czy oliwkobranie we wsi. I znowu bez nas. Ale to już po raz ostatni, w przyszłym roku jesteśmy zgodzeni na żniwa: ja z litości, JC z racji słusznego wzrostu który pozwoli mu zbierać owoce z najwyższych gałęzi. Drabiny nie potrzeba, powiedział Stefano, mąż Annymarii.
Pracowników będzie więcej; wszyscy rwą się do pracy w której zapłatą jest 5 litrów oliwy na dzień (leccino, pendolino, carboncella i frantoio) plus dożynkowa impreza we frantoio. Mama Annymarii już lepi ravioli. Podobno najlepsze we wsi.
Ginestra oliwki zbiera ręcznie, głównie dlatego że niektóre stoki mają nachylenie 45°, maszyna tam nie wejdzie. Frantoio jest wioskowe. Można w nim kupić miejscową oliwę. Zielonkawo - złocistą, pachnącą owocami, z nutką pieprzu na zakończenie.
Powered by Blogger.
Zazdroszczę. Też bym pozbierała!
ReplyDelete@(KK) zawsze mozemy umowic sie na przyszly rok :-D
ReplyDeleteUczciwa dniówka. Nie szukacie pracowników ;)?
ReplyDeletezapytam. I jakby co puszcze wici...
ReplyDeleteuprzedzilas mnie. jak tylko skoncze z Sycylia, wrzucam foty z oliwkami :)
ReplyDeleteTo ja się zobowiązuję :) Oby żniwo było duże, a robotników nie zabraknie :)
ReplyDelete5 litrów oliwy dziennie, to ja się nie dziwię, sama bym chciała tę robotę:-)
ReplyDelete