duchy Canosy
on 12:42
1 comment
Tam gdzie się kończyły mury obronne a zaczynał szpaler opuncji broniący widoku na naleśnik Tavoliere i wzgórza Gargano, spotkaliśmy dwa psy. Jeden z nich, kuzyn wyżła i pitbulla, odprowadził nas do samochodu. Miał dziwny wyraz pyska, gdy zatrzaskiwałam drzwi auta. Czyżby miał nadzieję, że znalazł nową rodzinę? I wiecie co, tego psa i jego mądrych oczu nie mogę zapomnieć. Tak jak nie mogę zapomnieć bieli uliczek w średniowiecznej części miasta.
Powered by Blogger.
Świetne są Twoje zdjęcia. Masz fantastyczne oko do motywów. Pozdrowienia, KK
ReplyDelete