koniec Gandawy

Starzeję się, więc zauważam zmiany. Z wiekiem przychodzi rozluźnienie mięśni i zahamowań, więc pewnie lada dzień zacznę korzystać z pampersów, snując przy tym opowieści ’o moich czasach’. Mam fundusz pampersowy (świnia-skarbonka) i zaczynam spisywać wspomnienia, bo nie wiadomo jak to z pamięcią będzie:
Rok 2010, luty: w Gandawie znikają flamandzkie klimaty, wkracza styl międzynarodowy: zamiast żydowsko-alzackiego klimatu Bloch (najlepsze pieczywo i serniki oraz najbardziej obciachowe wnętrze w mieście) mamy teraz Zara Home. Przy Vleesmarkt zakwitło logo Subway. Po Peeters, czyli sklepie prowadzącym sprzedaż biustonoszy, skarpet i serów, pozostał jedynie napis w oknie.


 
Jeszcze dobrze nie rozpakowałam walizki, torby i torebki, a już chcę wracać, bo może pod moją nieobecność zrobią z Gandawy drugą Brugię? I wraz z aluminiowymi oknami, odpadającym tynkiem, zniknie klimat miasta? Wygląda na to, że jedynie Kaiser Karel Straat, do niedawna najbrzydsza ulica w centrum, nadal trzyma fason - jest wyświechtana, niekoniecznie szlachetnie, pachnąca wilgotną piwnicą i frytkami.

Niecałe 3 lata temu widywałam Gandawę rasistowską i ksenofobiczną: Patrick, który obejmował stanowisko dyrektora muzycznego w Handelbeurs musiał oduczyć się akcentu z Brugii; nasza wspólnota mieszkaniowa (12 mieszkań, dwa sklepy; razem 30 głosów), nie zgodziła się na sprzedaż mieszkania czarnoskóremu prawnikowi (za byli sprzedający i trzech cudzoziemców, czyli my i francuskojęzyczna pani P. z 5 piętra).  Podobno było w Gandawie gorzej, zaś Brugia- mimo wyglądu miasta idealnego - jest tak samo rasistowska jak Gandawa.

I choć statystyki psują mi narrację nie chcę być gołosłowna, zwłaszcza że przed minutą (wolno piszę :-) stwierdziłam, że Flandria jest rasistowska. Jeśli wyniki w wyborach o czymś świadczą (a udział w wyborach jest w Belgii obowiązkowy) to obecność w polityce skrajnie prawicowego Vlaams Belang świadczy o przekonaniach obywateli. Oficjalna strona internetowa partii podaje, że mają w radach miejskich i samorządach ponad 800 miejsc:
  • prowincja  Limburg 44 na 99 miejsc
  • Zachodnia Flandria 35 na 102,
  • Wschodniaj Flandria (czyli również w Gandawie) 93 na 163
  • Antwerpia 213 na 305 miejsc
Sprawdziłam dodatkowo w necie: w Brugii mają 8 na 47 głosów, w Gandawie 9 na 51. Nie mogę wypowiadać się o Brugii, ale w Gandawie polepszyły im się wyniki, bo za moich czasów mieli między 2 a 5%, teraz mają 17%.


 


Co w Belgii lubię? Oprócz frytek, krokietów, gulaszu na piwie, naleśników drożdżowych, czekolady, cykorii, zielonego sosu do węgorza, lubię belgijskich projektantów mody i dekoratorów wnętrz, Belgowie wydają się być odpowiedzialni za modę na niedokończone marynarki i wnętrza. Kocham ich łączenie nieodrestaurowanego z nowym, rezygnację z dopracowywania detali, pozostawianie starych elementów architektonicznych nawet jeśli nie są najwyższej klasy.

Jak tak zebrać wszystko do kupy (przywiązanie do mody,niechęć do administracji państwowej, korupcja i kumoterstwo, kombinowanie) to w sumie Belgia ma dużo wspólnego w Włochami, choć kryminalny element Włosi nazywają mafią, a Belgowie rządem :-)

A ja?  Ja czuję się lepiej we Włoszech niż w Belgii. I mogę przestać chwalić się obiektywizmem, bo najwyraźniej słońce i wino mają przewagę nad deszczem i piwem, nawet jeśli tym piwem jest Westvleteren - najlepsze piwo na świecie.

2 comments:

  1. Wiesz, w Belgii byłam 3 razy, ale tylko w Brukseli, i za każdym razem raziło mnie właśnie to połączenie nowego ze starym. Uwielbiam takie połączenia, ale w Brukseli to mi się nie podobało. Tak jakby chcieli i im nie wychodziło:)

    ReplyDelete
  2. Bruksela jest specyficznym miastem,zas laczenie starego z nowym najlepiej widac we wnetrzach, bo Belgowie, jak Wlosi, nastawieni sa na prywatnosc. Albo trzeba chodzic po domach belgijskich znajomych albo ogladac czasopisma wnetrzarskie z Belgii lub Holandii.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.