na zwiadach

Na jednym końcu góry usadowiła się Ginestra, na drugim Poggio Moiano; my - ludzie Ginestry - mamy urwisko, Poggio Moiano ma kamieniołom, z miejscowym trawertynem w kolorze herbaty z mlekiem.  Dzieli nas siedem kilometrów, kilka zakrętów, stronych ścieżek i administracja: Ginestra należy do gminy z innej góry, Poggio Moiano jest gminą. Dlaczego tak jest? Pewnie dlatego, że władzę powinno się widzieć, a Poggio Moiano z Ginestry nie widać, a Monteleone i owszem.

Do maja Poggio Moiano znaliśmy z jednej nieudanej wycieczki w poszukiwaniu mleczarni, wizyty u ślusarza, czyli z czasów pierwszej fali remontowej, oraz z przypadkowego odkrycia kościoła świętego Marcina, wiek XIII naszej ery, ale za to pomontowanego z kawałków czegoś rzymskiego. Tak więc od ponad roku obiecywaliśmy sobie z JC, że do Poggio Moiano to my koniecznie, bo stare miasto wydaje się być strome i urocze, bo sąsiedzi, bo szkoda nie znać....


Wycieczka piesza nam się udała, choć sesja fotograficzna już mniej. Niewiele ze zdjęć nadawało się do czegokolwiek, a jeszcze mniej do pokazania. Przy następnej okazji pochwalę się zdjęciami miejscowych ciasteczek (choć nie przepisami), kupionych w piekarni z kontuarem. Na zakończenie jedynie dodam, że rozpoznano nas z trasy do Osteria Nuova, więc i było kilka pytań: skąd jesteśmy, jak się nam tu podoba i czy można postawić nam kawę....

Lingwistycznie: poggio, jak mi wyjaśniła Eli to wzgórze z grodem; co pewnie i jest prawdą. Dla mojej wsi, z jej basztą średniowieczną i siedzi na wzgórzu, Poggio do nazwy zabrakło i ochrzczono ją botanicznie. Dobrze chociaż, że Ginestra a nie, na przykład, Ruta. Albo Kapusta.

2 comments:

  1. Te widoki bardzo przypomiają mi płd-zach Frację. Pays des Cathares. Bardzo. Te miasteczka zwłaszcza.

    ReplyDelete
  2. Pisz tak smakowicie dalej a kiedyś zapukam do Twych drzwi. Poznasz mnie po różowej siateczce z zakupami. Takiej wielkości cyrkowego namiotu.

    ReplyDelete

Powered by Blogger.