klasztory Kartuzów mają nazwę własną: po polsku zwie się je kartuzjami, po włosku certosa. Klasztor w Trisulti zaczynał żywot w roku pańskim 1208 jako certosa. I nadal kartuzją się go zwie, choć od połowy XX wieku jest w rękach cystersów.
La Certosa di Trisulti
Polecałam ją już w listopadzie 2009, zachwalając widoki i likiery. W maju Trisulti jest jeszcze piękniejsze. Najwyższa pora żeby ktoś wziął te moje zachwyty na serio, pojechał, sprawdził i potwierdził. W majowym Trisulti nadal nie wolno robić zdjęć. Niedzielna wycieczka pozwoli zobaczyć to co niedostępne jest w ciągu tygodnia: nieczynną fontannę wielkości basenu olimpijskiego z samotną figurką madonny dryfującą w kierunku dachów klasztoru, dziewiętnastowieczną aptekę z odłażącą od ścian błękitną tapetą, kolekcją ręcznie malowanych pojemników, zapachem kurzu i wilgoci.
W maju nikt nie zwraca uwagi na turystów strzelających zdjęcia. Mnie i moją lustrzankę zostawiono w spokoju, więc zrobiłam trochę zdjęć na które nie było mnie stać w ubiegłym roku. Nie sfotografowałam jednak apteki. Najwyraźniej muszę uzbierać trochę odwagi i wrócić do Trisulti
Powered by Blogger.
Pięknie!
ReplyDeleteKartuzję pod Gdańskiem można fotografować za darmo i do woli (pomijając "nabycie" ulotki za chyba 2 złote). Nie ma oczywiście takich klimatów jak w tej włoskiej. Zobaczyć i tak warto ze względu na kościół i jego wyposażenie. Polecam!
http://fritzek-neufahrwasser.blogspot.com/2008/12/koci-poklasztorny-zakonu-kartuzw-w.html
Neu, piekna ta podgdanska kartuzja.
ReplyDeleteTak jakby to chyba umówione jesteśmy w tym roku w Gdańsku. Więc pokieruję gdzie dusza zapragnie :)
ReplyDeleteCudna brama, ta zardzewiała, piękna!
ReplyDeleteСudowne zdjęcia :) Brama wygląda przepięknie!
ReplyDelete