koty

gdzie Freddie?
W kącie, przy szafie
Czy za szafę może wejść?
Nie, napewno nie
Za sekundę Freddie była za szafą. Północ, lamenty kocie i my z problemem. Decydujemy, że poczekamy trochę, bo szafa masywna, długa, przysunięta do ściany.  Może Freddie sama wyjdzie.

Nie wyszła. Nie przestała lamentować.

O 3 nad ranem zaczynamy ryć dziurę w plecach szafy. Tylna ścianka to nie dykta więc idzie ciężko. Wiertła z racji nocy i obawy o zdrowie Alicji po drugiej stronie lustra nie można użyć. Gdy skończyliśmy rycie zza szafy wychodzi Freddie i to nie przez nowe wyjście awaryjne, a dokładnie w tym samym miejscu w którym za szafę wlazła.Zanim udało się ja złapać, przemieściła się pod łóżko.

Łóżko, tak jak i szafa, jest pudłem rezonansowym.Spałam, czując się jakbym trzymała głowę przy boomboxie emitującym III. Symfonię Góreckiego, obłożona kotami: z jednej strony pod kołdrą przytulony Karolek, z drugiej Brunetti*




*szary, elegancki i mocno towarzyski, Huygens okazał się być przeciwstawieństwem tego z czym kojarzy się matematyk, astronom, pisarz, zwłaszcza holenderski. I takHuygens to teraz Brunetti, czyli Bruno.

2 comments:

  1. nasza kocica włazi na dach i drze się w niebogłosy dopóki nie przyniesiemy drabiny, wtedy złazi jakąś sobie wiadomą drogą,
    nadal się na to nabieramy...


    cieszę się ze zmiany imienia, bardzo lubię pana komisarza :)

    ReplyDelete
  2. Jackie przechodzi na sasiedni balkon (nie wiem jak, wszystko jest pozamykane) po czym siedzi na nim i placze, bo nie umie wrocic. Za kazdym razem musze wszyskie barieri rozmontowac, odejsc, zeby kot mogl przejsc (jesli jestem w poblizu nie przelazi, bo sie boi, ze dotanie w skore), wrocic i zamontowac wszystko spowrotem...taki ich urok :))

    ReplyDelete

Powered by Blogger.