dlaczego Gandawa?

W kwietniu 1999 roku siedząc z JC w barze Towers (spalił się w czerwcu), wyglądając przez okno w kierunku kościoła św. Mikołaja lub w katedry (tak, tak...Towers miał takie widoki) zapytałam z głupia pęk co musimy zrobić, żeby tu zamieszkać? Pod koniec lipca tego samego roku malowałam z Irką ściany naszego mieszkania na Kortrijksesteenweg, żeby sześć lat później nie móc się doczekać wyjazdu do Wasserburga; Belgia (choć nie Gandawa) wychodziła nam bokiem, zaś przeprowadzka zadziwiająco przypominała ucieczkę.



Gandawa nadal mi się podoba, ale inaczej. Gust mi się zmienił. Zamiast od średniowiecza do secesji chodziłam teraz od obtłuczonej ściany do pomazanej bramy. Widziałam inaczej, choć dyskutować można czy lepiej... Wiem, że mam pociąg do atrofii i uwielbiam romantyzować rozkład :-D

2 comments:

  1. A może taki pociąg i skłonności przychodzą z...wiekiem?;)
    Też u siebie zaobserwowałam:)

    ReplyDelete
  2. czyzby nastepna pozytywna strona bycia w 'pewnym wieku'?

    ReplyDelete

Powered by Blogger.