinach przedpołudniowych wiadomo było, że quorum raczej będzie osiągnięte i że plan rządowy liczenia na narodową inercję i tumiwisizm nie wypalił. W niedzielę po południu zaczęto promować wyjazd na krótki urlop, z dala od hałasu miejsca zamieszkania i stresu urn wyborczych. Nic nie pomogło. Włosi, zgodnie z tradycją bycia nieprzewidywalnymi, poszli głosować :-)
Nie będzie prywatyzacji wody: źródła w Farfie mogą dostarczać wodę do rzymskich fontann; Górna Sabina i Cicolana do Toskanii i Umbrii. Właśnie opracowywuję projekt legitymacji 'oficjalny dostawca wody', która to legitymacja upoważniałaby mnie do wchodzenia poza kolejką do Uffizi i Villi Borghese. A jakby ktoś nie chciał jej zaakceptować to zawsze mogę zagrozić, że zakręcę kurek w cantinie ;-)
referendum na sposób włoski
on 13:03
1 comment
Powered by Blogger.
To trochę polski "klimat" i również problem "polskiego samorządu". Tylko skutki o których piszesz na końcu, są u nas mniej malownicze.
ReplyDeleteJarek W